Książkowy Sąd: „Summoner. Początek‟

Po raz kolejny wdałam się w książkowy sąd, tym razem z KittyAillą. Postanowiłyśmy omówić Summonera. Początek, którego recenzję na moim blogu możecie przeczytać tutaj. Niemniej zapraszam was do lektury sądu, gdzie zderzają się dwa spojrzenia na tę książkę!

Oskarżyciel: Moim główny zarzutem jest proste stwierdzenie: ale to już było! Wszystkie motywy występujące w "Summonerze" już wcześniej gdzieś spotkałam. Nie było w niej praktycznie nic zaskakującego, a niemal cała linia fabularna była do przewidzenia i zakładam, że to, co wydarzy się w kontynuacji też już wiem. Jak dla mnie wszystkie zachęty były całkowicie nieadekwatne do tego, co otrzymaliśmy.

Obrońca: Co do zachęt - muszę się zgodzić. Książka nie była niczym odkrywczym, ale według mnie autor wykreował przyjemną lekturę z wartką akcją podczas której nie można się nudzić - wystarczy nie zwracać uwagi na te podobieństwa.

Oskarżyciel: To zależy od czytelnika - czy potrafi wyłączyć się na te podobieństwa? Ja nie byłam w stanie i przez całą lekturę przez moją głowę przewijały się kolejne myśli na zasadzie - "motywy wyjęte żywcem z >>Eragona<<". To najbardziej działało mi na nerwy i przez to zaliczam tę lekturę do przeciętnych.

Obrońca: A według mnie odświeżenie tych motywów w zupełnie innej historii było ciekawe. No weź mi powiedz, że nie zapałałaś miłością do Ignatusia?

Oskarżyciel: To chyba była najciekawsza postać ze wszystkich, bo reszta była wyjątkowo oklepana. Ignatuś może i był słodki, ale nie był w stanie sam uratować tej książki!

Obrońca: Ja bardzo polubiłam też Berdona! Poza tym podobał mi się sam turniej. Konkurencje były pomysłowe, a końcówka mnie zaskoczyła.

Oskarżyciel: Znowu Berdon był pewnym archetypem postaci. Nie wiem, dla mnie ta książka jest pełna archetypów, typowości. Nawet jeżeli momentami było ciekawie - bo nie twierdzę, że było to totalne dno, ale nie porwało mnie na tyle, na ile powinno, abym oceniła "Summonera" pozytywnie. Samo pochodzenie Fletchera wydaje mi się przewidywalne, charakter takich postaci jak przyjaciel krasnolud czy stosunek przyjaciółki elfki również są typowe. Sama lektura była ok, ale mogła być czymś więcej. Po raz kolejny przekonałam się, że coś, co zostało opublikowane ze względu na "często wyświetlane, komentowane na WattPadzie" nie oznacza, że będzie to dobra lektura.

Obrońca: Według mnie książka była przyjemna. Może i ma dużo archetypów, ale sam ogół wypada dość ciekawie, choć nieoryginalnie. Mimo to ja czekam na drugą część - mam nadzieję na mniej podobieństw.

Komentarze

  1. Nie czytałam więc ciężko mi się wypowiedzieć o tej książce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym powiedzieć "polecam, przeczytaj", ale to bardziej rola Kitty :P

      Usuń
  2. My jednak jesteśmy genialne - dobrze, że nie miałyśmy aż tak rozbieżnych zdań, bo byśmy się jeszcze pozabijały xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że dzieli nas sporo kilometrów :P Ciekawe, co będzie przy Gombrowiczu.

      Usuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza