Jak się uczyć angielskiego i nie zwariować?


Uczę się angielskiego od kiedy skończyłam siedem lat – w trakcie swojej edukacji w szkole, w trakcie zajęć dodatkowych, na własną rękę. Na przestrzeni lat znalazłam kilka przyjemnych sposobów na szlifowanie języka bez wykonywania nudnych zadań gramatycznych. Dzisiaj o kilku przyjemnych formach nauki angielskiego!

Czytaj komiksy lub mangi!

Może i brzmi to absurdalnie, bo niby jak rysunki mogą nauczyć angielskiego? Prawda jest jednak inna: komiksy oraz mangi sprawiają, że musisz się skupić jedynie na dialogach albo przemyśleniach bohaterów. Ze względu na to, używany tam język jest potoczny i niezwykle naturalny. Dzięki temu bez problemu można zapamiętać słówka, które pojawiają się w co drugim dymku. Co więcej czytelnik zostaje zwolniony ze skupiania się na opisach, które występują w książkach.

Co to daje? 
Powołując się na swój przykład – czytanie mang po angielsku wiele mi przyniosło, zapamiętałam liczne słówka oraz podłapałam pewne struktury gramatyczne. Oprócz tego nauczyłam się szybciej czytać w tym języku.


Przeczytaj Tolkiena w oryginale, to się nauczysz (albo skoczysz z okna)

Jeżeli ktoś porywa się od razu na książki, może się rozczarować i zniechęcić. Szczególnie jeżeli od razu uzna, że poczyta książki napisane skomplikowanym językiem sprawiającym trudność nawet w trakcie lektury po polsku. Osobiście uważam, że lepiej zacząć od komiksów, które są prostsze, a dopiero potem przenieść się na książki. I to nie od razu na Tolkiena czy innego Martina, nie. Warto zacząć od książek obyczajowych, które skupiają się na języku używanym każdego dnia. Znajdziecie tam też prostsze opisy!

Wskazówka!
Nie musicie wyszukiwać każdego słówka, którego nie znacie – większość da się zrozumieć z kontekstu. Czytając miejcie obok siebie kartkę, na której będziecie tworzyć listę niezrozumiałych słówek. Dopiero po lekturze przetłumaczcie je i postarajcie zapamiętać.


YouTuberzy jednak uczą...?

YouTube to wysyp osób, które mówią angielskim wolniej bądź szybciej, z różnymi akcentami oraz używając różnych slangów. To wprost idealne miejsce, aby osłuchać się z tym językiem. Może na początku sposób mówienia tych osób nie będzie do końca zrozumiały, ale bardzo szybko da się oswoić z tym językiem. Czasami zapamięta się też nowe słownictwo, jednak to, co daje oglądanie zagranicznych YouTuberów, to możliwość oswojenia się z tym, że ktoś inny używa tego języka przez dłuższy czas i posługuje się nim płynnie.

Wskazówka!
Jeżeli czujesz frustrację, że nie rozumiesz – spokojnie. Popularniejsi YouTuberzy oferują możliwość włączenia angielskich napisów, co umożliwi połączenie słów wyświetlających się na ekranie z tymi, które słyszysz. Z czasem zauważysz, że coraz mniejszą uwagę zwracasz na napisy i nie będą już potrzebne.

Przykładowi YouTuberzy:

Mamo, nie oglądam serialu/filmu, uczę się angielskiego!

Dokładnie tak, moi mili – seriale i filmy oglądane z napisami (najlepiej angielskimi). Podobnie jak YouTuberzy pozwalają na osłuchanie się z różnymi akcentami oraz tempem wypowiedzi. Dzięki temu o wiele szybciej zaczyna się podłapywać język, uczy struktur gramatycznych oraz zapamiętuje często powtarzane słówka. Z czasem zauważycie, że napisy nie są wam wcale aż tak potrzebne, a nawet zaczniecie słyszeć różnice między faktycznymi wypowiedziami a polskimi napisami bądź lektorem.

A Wy macie jakieś sposoby na naukę angielskiego niepodręcznikową drogą?

Komentarze

  1. Ja czytam książki w oryginale. Zaczęłam od łatwych typu powieści z gatunku young aduly, ale od kilku lat staram się czytać też cięższe książki, nawet jakieś niemalże naukowe, żeby poszerzać słownictwo. Gdy "łatwe" książki nie sprawiają problemu warto podnieść sobie poprzeczkę - potem ma się wielką satysfakcję :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście! Trzeba stopniowo sobie utrudniać poziom lektur, a dzięki temu na pewno rozwinie się poziom znajomości języka :D

      Usuń
  2. Wciąż nie mogę włączyć nauki angielskiego do stałego planu zajęć, ale zdarza mi się oglądać seriale po angielsku, a w planach mam Harry'ego Pottera w tymże języku, może w wakacje znajdę więcej czasu. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trzymam kciuki żeby się udało! Na pewno będzie to fajna lektura, od native speakera wiem, że szczególnie warto zwrócić uwagę na gramatykę "Więźnia Azkabanu" :D

      Usuń
  3. Angielski jest nie dla mnie :D Wystarczy, że słyszę ten język, akcent i mnie trzepie :D
    Ale dobre rady i może na hiszpański zadziałają, więc będę je mieć na uwadze jak już się zabiorę za ten temat :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? :O No nieźle!
      Tak, te rady są raczej uniwersalne, zakładam, że sprawdzą się także w przypadku hiszpańskiego ^^

      Usuń
  4. Kiedyś bardzo dużo pracy poświęciłam na naukę angielskiego czytałam oglądałam tak jak piszesz w poście po czym poszłam do technikum i jestem w klasie nastawionej na niemiecki angielski mam od dwóch lat zaledwie raz w tygodniu w planie zajęć a moim priorytetem jest aktualnie matura z Niemca i praktyki w Niemczech.. Do angielskiego nawet nie zamierzam podchodzić. Teraz stosuje zasady oglądania i czytania właśnie po niemiecku a ten język naprawdę mi się podoba :D popieram że nie warto od razu rzucać się na ambitne dzieła obce bo to tylko gwóźdź do trumny i do tego strasznie zniechęca, na początek zanim zaczniemy książki obyczajowe to bajki dla dzieci są najlepsze (i przy okazji o kulturze kraju możemy się czegoś ciekawego dowiedzieć :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda! Bajki dla dzieci też działają cuda - są napisane prostym językiem, a jednak wprowadzają pewne słownictwo, które warto znać. Trzymam kciuki za Twoje przygotowania do matury z niemieckiego, mam nadzieję, że nauka pójdzie Ci łatwo!

      Usuń
  5. Jako filolog korzystam ze wszystkich wyżej wymienionych przez Ciebie technik. Czytam komiksy Marvela (duh), jestem ''zmuszona'' czytać książki na literaturę, a i oglądam tony talk show czy innych wywiadów na YT. Także bardzo sprawdzają się te techniki u mnie ;).

    Problem jedynie w tym, że gdy oglądam amerykańskie wywiady, to niechcący przyłapuję się na tym, że podłapuję też amerykański żargon, skróty czy złe konstrukcje gramatyczne (z punktu widzenia prawdziwych Anglistów), które nie przechodzą niezauważenie podczas egzaminu. Wonna, gonna, kinda etc. Trzeba się bardzo kontrolować.

    Dobrze też jest po prostu uczyć się słówka z kontekstu tak, żeby łatwiej zapamiętać i potem móc stosować daną frazę na co dzień. Mi to pomaga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale w sumie zetkniesz się z żargonem niezależnie od angielskiego, którego będziesz słuchać. Brytyjczycy też mają swój slang i też pewne niepoprawne struktury, których używają w języku potocznym. Przekonałam się o tym w tym roku akademickim, mając zajęcia z Brytyjczykami, którzy czasami muszą nam zwracać uwagę, że oni tak mówią, bo tak się mówi, ale na CPE, to nie możemy tak pisać :P To jest akurat kwestia nie do uniknięcia.

      Usuń
  6. Angielski - byłem samoukiem bo potrzebował do neta i animcow w wczesnych 00 (modem juz w 1999 roku miałem)

    Niemiecki - Słodki Jezu Chryste, non stop miesza mi się z Angielskim a potrzebuje się nauczyć ASAP

    Włoski - jako tako się osłuchałem oglądając Italia Uno i Rai Due (puszczali animce koło 2005)

    Rosyjski - połowa klientów przychodzących do działu mówi tylko w tym języku, potrawie chyba już wszystkie przekleństwa na pamięć

    Każdy dodatkowy znany jezyk to mega przydatna sprawa, szczególnie w dzisiejszych czasach, dlatego radym iż tak wspaniałe blogi jak ten mogą podsyłać wiedzę dalej wśród ludzi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, przekleństwa to pierwsze słówka, których człowiek się nauczy podchodząc do danego języka :P Ach, ta nasza ludzka natura!
      Mam nadzieję, że uda Ci się poduczyć niemieckiego względnie szybko!

      I dziękuję za miłe słowa :)

      Usuń
  7. Bardzo ciekawie to zostało opisane. Będę tu zaglądać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Naprawdę bardzo fajnie napisano. Jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza