Czy z polskim czytelnictwem jest tak źle?

Jesteśmy społeczeństwem na każdym kroku straszonym statystykami, obrazującymi wszystkie obszary naszego życia. A zatem regularnie mówi się o wzroście cen paliwa w stosunku do lat poprzednich czy o tym, jak zmienia się tendencja przestępstw w kraju. Jednym z organów regularnie nas straszących jest Instytut Książki i Czytelnictwa działający przy Bibliotece Narodowej. Bowiem instytut ten co roku przeprowadza badanie poziomu czytelnictwa w Polsce. I co roku wniosek jest taki sam: nie czytamy, nie chcemy czytać i nie będziemy czytać.

Samo badanie wzbudza jednak trochę kontrowersji, mianowicie przeprowadzane jest na grupie mniej więcej 4 tysięcy osób z przedziału wiekowego 15-65 lat. Niektórzy lubią się zastanawiać, jak adekwatne jest badanie reprezentujące 38 milionów Polaków. Oczywiście, nie sposób zbadać wszystkich mieszkańców RP i można wierzyć, że próbka badawcza jest odpowiednia dobrana, aby zobrazować całe społeczeństwo. Przy czym ciekawe jest, że jeżeli przeprowadzić badania dotyczące wybranych grup wiekowych, ich tendencji czytelniczych, to wyniki mogą diametralnie się różnić. Bo wiecie, kto najwięcej czyta w naszym kraju, prawda? 

Otóż jest to młodzież. I to nie dlatego, że mają spis lektur, którego muszą się trzymać w trakcie swojej edukacji. Dodatkowe badania przeprowadzone notabene również przez Instytut Książki i Czytelnictwa, wskazują, że 65% nastolatków czyta w wolnym czasie. Co więcej ten procent wzrósł na przestrzeni ostatnich czterech lat! Czyli możemy założyć, że młodzi ludzie, przyszłość naszego narodu, czyta dla przyjemności. A skoro mamy do czynienia z tendencją wzrostową, to tylko lepiej! Tym bardziej, że czytające osoby wpływają na innych, sprawiając, że też zaczynają czytać (szczególnie w przypadku dzieci, które naśladują zachowania rodziców).

Jak to jest z tą społecznością?


Warto przyjrzeć się społeczności tworzącej się wokół książek, do której należy wspomniana w badaniu młodzież. Przyjrzyjmy się ludziom, korzystającym z takich portali jak Lubimy czytać, polskiemu odpowiednikowi Goodreads, umożliwiającemu oznaczanie książek na półkach  jako „przeczytane” bądź „chcę przeczytać”. To tam miesięcznie pojawiają się tysiące nowych ocen i recenzji książek. Samego 8 stycznia, do godziny 18 pojawiło się 560 opinii na temat książek

Całkiem sporo prawda? A może być lepiej! W końcu był to wtorek, a nie weekend, kiedy ludzie mają więcej czasu na czytanie oraz pisanie potencjalnych recenzji. Po drugie nie wszyscy takie opinie piszą, często oceniając tylko książkę w skali 1-10, a tego z kolei w swoich rachunkach nie uwzględniłam. Co za tym idzie można założyć, że 8 stycznia liczba przeczytanych książek była o wiele większa, a w okresach weekendów oraz innych dni wolnych, może osiągać jeszcze większe wartości.

Przyjrzyjmy się też ludziom, tworzącym grupy czytelnicze na Facebooku, gdzie wymieniają się spostrzeżeniami i kłócą o to, czy czytanie „50 twarzy Graya” jest hańbą dla czytelnictwa. Grupom, które liczą sobie po kilkadziesiąt tysięcy osób aktywnie rozmawiających o książkach, sprzedaży oraz wymianie elementów swojego zbioru. Na tego typu grupach non-stop można zaobserwować aktywność.

Wiadomo też, że nie tylko w internecie działają fani książek.

Co roku w dużych miastach organizowane są Targi Książki. Ma to miejsce w Warszawie, Krakowie, Katowicach, Poznaniu, Wrocławiu, a także innych miastach na mniejszą lub większą skalę. W 2018 roku Warszawę odwiedziło 75 tysięcy osób, Kraków 70 tysięcy, Wrocław 60 tysięcy, Poznań 38 tysięcy, a Katowice 30 tysięcy. Około 270 tysięcy osób odwiedziło pięć największych wydarzeń książkowych w Polsce. Podkreślam: największe, nie jedyne. Gdyby zacząć analizować wydarzenia związane z książkami, to gdzieś w Polsce odbywa się jakieś każdego tygodnia. I nawet jeżeli 270 tysięcy nie jest dużym procentem z 38 milionów, to nie można powiedzieć, aby Targi były wyjątkowo niszowym wydarzeniem.

W każdym razie, zarówno Warszawa, jak i Katowice ogłosiły w tym roku rekord liczby odwiedzających w stosunku do lat poprzednich. Precyzując: Warszawa co roku ogłasza rekord, obserwując tendencję wzrostową liczby odwiedzających. Nasuwa się więc pytanie: skoro nie czytamy książek, to po co ci ludzie przychodzą na Targi Książki? Oglądać okładki? 

Wiem jednak, po co przychodzi tam pewien ułamek odwiedzających. Grupa, której część przyznaje się do swojej roli, część przybywa tam incognito. Mowa tutaj o blogerach książkowych, którzy recenzują Targi Książki na swoich stronach. To dopiero jest potężna społeczność!

Jeżeli przyjrzycie się tym co bardziej popularnym blogerom i ich corocznym podsumowaniom statystyk, którymi lubią się dzielić z czytelnikami, to uświadomicie sobie, że wyzwanie „przeczytam 52 książki w tym roku” nie jest wyzwaniem, tylko typowym półroczem. Najpopularniejsze blogi odwiedzane są kilkaset tysięcy razy rocznie. I to nie tak, że kilka tysięcy polskich blogerów klika przycisk odśwież, aby zwiększyć swoje statystyki, tylko ktoś naprawdę interesuje się tymi recenzjami i czyta je każdego roku (przynajmniej w większości przypadków).

Społeczność utworzona wokół książek jest możliwa do zaobserwowania bez większego problemu. Z każdym kolejnym rokiem ewoluuje, dostosowuje się do czasów, ale wbrew temu, co jest powszechnie głoszone: nie jest słabą społecznością. Lubimy jej jednak nie zauważać, straszeni zatrważająco niskimi statystykami, a czasami wystarczy po prostu wejść do księgarni albo poszukać odpowiedniego miejsca w sieci.

Nie bądź ukwiał, polajkuj Kulturalną meduzę na Facebooku!

Komentarze

  1. Też mi się wydaje, że mimo wszystko czytelników przybywa niż ubywa. :P Co myślisz o tym, że przyczynił się do tego fakt, że współcześnie pojawia się bardzo wiele nowych książek, których głównym odbiorcą jest młodzież? Bo jak się tak zastanowię, to zupełnie nie kojarzę typowo-młodzieżowych serii z XX wieku. Pozna znanym Panem Samochodzikiem czy Anią z zielonego wzgórza nie przychodzi mi nic do głowy. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, jak teraz o tym mówisz, to może faktycznie coś w tym jest! Jednak wydawnictw skierowanych z literaturą głównie do młodzieży oraz młodych dorosłych jest teraz ogrom. Wcześniej nieco omijano pewną niszę wiekową, ale od jakiegoś czasu doszło do sporej zmiany. To ciekawe spostrzeżenie i myślę, że bardzo trafne :)

      Usuń
  2. Wydaje mi się, że czytelników przybywa coraz więcej. Mamy też dużo większy dostęp do książek i ich różne formy, więc każdy może znaleźć coś dla siebie. Do tego różne gatunki, pomysły... Mam wrażenie, że w książkach było już wszystko, co człowiek dał radę sobie wyobrazić, ale wiem, że jeszcze nie raz się zaskoczę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam to samo :) I dlatego tak bardzo cenię sobie, ilekroć zobaczę coś niebanalnego albo nowego, o to teraz naprawdę trudno. A jednak zdarza się i miejmy nadzieję, że będzie się przytrafiać jak najczęściej.
      Z kolei co do powszechności - na pewno ma to ogromne znaczenie. Jadąc na wakacje nie trzeba walizki książek, starczy kindle albo nawet telefon!

      Usuń
    2. Do tego jeszcze dochodzi fakt, że wydawnictwa teraz promują się same w mediach społecznościowych. Nie ukrywajmy - telewizji nie zobaczymy reklam książek, a jeśli już są to serie klasyków literatury, do których wiele osób nie jest przekonanych, bo kojarzy się to z czymś ciężkim, trudnym do czytania i zrozumienia.

      Usuń
    3. Ale to nawet na dobre wychodzi, biorąc pod uwagę siłę przebicia reklamy w mediach społecznościowych a w telewizji, ta pierwsza ma o wiele większy wpływ na potencjalnego odbiorcę.

      Usuń
    4. Coś w tym jest... Jedyne osoby, które znam i oglądają reklamy w telewizji, to małe dzieci, a większość pewnie to ignoruje. Za to reklamy na stronach internetowych potrafią mnie zainteresować na tyle, że jestem skłonna to sprawdzić.

      Usuń
    5. To też ma związek z tym, że reklamy w internecie są bardziej dopasowane za sprawą cookies, dlatego częściej przykuwają uwagę. W telewizji trudno o tak dobre dostosowanie, jak w kampaniach internetowych.

      Usuń
  3. Według mnie wcale nie jest tak źle :) widać to w internecie i na różnych stronach poświęconych książkom :) masa ludzi czyta! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta twoja meduza na górze zawsze sprawia, że mi się uśmiech na twarzy pojawia. No cudowna jest! <3
    A co do twojego wpisu, mnie to się zdaje, że to tylko takie strasznie i wyolbrzymianie. Ludzie czytają, ale coraz częsciej wolą kupić, albo co gorsza ściagnac ksiazke niż wypożyczyć, a głównie z bibliotek są brane te sondy.
    Tak jak pisałaś, wystarczy iść na Targi Książki i od razu widać mnóstwo chetnych obładowanych książkami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło to czytać <3 Zarówno mnie, jak i osobie odpowiedzialnej za wykonanie tej grafiki :D
      To prawda, zgadzam się, że to trochę takie straszenie - jednak sytuacja nie jest taka zła :)

      Usuń
  5. Osobiście bardziej martwi mnie nie tyle stan czytelnictwa, co stan rynku wydawniczego. Który nie jest specjalnie dobry, i przez całe studia jestem straszona, że w życiu nie czeka mnie praca ze świetnymi autorami, tylko poprawianie literówek w romansidłach. Mam nadzieję, że wydawnictwa wydające ambitniejszą literaturę też się jakoś na rynku utrzymają. Bo jak siedzę w światku czytelniczym w internecie to faktycznie - sporo ludzi się interesuje i czyta, ale w większości widzę wszędzie nowości albo książki akurat modne, a niszę dla siebie trudno znaleźć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To akurat prawda, ale na szczęście nawet wśród tych popularnych i modnych znajdą się fajne perełki, naprawdę wartościowe książki. Wierzę, że po studiach znajdziesz pracę w wydawnictwie, którego dobór książek będzie Cię satysfakcjonować. Bo myślę, że literatura (nazwijmy to) ambitniejsza również się utrzyma.

      Usuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza