„Drodzy biali!‟ [sezon 1 – recenzja]


Mogłoby się wydawać, że podziały rasowe są już przeszłością w Stanach Zjednoczonych. Szczególnie na elitarnym uniwersytecie Winchester, gdzie sam dziekan jest czarnoskóry. Okazuje się jednak, że problemy na tle rasowym są całkiem poważne. Grupa studentów, którzy nie planują pozwolić na traktowanie się jako gorszych postanawiają zawalczyć o równouprawnienie jeszcze raz.

Przyznam szczerze, że tematyka segregacji rasowej w Stanach Zjednoczonych zawsze mnie interesowała. Ten wątek był jednym z tych aspektów historii, które moim zdaniem były szalenie ciekawe, a zdaniem nauczycieli kompletnie nieistotne w omawianiu materiału. Dlatego też na własną rękę sięgałam po różne przekazy dotyczące tego problemu. A że ostatnio natknęłam się na Drodzy biali!, to nie sposób o tym nie napisać.

Ta produkcja jest oparta na komediodramacie z 2014 roku o tym samym tytule. I chociaż nie miałam okazji widzieć tamtego filmu, to z moich informacji wynika, że serial jest o wiele bardziej rozbudowany. Nie jest to takie zaskakujące, biorąc pod uwagę, że Netflix nie anulował Drogich białych! i możemy spodziewać się drugiego sezonu.


Na terenie uczelni działają także organizacje studenckie, które zrzeszają czarnoskórych studentów, działające na korzyść mniejszości rasowej, chociaż trzeba przyznać, że czasami sieją zamęt w szeregach studentów.

Samantha White (cóż za przewrotność) prowadzi audycję radiową o nazwie Dear white people!, to właśnie w niej otwarcie prezentuje swoje poglądy dotyczące rasizmu oraz równouprawnienia. Odbiera telefony od studentów uczelni oraz odpowiada na ich pytania związane z kwestiami rasowymi. Przez wielu Sam jest znienawidzona, przez innych uważana za rewolucjonistkę. I to od niej zaczyna się nasza przygoda, ponieważ jest pierwszą osobą, której historię poznajemy.


Każdy odcinek przedstawiony jest z perspektywy innego studenta. Nieraz (szczególnie w pierwszych odcinkach) widzimy te same wydarzenia, ale pokazane oczami kogoś innego. Z tego powodu obawiałam się nudy (myślałam, że każdy odcinek będzie opowiadać o tym samym i trochę spanikowałam), ale na szczęście z czasem akcja się rozkręca i nawet nie zauważa się upływu kolejnych odcinków. I to do tego stopnia, że cały sezon można obejrzeć w jeden dzień.

Postacie są barwne, ciekawe i bardzo podoba mi się to, że każdy odcinek poświęcony jest innej osobie. Dzięki temu mamy szeroki obraz na całą sytuację, a bohaterowie mają głębię. Bardzo często jest to mankament wielu produkcji: przez brak czasu ekranowego dla niektórych osób, stają się oni mdli i nieciekawi. W tym przypadku tego nie ma, a każda minuta sprawia, że postacie są coraz ciekawsze, a ich historia składa się w spójną całość.


Dla niektórych może wydawać się zaskakujące, że osoby czarnoskóre dalej mają problemy w Stanach Zjednoczonych związane z rasizmem. A jednak uprzedzenia pozostają silne, co wiele razy pokazywane jest w Drogich białych!. Pokazywane są zmagania związane z policją, ocenianie osób po wyglądzie, próby dostosowania się do towarzystwa, homoseksualizmu. Poza tym poruszany jest też temat wolności słowa – i to w bardzo ciekawy sposób, ponieważ z perspektywy białych, którzy uważają się za ograniczanych przez czarnych.

Każda z postaci reprezentuje inny problem, z którym musi się zmagać w swoim życiu. I obiecuję wam: nie znudzicie się, poznając losy kolejnych postaci.



Jedyne, co można by zarzucić niektórym fragmentom, to ich wulgarność. Momentami byłam nieco zdegustowana scenami zbliżeń seksualnych, ale wydaje mi się, że są one najbardziej przedstawione na początku serialu. Z czasem ich częstotliwość maleje, co przyjmuję z niemałą ulgą.

Podsumowując, produkcja jest warta uwagi, wciąga i przedstawia problematykę obecną w XXI wieku. Gorąco polecam wszystkim tym, którym niestraszne są seriale! Och, no i Netflixie: czekam na drugi sezon!

Komentarze

  1. Słyszałam wcześniej o tym serialu i na pewno czuję się zainteresowana. Jestem ciekawa jak przedstawiony zostanie współczesny problem rasizmu. Jednak musi trochę poczekać w kolejce, bo sporo mam seriali do nadrobienia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, znam to :D Jednak koniecznie dodaj go do listy! Warto!

      Usuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza