„Z mgły zrodzony‟ – Brandon Sanderson [recenzja trylogii]


Znacie to uczucie, kiedy sięgacie po dobrą serię i nie potraficie się od niej oderwać? Jednocześnie chcecie poznać całą historię, a z drugiej strony wiecie, że jesteście tak przywiązani do bohaterów, że końcówka wywoła u was kaca książkowego. To ten potworny stan, kiedy docierasz do ostatniej strony i nie wiesz, co ze sobą zrobić, bo poznałeś całą historię. Muszę przyznać, że chyba jeszcze nigdy żadna trylogia nie wywołała we mnie tylu skrajnych emocji na raz swoim zakończeniem. Całe szczęście, że są jeszcze cztery kolejne tomy, których akcja dzieje się 300 lat później - gorzej, gdy i to się skończy.

Rzadko sięgam po książki ze względu na to, że "mają ładne okładki". Nigdy nie kupiłam jakiejś powieści tylko ze względu na okładkę, niepewna tego, jaka jest fabuła. Jednak kiedy zobaczyłam grafiki w wykonaniu Dominika Brońka z miejsca zakochałam się w okładkach, a historia, którą pobieżnie przejrzałam może i też była ciekawa, ale to nie ona była decydująca w moim wyborze. W każdym razie nie żałuję tego, że zdecydowałam się zaopatrzyć w tę trylogię, ponieważ historia zawarta na 2220 stronach jest tego warta. 

A z czym właściwie mamy do czynienia? Nad Ostatnim Imperium sprawuje władzę potężny tyran - Ostatni Imperator, który ma na swoich usługach przerażających Inkwizytorów posługujących się magią opartą na metalach. Jednak nie tylko oni władają tymi umiejętnościami, posiadają je także niektórzy arystokraci należący do Szlachetnych Rodów oraz przedstawiciele skaa, niewolników, których życie podporządkowane jest usługiwaniu swoim panom. Słudzy nie powinni posiadać umiejętności nazywanych Alomancją, dlatego ścigani są przez Inkwizytorów i skazywani na śmierć.

Od tysiąca lat Imperium zasypywane jest popiołem, zielone rośliny stały się wspomnieniem, a po zmroku pojawiają się niebezpieczne dla zwykłych śmiertelników mgły. Niewolnicy skaa nie mają żadnej nadziei na lepsze jutro. Do czasu... Pewien pół-skaa z bliznami na rękach ma plan. Uciekł z więzienia Ostatniego Imperatora i teraz otrzymał zlecenie na utworzenie rebelii skaa oraz obalenie tysiącletniego tyrana. Kelsier, Ocalały z Hathsin, gromadzi najlepszych złodziei posługujących się Alomancją i nie odpuści dopóki nie wypełni swojego zadania. 


Fabuła porwała mnie od pierwszych stron. Zakochałam się w opowieści snutej przez Sandersona. Książkę czytałam tak szybko, że nie zauważałam upływu stron, także jeżeli kogoś przeraża objętość - niech się nie boi. Temat jest ciekawy, obawiałam się troszkę, że może nie być oryginalny, ale szybko zmieniłam zdanie. Świat wykreowany przez autora jest po prostu niesamowity. Oczywiście jest dość przerażający i nie chciałabym tam żyć (ani jako skaa, ani jako członkini Szlachetnych Rodów), ale nie mogę mu odmówić genialnego wykreowania.

W trakcie czytania trylogii nie można się nudzić. Nie ma mdłych momentów, wartka akcja nie opuszcza nas ani na moment. Czytając kolejne strony miałam wrażenie, że obrazy niemal poruszają się przed moimi oczami. Plastyczność opisów oraz zdolność Sandersona do przedstawiania scen walk jest jego ogromnym atutem. Choć świat jest ponury i pełen popiołu, to czytając opisy ulic nie sposób nie wyobrazić sobie rzeczywistości w której przyszło żyć naszym bohaterom.

W tak obszernych seriach bardzo łatwo o nieścisłości. Tutaj tego nie ma. Wszystko składa się w spójną całość, zadbano o każdy najdrobniejszy szczegół. Autorowi nie można zarzucić, że coś pominął, a czytelnik musi się domyślać, o co chodzi. W gruncie rzeczy Sanderson momentami tak dba o szczegóły, że po przeczytaniu ostatniego tomu przez chwilę siedziałam na kanapie, szukając w pamięci czy faktycznie jeden malusieńki element faktycznie się zgadza - i wiecie co? Wszystko pasowało.

Kolejnym ważnym elementem jest to, że serie książek zazwyczaj skupiają się na drodze głównego bohatera do obalenia złego przywódcy. Po tym wydarzeniu wszyscy są szczęśliwi, a ich życie staje się istną sielanką. Tutaj tego nie ma. Większość akcji skupia się na wydarzeniach po obaleniu przywódcy - i uwierzcie mi, jest jeszcze gorzej niż wcześniej.


Bohaterowie tworzeniu przez Sandersona są po prostu niesamowici. Nieidealni, z zaletami, wadami, własnymi obawami, wahają się, podejmują dobre i złe decyzje, a na sam koniec - umierają. Nie spodziewajcie się w tej serii nieśmiertelnych postaci. Nie oczekujcie, że skoro to jest istotna w fabule postać, to dożyje końca. Wielokrotnie bolało mnie serce, kiedy kolejny lubiany przeze mnie bohater umierał, a zdarzało się to dość często. Prawdopodobnie gdyby nie to, że bohaterów "Z mgły zrodzonego" nie da się nie lubić, to nie rozpaczałabym tak bardzo nad ich losem. Niestety - albo raczej stety - Sanderson również w tej dziedzinie zabłysnął. 

(Szczególnie warto zaopatrzyć się w chusteczki na koniec trzeciego tomu, bo przez ostatnie dwa rozdziały miałam łzy w oczach przez cały czas, a po zakończeniu nie potrafiłam pozbierać się do kupy.)

Podsumowując, serię czyta się z wypiekami na twarzy, cały czas próbując złożyć informacje w spójną całość, a na koniec i tak jest się zaskoczonym, że tak rozwiązano fabułę. Co więcej wielokrotnie autorzy z każdym kolejnym tomem piszą coraz gorzej - a tutaj jest wręcz na odwrót. Jak dla mnie ostatni tom jest najlepszy. Gorąco polecam wszystkim fanom high fantasy, bo naprawdę warto się z tą książką zapoznać. 
Jednak uprzedzam - uzależnia! 


A wy czytaliście serię Sandersona?

Komentarze

  1. Byłam oczarowana, ba, jestem wciąż oczarowana tą serią, czytałam jej dalsze części opowiadające o losach Waxa, czyli czasach już po wydarzeniach z poprzedniej trylogii, muszę powiedzieć, że to też jest miła przygoda, więcej tam kryminału, mniej epickości, ale i tak mi się podoba :D
    LeonZabookowiec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czwarty i piąty tom są już u mnie na półce, teraz tylko czekam na motywację, aby zacząć je czytać, obawiam się jednak, że tak się w nie wciągnę, że będę ubolewać nad tym, że siódmy tom jest jeszcze niewydany :(

      Usuń
  2. Uwielbiam pióro Sandersona, to genialna fantastyka <3. Przede mną jeszcze trzeci tom serii Ostatnie Imperium, ale opieram się pokusie czytania, bo nie chcę kończyć swojej przygody z bohaterami (paradoks fana :D) i już nie mogę się doczekać kolejnego tomu Drogi Królów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, pióro ma niesamowite. Nie dziwię się, ostatnie strony "Bohatera wieków" wywołały u mnie skrajne emocje jednocześnie. "Drogi królów" jeszcze nie czytałam, ale ostatnio przypadkowy pan w bibliotece mi to gorąco polecał i chyba zaufam jego opinii :P

      Usuń
  3. Nie czytałam jeszcze tej trylogii, ale po takiej recenzji wręcz nie mam wyjścia :D To duży plus, że autor tak dobrze poradził sobie z fabułą, że nie ma w niej żadnych nieścisłości, a akcja jest szybka i nie można się nudzić ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fabuła jakoś mnie nie zachwyciła, wydawała mi się taka zwykła. Za to po Twojej opinii wnioskuję, że pomimo niezbyt oryginalnej historii warto tą serię przeczytać. I nie ukrywam, zachęciłaś mnie do tego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się taka wydawała do momentu, w którym nie zaczęłam czytać :D Mimo że taka ci się wydaje, to spróbuj!

      Usuń
  5. nie znam tej serii, ale zaciekawiłaś mnie :) znam dokładnie to uczucie, właśnie zaczęłam szósty tom Mrocznej Wieży Stephena Kinga, aż się boję pomyśleć, co będzie jak skończę :O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli lubisz high-fantasy, to gorąco polecam :)
      Mam w planach tę serię! Rozumiem, że jest bardzo wciągająca?

      Usuń
  6. Jak na razie mam za sobą "Drogę Królów" tego autora i jestem w połowie "Słów Światłości". "Z mgły zrodzonego" planuję zakupić i cieszyć się tą trylogią na swojej półce ;)
    Uwielbiam taką fantastykę, więc wkrótce sięgnę po te książki!
    Buziaki, Lunatyczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja za ot mam "Drogę królów" w planach :D Słyszałam, że podobno jest dobra.

      Usuń
  7. Nie znam tej serii, ale gdy widzę ilość stron, to cieknie mi literacka ślinka! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórych ona przeraża! Ale powiem tak: paradoksalnie bardzo szybko się czyta :D

      Usuń
  8. Tak, tak, tak, znam to uczucie doskonale! Człowiek nie chce kończyć, a nie może przestać czytać. A jak ten koniec nastąpi to naprawdę, nie wiadomo, co dalej począć ze swoim życiem. Nienawidzę tego ale...i kocham zarazem.
    I nigdy o tej serii nie słyszałam, nigdy nie słyszałam nawet o pisarzu ale...brzmi właśnie intrygująco. ale czy po tylu rozstaniach moje serce wytrzyma kolejne uzależnienie i takowego ksiązkowego kaca?:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, mam do tego stanu bardzo ambiwalentny stosunek.
      Wiesz co, ja miałam okropnego kaca po tych trzech tomach. I byłam zdruzgotana. A mimo to gorąco polecam. To chyba już jakaś swoista forma masochizmu, ale warto!

      Usuń
  9. Koniecznie muszę wciągnąć te serię na listę książek do przeczytania!

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam w planach od dawna ale mi właśnie objętość się podoba - jak mi się spodoba trylogia, to zawsze więcej do czytania! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda :D Mam nadzieję, że pewnego dnia po nią sięgniesz!

      Usuń
  11. Ostatnio często tego autora gdzieś widuje, niemniej - na razie w planach go nie mam. W każdym razie cała trylogia razem na półce prezentuje się genialnie ;P
    drewniany-most.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ładnie wygląda, a wnętrze jeszcze lepsze :P Choć nie masz w planach, to i tak polecam.

      Usuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza