Ty [recenzja 2 sezonu]

ty sezon 2 recenzja

Joe wyjeżdża do Los Angeles, aby zacząć swoje życie od nowa i ukryć się przed osobami ze swojej przeszłości. Niestety stare nawyki nie umierają szybko...

Bądźmy szczerzy, gdy zobaczyłam otwarte zakończenie pierwszego sezonu Ty, byłam potwornie rozczarowana. Serial niesamowicie mi się spodobał, a zwieńczenie go nietypowym dla popkultury „zwycięstwem zła‟ było odświeżające i satysfakcjonujące. I liczyłam na tym zakończy się historia Joe'ego. Tak jednak się nie stało i oto dostaliśmy drugi sezon, do którego podeszłam z ogromnym sceptycyzmem.

Joe zmienił tożsamość i wyjechał do Los Angeles, aby uciec przed swoją byłą dziewczyną, Candace, która niemal powstała z martwych. I chociaż nasz przyjacielski psychopata mieszka w innym miejscu, pracuje w innej księgarni, posługuje się innym nazwiskiem, to pewne jego nawyki nie uległy zmianie. Oto po raz kolejny przetrzymuje kogoś w piwnicy, wymierza sprawiedliwość według własnego uznania oraz w psychodeliczny sposób okazuje miłość swojemu nowemu obiektowi westchnień, Love.

Obawiałam się, że niczego nowego twórcy nie są w stanie już opowiedzieć. Oto Joe (tudzież Will, bo tak przedstawia się w LA) znalazł sobie kolejną kobietę, którą planuje i kochać, i prześladować. Ponownie pracuje w księgarni, choć bardziej specyficznej niż ta nowojorska, poznaje kolejnych ludzi, znowu odczuwa chęć, aby opiekować się jakimś dzieciakiem i przy okazji karać tych, którzy wykorzystują słabszych. A jednak dostaliśmy coś świeżego i ciekawego.
ty sezon 2 joe
Po pierwsze cała otoczka Los Angeles dodaje dziwnego klimatu tej produkcji. Drugoplanowi bohaterowie są przerysowani, do bólu stereotypowi w swojej sympatii do warzywnych soków detoksykujących; zamiłowaniu do medytacji i akupunktury; zafascynowaniu ekologicznym jedzeniem oraz instagramowym życiem czy marzeniu o zrobieniu kariery w wielkiej, kinowej produkcji. Każdy widz wie, że jest to przekoloryzowany obraz mieszkańców LA, którego nie należy brać na poważnie. Wprowadza on jednak humorystyczne elementy, podkreśla, jak odmienny od tej rzeczywistości jest Joe oraz dodatkowo pozwala na wyciągnięcie psychodelicznych aspektów serialu.

Po drugie, mimo że mamy do czynienia z pewnymi znanymi już z pierwszego sezonu zagrywkami (np. chęć niesienia pomocy dziecku, które znajduje się w problematycznej sytuacji), to pokazano je w taki sposób, że widz z chęcią śledzi wydarzenia przedstawione na ekranie. Nadano im nowego wymiaru, postawiono na postacie bardziej charakterne oraz wprowadzono kilka niezwykle zaskakujących zagrywek.

Fabularnie po raz drugi otrzymujemy historię, która jest wciągająca, pełna zwrotów akcji oraz niepokoju. Wiemy, że Joe jest psychopatą, ale mimo wszystko przez cały czas kibicujemy mu i obawiamy się, czy jego plany się powiodą. Niektóre odcinki oglądałam w napięciu, zastanawiając się, czy bohaterowi się powiedzie. Tym bardziej, że rzeczywistość ciągle rzuca Joemu kłody pod nogi! Dlatego spodziewajcie się, że drugi sezon Ty dostarczy Wam wiele emocji!
ty sezon 2 joe i love
Kolejną zaletą jest fakt, że postanowiono kontynuować ten urzekający, choć nieco niepokojący, sposób narracji, w którym całą historię poznajemy z perspektywy Joe'go. Mężczyzna każde wydarzenie przepuszcza przez pryzmat własnych spostrzeżeń, dzięki czemu otrzymujemy lepszy wgląd w jego psychikę. Zarazem pozwala to na dokładniejsze poznanie jego motywacji oraz, bądź co bądź, kibicowanie mu.

A pisząc o Joe, nie mogę nie wspomnieć o tym, że Penn Badgley wydaje się być stworzony do tej roli! Już oglądając lata temu Plotkarę, było widać, że nadaje się na osoby, które są dość... specyficzne. Jednak Ty pozwala na wyciągnięcie najlepszych elementów jego gry aktorskiej. Naprawdę jestem szczerze zadowolona z tego, jak Penn spisuje się w roli Joego!

Zresztą i inni bohaterowie (oraz wcielający się w nich aktorzy) wydaje mi się, że wypadają lepiej niż w przypadku pierwszego sezonu. Beck oraz jej bliscy byli dla mnie nudni oraz nijacy. Tutaj z kolei każdy ma charakterek, problemy oraz mroczne tajemnice. Dlatego też Love, jej brat oraz inni bohaterowie, którzy towarzyszą (bądź utrudniają życie) Joemu w drugim sezonie dają się lubić. Są oni barwni, interesujący oraz nie wywołują tyle frustracji, co ci z pierwszego sezonu serialu Netflixa.
Co prawda ponownie nie jestem zadowolona z otwartego zakończenia, na które postawili twórcy. Naprawdę boję się, że przesadzą z tą historią i zrobią z niej coś rozwleczonego, niewartego uwagi tylko dlatego, że póki co dobrze się sprzedaje. Byłaby to naprawdę wielka strata dla tej produkcji, ale cóż, nic w tej sprawie zrobić się nie da. Można mieć jedynie nadzieję, że zapowiedziany trzeci sezon dorówna swoim poprzednikom, bo mimo wszystko dostrzegam tam cień potencjału.

Pozostaje również kwestia drobnych niedociągnięć występujących w serialu. Po zakończeniu seansu zastanawiałam się, czy nie pominięto wyjaśnień niektórych wątków... Na szczęście były one na tyle nieliczne, że da się na nie przymknąć oko i mimo to naprawdę dobrze się bawić. Choć czepialscy mogą wywracać oczami, widząc poczynania Joego na ekranie.

Podsumowując, chociaż z początku miałam spore obawy, że ten sezon wypadnie marnie, okazuje się, że dostarczył mi sporo rozrywki. Co prawda zapowiedź trzeciego sezonu wywołuje we mnie wielką niechęć, ale kto wie? Może znowu zostanę zaskoczona! Tymczasem polecam Wam obejrzeć drugi sezon Ty, jeżeli jeszcze tego nie zrobiliście.

Komentarze

  1. Ja jakoś szczególnie nie jestem ciekawa tego serialu, nawet nie widziałam pierwszego sezonu. Fajnie, że mimo obaw serial ten zapewnił Ci rozrywkę.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  2. Co prawda nie widziałam jeszcze w ogóle tego serialu, ale widzę, że zbiera dużo pozytywnych opinii. Może warto w takim razie się skusić ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dla mnie drugi sezon był lepszy niż pierwszy, może za sprawą Love, którą polubiłam dużo bardziej niż Beck. Niby motyw przewodni taki sam, a jednak twórcy zaskakiwali nas niejednokrotnie. Bardzo jestem ciekawa trzeciego sezonu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Love jest zdecydowanie ciekawszą postacią niż Beck!
      Ja w sumie też jestem ciekawa trzeciego sezonu, ale boję się, że tym razem już przesadzą :/

      Usuń
  4. Chciałabym go obejrzeć :) Ale na razie oglądam "Ania, nie Anna" <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwszy raz słyszę o serialu, ale naprawdę brzmi interesująco. Jest dostępny na Netflixie? :)

    www.pomistrzowsku.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo zainteresowałaś mnie tym serialem. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakbym czytała swoje myśli. Pierwszy sezon mnie niesamowicie wręcz denerwował, nie moglam znieść Beck, ani ciągłego gadania Joe i ledwie dobrnęłam do końca. Nie chciałam oglądać drugiego, ale zaciekawiła mnie zapowiedź i jest dokładnie tak, jak mówisz - drugi sezon jest lepszy, ciekawszy, postacie są fajniejsze, lepiej napisane i naprawdę trzyma to w napięciu. A biorąc pod uwagę nową politykę Netflix jest szansa, że trzeci sezon będzie juz tym ostatnim i mam szczerą nadzieję, że zakończą to w godny sposób, bo póki co dobrze im to wychodzi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że będzie ostatni i dobrze zakończony! Przedłużanie tej historii naprawdę byłoby niepotrzebne :/

      Usuń
  8. Na razie nie oglądam żadnego serialu, więc kto wie może ten rozpocznę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Rewelacja! Uważam, że drugi sezon lepszy niż pierwszy. Nie mogę doczekać się trzeciego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się trochę trzeciego boję, ale zarazem też jestem go ciekawa :D

      Usuń
  10. Serial jest trudny. Nie da się tego oglądać spokojnie przy kawce. Ja osobiście przy każdym odcinku siedziałam jak na szpilkach. Mimo tego, to bardzo dobra produkcja, przede wszystkim dlatego, że jest inna, nieszablonowa i nie ma tu przesłodzonego happy endu z serduszkami. Polecam :) I bardzo ładnie napisana recenzja ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Zgadzam się, że to nie jest lekki serial, ale ma w sobie coś na tyle wciągającego, że i tak się siedzi i spędza nad nim godziny.

      Usuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza