Seria niefortunnych zdarzeń [recenzja 3 sezonu]

Rodzeństwo Baudelairów zostało rozdzielone przez hrabiego Olafa, teraz muszą odnaleźć się nawzajem i po raz kolejny spróbować udowodnić swoją niewinność.


Trzeci sezon Serii niefortunnych zdarzeń to już ostatni, przedstawiający przygodę rodzeństwa Baudelairów. Stanowi on zarazem ekranizację ostatnich książek, a zatem wieńczy wszystkie wydarzenia, odpowiadając na pozostałe pytania oraz zamykając otwarte wątki. Dlatego też tuż po premierze zabrałam się za oglądanie tej produkcji.

Kolejne odcinki ponownie pokazują nam nowe historie, w których uczestniczy trójka nieszczęsnych Baudelairów. Znowu muszą uciekać przed hrabią Olafem, poszukiwać informacji o swoich rodzicach, a także spróbować się uniewinnić, co w obliczu nie mogących zrozumieć ich sytuacji dorosłych wydaje się być niemożliwe. Znowu historia przepełniona jest groteską, dziwnym mrokiem, jeszcze dziwniejszym poczuciem humoru, wątłym światłem nadziei, który zazwyczaj zostaje stłamszony przez okrutną rzeczywistość.

W związku z tym widziałam w sieci komentarze, mówiące, że fabuła staje się repetycyjna – mimo że opowieści są nowe, to z łatwością można przewidzieć ich ciąg dalszy. I przyznaję, coś w tym jest, ponieważ w tym sezonie można było odczuć, że przerobiliśmy już bardzo dużo możliwych rozwiązań, a potencjał zaskoczenia maleje z każdym odcinkiem. Nie oznacza to jednak, że niektóre sprawy mnie nie zdziwiły!
Moim zdaniem otrzymujemy wystarczającą liczbę rozwiązań na zadane przez widzów pytania, historia zostaje ładnie zamknięta, ale zanim do tego dochodzi, wiele razy jeszcze potrafi pokazać, że nie wiedzieliśmy wcale wszystkiego. Dlatego nie narzekałabym, że Seria niefortunnych zdarzeń stała się przewidywalna, po prostu dowiedzieliśmy się już tak dużo w poprzednich sezonach, że pozostaje nam coraz mniej pytań, na które należy odpowiedzieć. Może dlatego niektórzy odczuwają dozę rozczarowania. Mam jednak wrażenie, że gdyby sytuacja była odwrotna i przez poprzednie dwa sezony tylko wodzono by widza za nos, większość odbiorców denerwowałaby się, że wie za mało. I postąp tu, człowieku, słusznie, co? 

Seria niefortunnych zdarzeń ma to do siebie, że ogląda się ją bardzo szybko. Odcinki wciągają oraz sprawiają, że zaraz po zakończeniu, włącza się kolejny. Nie inaczej jest w przypadku tego sezonu, który ogląda się w maksymalnie dwa dni. Historia Baudelairów wciągnęła mnie, kilkukrotnie zaskoczyła, innym razem wywołała efekt cringe'a. Czy to coś złego? Cóż, osoba, która obejrzała pierwszy sezon zapewne jest przyzwyczajona do dziwnych rozwiązań stosowanych w tej serii, więc nie, nie jest to nic negatywnego.

Bohaterowie w tym sezonie, to w większości osoby, które poznaliśmy już wcześniej. Jednak dopiero teraz odkrywamy całą ich historię, co było dla mnie najbardziej satysfakcjonującym elementem (nawet jeżeli część rzeczy sobie zaspoilerowałam, czytając o książkach na wiki). Poznajemy genezę całego konfliktu, dowiadujemy się, dlaczego wybrane postacie zachowują się w taki, a nie inny sposób oraz dlaczego podjęły poszczególne decyzje.
Muszę przyznać, że produkcja jest wykonana bardzo ładnie jeżeli chodzi o sferę wizualną. Ponownie otrzymujemy świetną charakteryzację aktorów do tego stopnia, że niektórych z nich trudno jest rozpoznać w ich normalnym, codziennym wyglądzie. Nie inaczej ma się kwestia wykonania różnych przedmiotów czy miejsc. Nawet jeżeli widać pracę greenscreena, to tak naprawdę nie jest on problematyczny, ponieważ tylko dodaje odpowiedniego efektu tej produkcji.

Podsumowując, nie żałuję czasu poświęconego na ten serial. Jest on słodko-gorzki, pełen zwrotów akcji, ciekawych rozwiązań oraz niebanalnego poczucia humoru. Doskonale się przy nim bawiłam i bardzo się cieszę, że twórcy nie będą tworzyć czwartego sezonu, który naciąga historię i wybiera poza książkowy pierwowzór. Dlatego jeżeli jeszcze nie widzieliście Serii niefortunnych zdarzeń, to czym prędzej to nadróbcie!

Komentarze

  1. Mam zamiar zacząć oglądać ten serial, ale na razie wciągnęłam się w The Crown.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "The Crown" też świetny serial, nie dziwię się, że się wciągnęłaś :D

      Usuń
  2. Oglądąłam 2 sezony, bardzo mi się podobały. 3 już czeka na swoją kolej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że ten również Cię nie zawiedzie :)

      Usuń
  3. Nie widziałam dwóch poprzednich sezonów, nie czytałam też książek,jakoś ta "Seria" nie jest w kręgu moich popkulturalnych odniesień ;<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest to produkcja dla każdego, więc rozumiem.

      Usuń
  4. Ja niestety, ale nie mmam czasu na seriale.

    Serdecznie pozdrawiam.
    www.nacpana-ksiazkami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Póki co nie zaczynam oglądać, bo boję się, że mogłabym się za bardzo wciągnąć. Pamiętam jak już kiedyś wplątałam się w pewien serial i faktycznie ciężko było się obejść bez włączenia kolejnego odcinka. Skoro tutaj miałoby być podobnie, poczekam z tym na lato. Wtedy obowiązków będzie mniej, a czasu na własne przyjemności więcej. Przynajmniej taką mam nadzieję.

    OdpowiedzUsuń
  6. Widziałam pierwszy sezon i nie byłam zachwycona. Przyznaję jednak, że może to wynikać z uprzedzenia - nie przepadam za książkami. Kontynuować chyba nie będę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli ci nie przypadło do gustu, to nie ma co się dalej katować :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza