„Las na granicy światów‟ – Holly Black [recenzja]

las na granicy światów holly black recenzja

Miasteczko Fairfold to jedno z tych niewielu miejsc, w których magia nieznacznie przenika do naszej rzeczywistości. Od czasu do czasu ktoś znika bez śladu, ale takie wypadki zdarzają się najwyżej raz czy dwa razy w roku, no a poza tym dotyczą wyłącznie turystów.

Jednak tego roku z serca okolicznej puszczy wyłania się ponura groza. Odkąd ktoś strzaskał szklaną trumnę, w której spoczywał śpiący królewicz, apokaliptyczna bestia imieniem Rozpacz zagraża wszystkim mieszkańcom miasteczka. Pewna dziewczyna, o imieniu Hazel, która znajduje niezwykły miecz, niezbyt dobrze pamięta, co robiła przez ostatnich pięć lat. Okazuje się, że musi czym prędzej przypomnieć sobie kilka istotnych faktów, dotyczących żelaza i marchewek… Czy zdoła? Jeśli nie zdąży, miasteczko czeka zagłada smutniejsza niż śmierć… Teraz jedyna nadzieja w Hazel, jej muzykalnym braciszku oraz w pewnym zabójczo przystojnym elfie.

Las na granicy światów to opowieść ze świata, który Holly Black wykreowała na rzecz Okrutnego księcia. Jednakże nie trzeba znać tej trylogii, aby móc przeczytać najnowszą książkę autorki. Las na granicy światów to historia małego miasteczka, w którym trudno mówić o wierze w elfy. Mieszkańcy Fairfold po prostu wiedzą, że one istnieją, są blisko oraz należy się pilnować, ponieważ bywają okrutne. I uważam, że był to naprawdę fajny pomysł na połączenie dwóch światów: ludzkiego, przyziemnego oraz elfiego, fantastycznego. Niby nic nadzwyczajnego, jednak przełomowe jest to, że plot twist nie działa tu na zasadzie „elfy istnieją?!‟, tylko wszyscy ludzie od początku mają świadomość, że taka jest prawda. Jeden z elfów w końcu śpi w trumnie w środku lasu...

Dlatego z ręką na sercu przyznaję, że jestem ogromną fanką tego, jak Black podeszła do kreacji tego świata. Co więcej, autorka kilkukrotnie puszcza oko do swoich fanów, nawiązując do pewnych postaci z trylogii Okrutny książę. Choć raz jeszcze podkreślam: nie trzeba znać tamtej serii. Ot, przeczytawszy ją, można mieć większą świadomość, że niektóre imiona elfów to postacie poznane przez czytelnika już wcześniej. Dlatego ta książka może stanowić gratkę dla fanów twórczości Holly Black.

Ale pytanie, jak się ma fabuła? Otóż, Hazel stara się żyć z dnia na dzień, flirtuje z chłopakami oraz imprezuje. Z nostalgią wspomina dziecięce lata, w trakcie których razem z bratem spędzali czas przy trumnie tajemniczego elfa i wymyślali pełne przygód historie. Taka narracja towarzyszy czytelnikowi przez długi czas i... skutkuje to tym, że akcja rozwija się dość powoli. Szczególnie, że książka liczy sobie zaledwie trzysta dwadzieścia stron. W końcu jednak tajemniczy elf zostaje zbudzony, a za to odpowiada najprawdopodobniej Hazel. Problem polega na tym, że dziewczyna tego nie pamięta.

To z kolei ciągnie za sobą następne wydarzenia. W Fairfold zaczynają dziać się dziwne rzeczy, a świat elfów zbliża się do ludzkiego jeszcze bardziej niż kiedykolwiek. Hazel wraz ze swoim bratem próbują rozwiązać, co się stało z elfem, jednak to z kolei pakuje ich w kolejne kłopoty. Od momentu, w którym akcja rusza, już do samego końca utrzymuje tempo. Dochodzi do paru zwrotów akcji, które mogą czytelnika zaskoczyć, jednak nie uważam, aby niosły za sobą szczególnie dużo emocji. W gruncie rzeczy Las na granicy światów mógł być bardziej emocjonujący, tylko niestety coś (nie do końca wiem, co) nie wyszło...

Żałuję, że to książka zaledwie jednotomowa. Pewne elementy fabularne (szczególnie dotyczące Hazel) wydały mi się szalenie interesujące! Problem polega na tym, że nie rozwinięto ich w tej powieści i niestety najprawdopodobniej już nigdy nie zostanie to zrobione. To trochę przykre, ponieważ gdyby miał powstać drugi tom, powiedziałabym „liczę, że w dalszej części te motywy zostaną rozwinięte‟. A niestety zostaje tylko gorzkie rozczarowanie...

Mój największy problem z tą książką to główna bohaterka. Hazel teoretycznie miała wszystkie podstawy, aby być fascynującą postacią. Wielopoziomową, skomplikowaną oraz zwyczajnie ciekawą. Niestety tak się nie stało. Z początku wielokrotnie wywracałam oczami, czytając opisy jej poświęcone. Pod wieloma względami jej kreacja była absurdalna. Niektóre umiejętności nie miały sensu, a posiadane cechy wywoływały we mnie niechęć. Nie odczułam do niej nawet cienia sympatii, chociaż z drugiej strony nie mogę powiedzieć, że mnie denerwowała. Po prostu jest źle napisaną bohaterką.

Black nie szczędzi bohaterom interesującej przeszłości. Jednakże odnoszę wrażenie, że ich kreacja była zbyt powierzchowna. Hazel przez to stała się nieco absurdalna, z kolei drugoplanowe postacie odrobinę straciły na głębi. Jednakże i tak wypadają o wiele lepiej od głównej bohaterki! Polubiłam zarówno Jacka, jak i Bena. Obydwoje byli interesujący, a ich potencjał w większości został wykorzystany. Nie jest jednak idealnie. Przede wszystkim w kwestii Bena, którego relacje z innymi bohaterami wydają się zbyt przyspieszone.

Styl Black nie charakteryzuje się niczym wyjątkowym. Jest prosty, przyjemny w odbiorze, a książki powstałe spod jej pióra czyta się szybko. Autorka pisze dobrze i za bardzo nie mam jej nic do zarzucenia. Nie będę jednak też tworzyć peanów na jej cześć. Ot, pisze na tyle dobrze, że sprawnie przekazuje wszystkie swoje myśli.

Co tu dużo mówić? Las na granicy światów nie dorównuje trylogii Okrutny książę. Wydaje mi się, że książka ma pewne braki w fabule oraz w kreacji bohaterów. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że w trakcie lektury bawiłam się całkiem nieźle. Podsumowując, myślę, że jest to książka dla fanów Holly Black, którzy pokochali świat Okrutnego księcia. Nie jest to jednak dobra powieść na rozpoczęcia przygody z tą autorką. Nowi czytelnicy mogliby się zrazić, a byłaby szkoda, bo Black ma dużo do zaoferowania.
las na granicy światów okładka framgnet
Za egzemplarz dziękuję:

Komentarze

  1. Zobacz jak to każdy ma inny gust :) Ja znowu uważam, że to najlepsza odsłona tej serii :) Cieszę się bardzo, że możemy się tak wymieniać opiniami i emocjami po lekturze i porównywać swoje argumenty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę! No to faktycznie mamy odmienne podejście. Ale jak to się mówi - co, kto lubi! :)

      Usuń
  2. Ja akurat Okrutnego Księcia jeszcze nie czytałam, a Holly znam tylko z Kronik Spiderwick, ale bardzo mi się podobała ta książka i poczułam się zaintrygowana na tyle, że wreszcie po księcia sięgnę. I odkryłam, że ja jednak kocham Mroczne Elfy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że cykl "Okrutny książę" przypadnie Ci do gustu ^^

      Usuń
  3. Szkoda, że ta książka wypadła tak słabo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie słabo, ale gorzej niż trylogia "Okrutny książę" :/

      Usuń
  4. Książka mnie akurat nie zaciekawiła, więc sobie ją odpuszczę.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, rozumiem, nie jest to książka dla każdego!

      Usuń
  5. Nie miałam okazji przeczytać serii "Okrutny książę", ale ze względu na opis ciągnęło mnie akurat do "Lasu na granicy świata", Twoja recenzja niestety nieco ostudziła mój entuzjazm. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę szkoda, bo myślę, że Black warto dać szansę, ale lepiej już zacząć od "Okrutnego księcia".

      Usuń
  6. Oho, "Okrutny książę" na tyle mocno mnie zawiódł, że ochota na poznanie tej książki właśnie bardzo mocno spadła, choć i tak nie była na szczególnie wysokim poziomie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym układzie myślę, że ta książka nie jest dla Ciebie :/

      Usuń
  7. bardzo fajna ksiąska i naprawdę fajny pomysł na połączenie dwóch światów :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysł na połączenie był dobry, to prawda :)

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że będziesz miała okazję ją przeczytać!

      Usuń
  9. Nie znam twórczości Holly Back.... Muszę od czegoś zacząć...

    OdpowiedzUsuń
  10. Również żałuję, że nie ma więcej tomów o tych bohaterach. Biorąc pod uwagę, że w trylogii o Cardanie i Jude tom 2 i 3 bije jedynkę na głowę, myślę, że tu było by podobnie :-P No i za mało mi było elfowego świata w tej historii;-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też myślę, że tę historię dałoby się dalej pociągnąć. Jestem szczerze zdziwiona, że nie będzie kolejnych tomów!

      Usuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza