„Pierwsze słowo‟ – Marta Kisiel [recenzja przedpremierowa]

Pewnej nocy do jednej zamkowej celi trafia trzech morderców carów, a każdy z nich słuszny i jedyny. Wallenrod, Winkelried i Wawrzyniec, namaszczony może nie pośród królewskiego truchła w kościelnych podziemiach, ale przecież też w podziemiach... gorzelni. 

Stanisław Kozik nieoczekiwanie dla siebie znajduje się w odmiennym stanie żywotności. Sokółek zamienia się w słup soli w pewnym rozkosznie fikuśnym przedsiębiorstwie. A Oda Kręciszewska w dniu pogrzebu w lustrze dostrzega wąsik swojej matki, co prowadzi ją do podjęcia pewnych niezbyt przemyślanych, ale całkiem udanych życiowych decyzji.

Czasem dowcipnie, innym razem mrocznie. Zawsze klimatycznie i z wielką klasą. Czy to zamtuz, czy biuro komisji przyznającej Certyfikat Międzynarodowej Jakości Fantastycznej, czy carski zamek, a może tonące we mgle zaułki miasta – Marta Kisiel udowadnia, że jej wyobraźnia (podobnie jak poczucie humoru) nie ma żadnych granic.

Wiele razy już to powtarzałam, właściwie przy każdej recenzji powieści Kisiel, że cokolwiek ałtorka by nie napisała, ja to przeczytam. Nie inaczej było w przypadku Pierwszego słowa, najnowszego zbioru opowiadań, który wyszedł spod jej pióra.

Zbiór ten zawiera jedenaście opowiadań, z których sześć było już wcześniej opublikowanych, ale dotarcie do niektórych z nich nie jest wcale takie łatwe. W związku z tym zebranie ich wszystkich w jednym miejscu jest niezwykle satysfakcjonującym rozwiązaniem dla wszystkich fanów ałtorki. Oprócz tego otrzymujemy pięć nowych opowiadań, których wcześniej czytelnicy nie widzieli.

Każde z opowiadań ma w sobie wątek fantastyczny, czasami zakrawający o komedię, czasami o makabrę. Dlatego emocje, które pojawią się u czytelnika w trakcie lektury są różnorodne: w jednej chwili można się uśmiechać jak głupi do sera, z kolei w następnej gapić tępo w ścianę i zastanawiać nad własnym życiem (mam na myśli: Pierwsze słowo, ludzie i inne stwory, tam się inaczej nie da). Co za tym idzie Kisiel dostarcza nam naprawdę ciekawej rozrywki, pełnej interesujących i wartościowych elementów.

Wszystkie historie utrzymują wysoki poziom – są one przemyślane oraz wciągające. Kisiel doskonale poradziła sobie z wytworzeniem różnorodnych klimatów, a szeroka tematyka, której się podejmuje tylko podkreśla jej wyjątkowy kunszt autorski. Pomysły, które zostały przelane na papier są przeróżne i nie sposób opowiedzieć o nich wszystkich. Chciałabym tylko delikatnie zwrócić uwagę, że niektóre z nich stanowią dobrą podstawkę pod powieść! Z chęcią zobaczyłabym trochę więcej Miasta motyli i mgły.

Opowiadania pochłaniałam jedne za drugim. Każdy świat i wykreowani bohaterowie mnie uwiedli. Chyba nie było opowiadania, które mnie rozczarowało. Zdarzały się takie, które nieco mniej mnie satysfakcjonowały, ale nie mogę powiedzieć, że były złe. Po prostu inne przemówiły do mnie o wiele bardziej. Myślę, że każdy czytelnik znajdzie w tym zbiorze coś dla siebie!

Styl ałtorki pozostaje niezmiennie wspaniały! Sposób pisania Kisiel, to jeden z powodów dla których tak ochoczo sięgam po jej twory. Nie inaczej jest w przypadku krótkich form. W nich również można zobaczyć doskonałe pióro pisarki.

Podsumowując, Pierwsze słowo gorąco polecam wszystkim fanom Marty Kisiel. Będzie to dla nich stanowiło niesamowitą gratkę i uzupełnienie książkowej kolekcji. To także doskonały sposób na rozpoczęcie przygody z Martą Kisiel – czytelnik ma okazję zapoznać się z jej stylem oraz poznać początek najbardziej reprezentatywnej książki Kisiel, Dożywocia. Dlatego jeżeli jeszcze tego nie zrobiliście, to zamówcie Pierwsze słowo!
Za egzemplarz dziękuję:
Nie bądź ukwiał, polajkuj Kulturalną Meduzę na Facebooku!

Komentarze

  1. Szczerze powiedziawszy nie wiem czy sięgnę po tą pozycję. Jakoś do mnie nie przemawia.
    Serdecznie pozdrawiam.
    https://nacpana-ksiazkami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się. Roller coaster emocji nam Kisiel zapewniła. Trochę śmiechu i refleksji, a przede wszystkim nieodzwonie ogromna wyobraźnia i wszystkie odwołania!

    OdpowiedzUsuń
  3. Książkę zamówiłam w przedsprzedaży i już niedługo dostanę ją w swoje ręce. Natomiast jutro mam zamiar pobiec z dwoma książkami ałtorki na targi, gdzie mam nadzieję zdobyć jej autograf :D. Może się dopcham! Jestem przekonana, że kolejka do niej będzie ogromna - ma ogromne grono oddanych fanów :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak, ale trzymam kciuki żeby Ci się udało! Domniemam, że chodzi o ŚTK, a one nie są aż tak oblegane w ludzi, np. wczoraj był tam Ćwiek, a dopchać się wcale trudno do niego nie było - ludzie sobie na spokojnie mogli z nim pogadać.

      Usuń
  4. Ta książka przewija się ostatnio przez książkową blogosferę, ale do tej pory ją ignorowała, a chyba niesłusznie! Chociaż nie przepadam za formą opowiadań to Twoja recenzja tego zbioru jest bardzo przekonująca, bo jak się okazuje tematyka tych opowiadań to bardzo moje klimaty!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kisiel nie ma co ignorować! To świetna pisarka i polecam zapoznanie się z jej twórczością :D

      Usuń
  5. No to koniecznie muszę przeczytać, bo Ałtorkę oczywiście uwielbiam :D Do tej pory czytałam tylko jej powieści, ale opowiadania też muszą być świetne. I ta okładka jest taka piękna <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka jest przecudowna <3 Również bardzo mi się podoba. A zawartość nawet lepsza! :D

      Usuń
  6. A najbliżej stylem do jakiej powieści? Widzę, że generalnie jesteś fanką Kisiel, a ja wręcz przeciwnie - nie dałam rady przebrnąć przez wcześniejsze powieści, za to "Toń" mnie zachwyciła. Jeśli opowiadaniom bliżej pod względem klimatu (i ilości humoru) do tej książki, to chętnie bym przeczytała, ale jeśli to raczej typ Dożywocia, to chyba jednak odpuszczam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudne pytanie. Wydaje mi się, że to zależy od opowiadania...
      Zbiór zawiera takie opowiadania jak "Dożywocie" i "Szaławiła", które są bezpośrednio powiązane z uniwersum tego pierwszego.
      Myślę, że sytuacja rozkłada się tak pół na pół. Połowa to klimat "Dożywocia", trochę humoru, absurdu, z kolei druga połowa jest mroczniejsza, bliższa "Toni", a nawet wykraczająca poza - o wiele bardziej tajemnicza. I chyba z tej grupy jest jednak nieco więcej opowiadań.

      Usuń
  7. Dodaję do listy :)
    http://whothagirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Raczej nie czytam opowiadań, jednak chcę zacząć przygodę z tą autorka i myślała, by zacząć od "Toni". Myślisz, że to dobry pomysł, a może lepiej zacząć od "Dożywocia"? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy czego oczekujesz! "Toń" jest nieco poważniejsza (choć dalej pełna gagów sytuacyjnych i zabawnych dialogów), z wątkiem kryminalnym. "Dożywocie" to wesoła komedia w klimatach fantastycznych. Obydwie jednak są przemyślanymi i dobrymi książkami o świetnym stylu.

      Usuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza