„Gwiezdne Wojny: Przebudzenie mocy‟ [recenzja]


"Gwiezdne wojny" od zawsze były w mojej rodzinie rzeczą ważną. Jest to jedna z serii na której się wychowałam. Mój ojciec ma mnóstwo książek z tym związanych, zbierał karty kolekcjonerskie, figurki, modele statków, a nawet miał cosplay Snow Troopera. W takim przypadku, jak mogłabym być antyfanką? Stąd też mam kilka autografów, maskotkę Bobby Fetta i gram w SWTOR Online.

W tym roku doszło do przełomowej chwili: siódmy epizod zawita na ekrany! W moim domu pojawiło się przekonanie: chrzanić Święta, nowe "Gwiezdne wojny" wchodzą do kin! Kiedy pojawił się w październiki trailer, analizowałam go z tatą, oglądając jakieś dwadzieścia razy. A potem analizowałam go z kolegą i w sumie... Z kim się dało. Tata od razu kupił bilety na premierę, a w czwartek myślałam, że umrę na wykładach, czekając na ten jeden moment, gdy usiądę w kinie i zacznę oglądać.

I stało się! Przyjechałam z rodzicami do kina o 23:20, kupiliśmy popcorn, weszliśmy na salę, obejrzeliśmy mnóstwo reklam i zaczęło się! 

"Dawno, dawno temu w odległej galaktyce..." 

Musicie wiedzieć, że na ten film czekałam z niecierpliwością. Byłam trochę sceptycznie nastawiana, a jednocześnie oczekiwałam dużo od tego filmu. Nie napisałam tej recenzji w piątek, bo potrzebowałam się z tym przespać. Dwukrotnie, jak się okazało. Bo kiedy skończyły się napisy, grupa siedząca rząd za mną zaczęła mówić, jaki to film był super, a ja? Spojrzałam na tatę i powiedziałam, że to był momentami bardzo żałosny filmy. Nie wiem, czy spowodowane było to tym, że ten film faktycznie nie jest wybitny czy może moim sporym przywiązaniem do części 4-6, które kocham z całego serca.

Twórcy postanowili kompletnie odciąć się od tego, co przedstawiono w książkach. W związku z tym nikt do końca nie wiedział czego się spodziewać. Okazuje się, że Luke zapadł się pod ziemię i teraz poszukuje go Leia. W tym samym czasie szturmowiec Finn tak po prostu uznaje, że zabijanie ludzi jest złe i w związku z powyższym postanawia odejść od Najwyższego Porządku. Z tym, że zabijanie niewinnych jest złe, ale strzelanie do żołnierzy z którymi się było szkolonym jest dobre. Także wiecie... Wybiórczość w działaniu. Rey zamieszkująca na planecie Jakku oczekuje na swoich rodziców, zbiera złom i jest taką starszą i do tego damską wersją Anakina. Bardzo zdolna jeżeli chodzi o technikę, potrafi pilotować statki i umie walczyć. Do tego dochodzi przeuroczy BB-8, który zdobył moje serce niemal od razu. Inną ważną, nową postacią jest Kylo Ren, który inspiruje się na ścieżce zła Darthem Vaderem (co jest trochę kiepskim pomysłem, biorąc pod uwagę fakt, że on był dobry - zły - dobry, ale co ja tam wiem!). 


I skoro już przy tych postaciach jestem to nie zdobyły one mojej sympatii. Finn miał być takim śmieszkiem i może nawet to wyszło, ale mnie irytował. Był dla mnie idiotą na śmierć którego naprawdę bym się nie obraziła. Rey wydaje się być ciekawa i choć moja mama określiła ją mianem "Tej, co przez cały film biegnie", to myślę, że ma zalążki na bycie interesującą postacią. Choć z drugiej strony, to nie tak, że nie mam do niej żadnego ale. Bo jednak [spoiler] ot tak nagle włada dobrze Mocą... Bez jakiegokolwiek przygotowania! A z jeszcze jednej strony, tak kompletnie na marginesie, bardzo fajny zabieg wprowadzili- na plakacie i w zwiastunie wygląda jakby to Finn miał być Jedi, a nie Rey. [/spoiler] Jeżeli chodzi o postać Kylo Rena, to on budził we mnie największą żałość. Był irytujący i naprawdę miałam ochotę mu strzelić w ten pusty łeb. Gość ma autentycznie problemy ze swoją osobowością i widać, że nie będzie całkiem zły nigdy, a więc po co w ogóle mu się męczyć... No i ten miecz...

Zastanawia mnie czyim dzieckiem jest Rey. W mojej głowie pojawi się myśl, że to córka Luke'a i dla "bezpieczeństwa" porzucił córkę na pustynnej planecie, podobnej do tej, na której sam się wychowywał. A jeżeli nie jest spokrewniona z Kylo Renem, to miałam przed oczami mroczną wizję, w której Kylo Ren i tak zakochuje się w Rey...

Słabe było też to, że ponownie była super baza wojskowa, którą trzeba było rozwalić. Znowu. Trzeci raz. Mam wrażenie, że ktoś tu się w ogóle nie uczy na błędach... Były też inne momenty, które mi zgrzytały, na które się krzywiłam i denerwowałam, ale już mniejsza o to. 

No, ale dobrze, żeby nie było, że ja tak wszystko krytykuję. Bo w gruncie rzeczy nie mogę powiedzieć, że film był tragiczny i ogólnie, że masakra. Podobał mi się humor tego filmu, nawet przygłupi Finn był w stanie mnie rozbawić, choć i tak najbardziej przypadł mi do gustu humor Hana Solo oraz BB-8. Podobały mi się też te drobne nawiązania do poprzednich części, jak nazwanie Sokoła Milenium "kupą złomu" (na marginesie to skandal!) czy "I've got a bad feeling about this", które pada na przestrzeni tych siedmiu części wielokrotnie. C3PO, choć nie pojawia się zbyt często, to i tak mnie rozczulił.

Cudownym uczuciem był brak świadomości dotyczący tego, co się wydarzy w filmie. Choć nienawidzę niespodzianek i wolę wiedzieć na czym stoję, to jednak w tym przypadku podobał mi się stan, w którym czekałam na każdą następną scenę z duszą na ramieniu.

I mimo że tak marudzę i pomstuję i czekam aż kolega obejrzy ten film, co by ponarzekał ze mną, to jednak... Z miłą chęcią obejrzałabym to jeszcze raz. Przyjrzała się wszystkiemu po raz kolejny. I na pewno będę czekać na ósmy epizod z niecierpliwością. Bo jednak jestem ciekawa, jak to wszystko się potoczy i na pewno obejrzę "Przebudzenie mocy" jeszcze nie raz. 

Niech Moc będzie z wami, moi drodzy. 
I pamiętajcie: Spokój to kłamstwo. 

Komentarze

  1. Odechciało mi się oglądania tego. Ogólnie GW nigdy do mnie nie przemawiały, może jestem dziwakiem albo mam po prostu diametralnie odmienny gust. Pewnie czujesz się podobnie teraz, jak ja po Jurassic World – czekało się długo, z jednej strony radość, że film z ukochanej serii, z drugiej trochę rozczarowanie, że jednak nie jest jakiś super.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak się czułam przy oglądaniu siódmego epizodu Gwiezdnych wojen :)

      Usuń
    2. Wczoraj bylam na tym XD. Scenarzysci chyba pisali to po zazyciu jakis mocnych srodkow, nic sie kupy nie trzymalo, do tego wszystko to juz bylo. Ale jest jeden plus - Kylo Ren okazal sie bishem w moim typie i caly film sie nim zachwycalam.

      Usuń
    3. (Kup mi Kylo Rena ;____;)

      Usuń
    4. Kylo Ren wygląda dla mnie jak Severus Snape wersja Alan Rickman odmłodzona o 30 lat... Sam aktor jest w porządku, ale wersja Kylo Rena wyglądała kiepsko. I ogólnie to, jaką postacią jest wypadło dosyć marnie ><

      Usuń
  2. Przyznam, że nigdy szczególnie nie ciągnęło mnie do Gwiezdnych Wojen i nie oglądałam ani jednej części. Kiedyś może się przekonam, zobaczymy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam :) Spróbuj kiedyś obejrzeć, choćby żeby się przekonać, czy ci się podoba. Nie mówię od razu oglądać wszystkich 6 części! Ale spróbować obejrzeć pierwszy albo czwarty epizod.

      Usuń
  3. No... przepraszam. Bardzo przepraszam. Ale ja nawet średnio wiem, czym jest SW (no, może przesadziłam), nie stanowiło to nigdy żadnej pasji ani uzależnienia w moim życiu... tak na serio to nawet nie potrafiłabym do końca powiedzieć, kim jest Skywalker, a co dopiero rozwodzić się nad cudownością serii. Dlatego pozwolisz, że się nie wypowiem i mam nadzieję, że się nie obrazisz :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na recenzję "Rywalek"!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, nie mam się o co obrażać! Wiem, że nie każdy lubi te same filmy i trudno - nie będę strzelać fochów na to, że ktoś mi powie "nie lubię Gwiezdnych wojen" :P

      Usuń
  4. Gwiezdnych wojen to ja nie oglądałam... Więc, niestety, ciężko mi się wypowiedzieć na ten temat. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, jeżeli nigdy nie miałaś styczności, to polecam zobaczenie pierwszej lub czwartej części, aby się przekonać. A jeżeli próbowałaś i ci się nie podobało, to cóż... Nie każdemu musi :)

      Usuń
    2. Nigdy nie miałam styczności. ;) Dzięki za radę! ^_^ Kiedyś na pewno to obejrzę. :P

      Usuń
  5. Jestem dumna z siebie, że udało mi się nadrobić przed premierą wszystkie 6 części - a nie było to proste zadanie >< Na Przebudzenie Mocy wybrałam się z podekscytowaniem, nie zawiodłam się (może dlatego, że nie jestem taką zagorzałą fanką i nie prano mi mózgu od małego ;*) i kiedy myślę o filmie, nadal mam stan rozemocjonowania. Miecz Kylo Rena - bomba, bo coś nowego, ale wolę go z maską, niż bez. Zatem, mój drogi padawanie, pozostaje nam czekać na kolejną część *o*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To proste zadanie! Siadasz, włączasz, oglądasz, ekscytujesz się :P
      I ja nie mam wypranego mózgu!
      Miecz Kylo Rena... Rozmawiałyśmy na ten temat - według mnie jest okropny.
      I nie jestem twoim padawanem. Sorry, ja jestem po Ciemnej Stronie Mocy, jestem Lordem Sithów :P Możesz zostać moim apprenticem, tj. uczniem jeżeli chcesz. Nabór otwarty cały rok!

      Usuń
  6. Nie było mnie u Ciebie długo, a teraz jeszcze zrobię coś tak strasznego i powiem, że nie oglądałam, ani jednej części, zero, nic. Miałam nadrobić przed tą częścią, ale nie udało mi się, planuję poznać w tym roku, by jeszcze tę w kinie obejrzeć, ale jak to będzie, nie wiem. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że ci się uda :) Jak już narobisz, to koniecznie daj znać, jak ci się podobało.

      Usuń
  7. Ja GW nigdy oglądać ani nie chciałam, ani czytać :D Ogółem znam tylko jeden tekst: "Luke' I'm your father" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze to coś! Choć w sumie ten tekst to tak naprawdę "No, I am your father", ale jakoś się tak przyjęło, że wszyscy zamiast "no" dają "Luke".

      Usuń
    2. No bo to w sumie lepiej pasuje xD Bo "no" jest takie wyrwane z kontekstu, jest odpowiedzią na coś, a większość nie zna kontekstu ^^

      Usuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza