Hate the sin, love the sinner


Przeprowadzanie staruszek przez ulicę jest dobre! Wolontariat – szlachetny! Pomoc zagubionemu dziecku – ludzka! Jednakże czasy się zmieniają, a okres, gdy cieszyliśmy się z pomocy Supermana, odchodzi w niepamięć. Znudziliśmy się dobrymi, poukładanymi, idealnymi postaciami, które zawsze czynią to, co należy. Ale czy na pewno chodzi tylko o nudę?

Nikt nie lubi się nudzić, zdecydowanie wolimy nieprzewidywalność w utworach popkultury. Niektóre motywy są nam już tak dobrze znane, że fabułę pewnych produkcji możemy przewidzieć od początku do końca. Jednym ze stałych wątków jest wygrana dobra. Od dziecka jesteśmy na to zaprogramowani, ponieważ było tak w bajkach, książkach, serialach oraz filmach. Prawość zawsze zwyciężała, niezależnie od drogi, jaką protagonista musiał przebyć.

To dlatego z zaciekawieniem oglądamy antagonistę, który wyprowadza chaos w świecie protagonisty. Nigdy nie wiemy, co jeszcze wymyśli. Do czego się posunie? Jakiego niecnego czynu się podejmie, aby postawić na swoim? To on wykroczy poza wszelkie granice prawa oraz moralności. W ten sposób zachwieje naszym światopoglądem, bo my nigdy nie popełnilibyśmy jego czynów.

Może właśnie przez to czarne charaktery tak bardzo nam imponują. Pokazują nam, jak to jest zrobić kolejny krok. Przeciętna osoba posiada głęboko zakorzenione w sobie rozróżnienie dobra i zła. Ze względu na tę świadomość oraz strach przed łamaniem ustalonych zasad – nie posuniemy się do zabójstwa, wykorzystywania innych do swoich celów, grożenia ludziom oraz krzywdzenia ich. Jednak antagoniści robią to cały czas. Przykuwają naszą uwagę, ponieważ urealniają swoim zachowaniem to, co u nas pozostanie jedynie w sferze rozważań.


Zresztą i te myśli pojawiają się u nas nie bez powodu. Podświadomie nie lubimy osób, które są idealne. Dotyczy to zarówno prawdziwego życia, jak i tego na dużym ekranie. Co nam po kimś, kto jest perfekcyjny w każdym calu? Jego wygląd jest bez skazy, zachowanie zawsze szlachetne – wie, jak należy postąpić, aby uratować świat i nigdy się nie zawaha, aby to zrobić. Jako ludzie mamy swoje wady i wolimy osoby, które również je posiadają. W ten sposób dany człowiek staje się nam bliższy. Ze względu na to jesteśmy już tylko krok od lubienia antybohaterów.

Nie tylko za podobieństwa cenimy sobie antagonistów. To te postacie prezentują spektrum cech, które chcielibyśmy posiąść. Żyją bez strachu, nie przejmują się tym, co pomyślą inni, robią wszystko po to, aby dostarczyć sobie rozrywki, są pewni siebie, charyzmatyczni, otwarci na nowe. Ich brak ograniczeń sprawia, że sami chcemy tacy być.


To z kolei doprowadza do następnego powodu naszej sympatii wobec czarnych charakterów. Oglądając poczynania tych postaci, nie jesteśmy w stanie nie ustosunkować się do nich. Zawsze będziemy się zastanawiać nad ich wyborami: czy da się usprawiedliwić jego niecne czyny? Jakie są powody, dla których się tak zachowuje?

Uwielbiamy czarne charaktery za to, że są nam bliscy i obcy jednocześnie. Dostarczają rozrywki, zmuszają do zastanowienia, pokazują zachowania, których nigdy się nie podejmiemy. To stąd bierze się tak ogromne zafascynowanie Lokim, Hannibalem, Ramsayem Boltonem czy Jokerem. Nawet jeżeli nienawidzimy grzechu, to i tak kochamy grzesznika...

Tekst pierwszy raz ukazał się w 76 numerze "Nowego Gwoździa Programu"

Komentarze

  1. Ciężko mi się z tym nie zgodzić;P.

    Loki jest jednym z najlepszych wykreowanych złoczyńców właśnie dlatego, że jest taki trójwymiarowy, nieprzewidywalny. Kochasz go, współczujesz, utożsamiasz się z nim i jesteś w stanie zrozumieć jego motywy działań (pomijam fakt, że Tom jest mega przystojny;P). W głównej mierze dlatego lubię wracać do filmów o Thorze, żeby zobaczyć ewolucję postaci Lokiego.

    Joker Heatha Ledgera (R.I.P.) to było mistrzostwo i kunszt aktorski. Oskar był zdecydowanie zasłużony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zgadzam się. Loki podbił serca fandomu właśnie ze względu na to, że nie jest szlachetny. Ciekawi mnie, kto jest bardziej popularny - on czy Kapitan Ameryka?

      Usuń
    2. Hmm... dobre pytanie;P. Ciężko stwierdzić. Oboje stali się ikonami popkultury. Co do tego nie ma wątpliwości.

      Mam jednak wrażenie, że Kapitan. Od dawna jest popularny, jest to jedna z pierwszych postaci wykreowana przez Marvela i od początku była znana, lubiana. Loki, prawdę powiedziawszy, zyskał rozgłos po premierze ''Thora'', wcześniej nie był szczególnie rozchwytywany przez fanów.

      Mogę się jednak mylić. To są tylko moje przypuszczenia;D.

      Usuń
    3. Możliwe, że faktycznie będzie bardziej popularny. Obydwoje mają dość szeroki fandom. Zastanawia mnie to, ponieważ stanowią swoje przeciwieństwa.

      Usuń
    4. Zresztą nawet tak patrząc, to łatwiej kupić koszulki czy torby z motywem Kapitana niż rzeczy, nawiązujące wyglądem czy stylem do Lokiego. A jeśli już takowe występują, to są droższe od tych Kapitana. Tak ostatnio udało mi się zaobserwować;)

      Hah, no są przeciwieństwami, ale wiesz... kto co lubi. Jak w tytule; Hate the sin, love the sinner OR Love Captain America;D

      Usuń
    5. O, no popatrz! Ciekawe spostrzeżenie. Nie szukałam takich elementów, więc nawet nie wiedziałam.

      Usuń
  2. Ciekawy punkt widzenia. Ja nigdy nie przejawiałam szczególnej sympatii do czarnych charakterów, ale faktycznie interesujące jest to, że obserwujemy poczynania osoby tak innej, niż ludzie otaczający nas... złej... To fascynuje. :) Byle nie w prawdziwym życiu. ;)

    Miło Cię odwiedzić po długiej przerwie! Teraz będzie mnie tu więcej, bo moje życie się chwilowo ustabilizowało. ;) Spełnienia marzeń w 2018 roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byle nie w prawdziwym życiu - dobrze to ujęłaś, całkowicie się z tym zgadzam. Takie osoby miło się ogląda na ekranie, ale stanąć oko w oko z psychopatą bym nie chciała.

      To świetnie! Tobie również wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

      Usuń
  3. Bardzo zgrabnie napisane. To prawda, lubimy postaci z krwi i kości, nie takie idealne i nudne, tylko takie, które wzbudzają emocje :D
    Nawet bym powiedziała, że zaczyna się moda na takich złych superbohaterów, bo przecież Deadpool niby ma pozytywne pobudki, ale trudno o nim mówić jako o dobrym superbohaterze. A jednak podbił serca widzów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co prawda, to prawda - Deadpool jest bardziej antybohaterem niż superbohaterem, choć w dalszym ciągu nie nazwałabym go antagonistą. Podobnie można mówić o Doktorze Housie - niby pomagał ludziom jako lekarz, ale nie można zapomnieć o jego charakterze.

      Usuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza