„Niepowszedni: Porwanie‟ – Justyna Drzewicka [recenzja, Book Tour]


Nila posiada zdolność leczenia, a jej młodsza siostra bez problemu panuje nad groźnymi zwierzętami. Dziewczynki są Niepowszednimi - osobami o wyjątkowych umiejętnościach, za które pewni ludzie są w stanie zapłacić krocie.

To własnie przez handel niewolnikami siostry zostają porwane razem z trójką innych dzieci. Teraz muszą stawić czoła swojemu oprawcy - Welesowi - i bezpiecznie wrócić do domu. Jednak nie będzie to takie proste, ponieważ po drodze czeka ich wiele przygód.


Do Niepowszednich podchodziłam nieco sceptycznie. Z jednej strony słyszałam liczne pozytywne opinie, ale jednak nie byłam w stu procentach przekonana. Pomocnym okazał się BookTour zorganizowany prze KittyAillę. Była to moja pierwsza inicjatywa tego typu i muszę przyznać, że bardzo mi się spodobała i już nie mogę doczekać się efektu końcowego. Ale bez zbędnego przedłużania - przejdźmy już do recenzji.

Po lekturze moim pierwszym skojarzeniem było stwierdzenie, że to w sumie taka bajka. Niepowszedni są zdecydowanie kierowani do młodszej grupy odbiorców niż tej, którą ja reprezentuję (och, brzmię jak starsza pani). Nie mówię, że stanowi to wadę! Wierzę, że w gimnazjum książka mogłaby bardziej mi się spodobać niż teraz. Jednak obecnie spoglądam na historię trochę z przymrużeniem oka. Przez większą część powieści widziałam tam motywy bajek, które puszcza się młodszym osobom - grupa dzieciaków z nadzwyczajnymi mocami, wpadają w kłopoty, są ci źli, których trzeba powstrzymać, a główni bohaterowie próbują wrócić do domu. W związku z tym w Niepowszednich pojawiło się trochę typowości. Wiele rzeczy można było zawczasu przewidzieć, a przez to brakowało mi pewnego elementu zaskoczenia w historii. Niektóre wątki wydaje mi się, że zostały zaledwie liźnięte, ale może w kontynuacji są nadbudowane.

Jednak sama historia jest naprawdę urocza, wartka, a nawet magiczna. Wciągnęła mnie na tyle, że przeczytałam Niepowszednich w jeden wieczór, a to stanowi sporą zaletę dla lektury. Wierzę, że dzięki temu fabuła spodoba się młodszym czytelnikom.

Wszyscy uważają za największy atut bohaterów! Cóż, zgodzę się z tym i zacznę od postaci, której kreacja podobała mi się najbardziej - Weles. Okrutny czarny charakter bez serca, dla którego najważniejsza jest własna głowa i kieszeń pełna monet. Porywa dzieci, aby sprzedać je na targu niewolników i wcale nie jest mu ze sobą źle. Co prawda potem wpada w pułapkę "antagonisty bajek", ale przez większość czasu byłam zadowolona ze sposobu, w jaki go przedstawiono.

Co do dzieci, piątki bohaterów o niesamowitych zdolnościach... Na początku miałam straszny problem z polubieniem kogokolwiek. O ile podobała mi się kreacja Welesa, tak jedyną potencjalnie interesującą osobą był dla mnie Dalko. Nilę na początku przedstawiono jako osobę odpowiedzialną, nad wyraz dojrzałą. Jednak lepiej szybko porzucić ten obraz, ponieważ kilkadziesiąt stron dalej to ona najmniej logicznie myśli i najbardziej histeryzuje. Poza tym niektóre jej "błyskotliwe" stwierdzenia były beznadziejne. I do samego końca balansowałam pomiędzy obojętnością a nielubieniem jej. Sambor - chociaż wiele czytelniczek rozczulał - to dla mnie był również niezbyt interesujący. Wodniczka, najmłodsza, aczkolwiek najbystrzejsza ze wszystkich z początku nie dała sobie żadnej możliwości na sympatię. Można było odczuwać tylko współczucie, a to mi nie przychodziło. Jednak w pewnym momencie przeszłam zmianę i polubiłam ją. Podobnie sprawa miała się z Allą czy Dalko. Co prawda potrzeba było dużo przeczytanych kartek, aby poczuć do tej trójki sympatię (no, pomijając Dalko), to było warto.

Ciekawym też jest, że gdy patrzę na tę piątkę jako na grupę, to bardzo ich lubię. Patrzenie na nich jako na przyjaciół, rodzinę sprawia, że od razu pozytywniej ich postrzegam. Dopiero, gdy rozbijam ich na części pierwsze, indywidua, to wtedy dostrzegam problem - choćby z Nilą czy Samborem.

W przyjaciołach przeszkadzał mi też fakt, że zdarzało im się postępować całkowicie nielogicznie, ale powiedzmy, że można to jakoś wyjaśnić - w końcu to dzieci. Jednak trochę to denerwowało przy lekturze.

Książka - choć bardzo chciałabym tego nie przyznawać - nie jest bez skazy. Najbardziej bolała mnie rzecz, która mam wrażenie, że nie ruszyła sporej części czytelników. Jednak ja będę wdzięczna za wyjaśnienie - dlaczego w odmianie imienia Nila, wołacz to Nilu? Jestem prawie pewna, że poprawna forma to Nilo, trochę jak w przypadku imienia M: Kamila, W: Kamilo!. A Nilu to wołacz od rzeki Nil. Dlatego, gdy widziałam tę odmianę po raz kolejny, to zgrzytałam zębami i oczami wyobraźni dostrzegałam spersonifikowaną egipską rzekę zamiast bohaterki książki.

Mam wrażenie, że po tej recenzji można uznać, że nie polecam tej książki. Co jest błędem. Uważam, że lektura jest bardzo przyjemna, dobra dla młodszego czytelnika. Są pewne zgrzyty, które mnie denerwowały, więc na pewno nie włączę Niepowszednich do grona moich ulubionych książek. Niemniej, jeżeli ktoś jest ciekawy losów tej piątki dzieci i chce bajki na jeden wieczór - niech sięgnie po powieść Drzewickiej.

Komentarze

  1. Nie czuję, że nieznajomość tej książki zmieni moje życie, dlatego tym razem sobie odpuszczę lekturę
    Zostaję na dłużej i obserwuję!

    Pozdrawiam
    To Read Or Not To Read

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym układzie może lepiej nie czytać :D
      Dziękuję i również pozdrawiam!

      Usuń
  2. Hahah, nie zwróciłam uwagi na tę odmianę i w sumie nadal średnio mnie to interesuje :)
    Może i bajka, ale dla mnie cudowna <3 Zamierzasz sięgnąć po kontynuację? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie jakoś dalej to razi - ale rozmawiałyśmy już z panią Drzewicką na ten temat :D
      Raczej nie. Gdybym była z sześć lat młodsza - jasne, ale teraz niekoniecznie.

      Usuń
  3. Też biorę udział w Booktourze i mam nadzieję, że mi się spodoba :) Jestem ciekawa tej książki...

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdecydowanie jestem na nie. Nawet antagonista mnie nie przekonuje, bo wydaje się taki płaski, bez drugiego dna. Było chociaż powiedziane, dlaczego stał się taki zły?
    Ogólnie, nie raziłaby mnie ta odmiana, ale reszta już tak - dziwię się, że przeczytałaś ją do końca ><

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nope, nie było takiej informacji - a przynajmniej ja sobie nie przypominam.
      Hahaha, widzisz, zaskakuję :P

      Usuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza