Heathers [recenzja 1 sezonu]

Bezwzględna Heather Chandler jest najbardziej wpływową dziewczyną w Westerburg – elitarnej szkole średniej. Jest także liderką grupy, do której należą Heather Duke, Heather McNamara oraz Veronica Sawyer. Ta ostatnia coraz gorzej jednak znosi przedmiotowe traktowanie jej przez przywódczynię paczki. Kiedy Veronica poznaje tajemniczego J.D., w jej głowie zaczynają się rodzić coraz bardziej makabryczne pomysły.

Oglądając jakąkolwiek wersję Heathers, czy to film z 1988, musical albo tegoroczny serial, nasuwa się pytanie: czy jest to dobra parodia czy jednak przepełniony głupotą i absurdem twór? Zawsze się głowię, czy twórcy tak dobrze bawią się kiczem czy jednak wspomniany kicz jest zbyt dominujący. Niezależnie od odpowiedzi na to pytanie, gdy tylko zobaczyłam zwiastun nowej wersji Heathers, wiedziałam, że będę musiała to obejrzeć.

Każdy z Was zna ten motyw, jest on stary jak świat, a więc należałoby mieszkać pod kamieniem, aby go przeoczyć: licealne problemy. Są ci popularni, to oni rządzą szkołą. Są także ci, którzy zabiegają o ich względy, jak również osoby, które są wyrzutkami i najchętniej zbuntowałyby się przeciwko reżimowi popularnych. Heathers to parodia tych wszystkich motywów, przy czym trochę makabryczna, ponieważ w tej produkcji trup sieje się gęsto. Każde morderstwo doprowadza do kolejnego, sprawiając, że moralność bohaterów leży i kwiczy.

Fabuła tego serialu jest wciągająca, a właściwie uzależniająca. Każdy odcinek kończy się w sposób, który sprawia, że widz od razu ma ochotę sięgnąć po kolejny. Robienie sobie przerw jest bardzo złym pomysłem, ponieważ ciekawość może zeżreć od środka. Dlatego, moi drodzy, upewnijcie się, że macie kilka godzin na obejrzenie Heathers, ponieważ to produkcja idealna do binge-watchingu.

Historia przedstawiona w Heathers jest pełna zwrotów akcji, dlatego nawet osoby, które widziały wcześniejsze wersje, zostaną zaskoczone (czy pozytywnie zależy od osobistych odczuć). Oglądający serial wiele razy będzie zszokowany tym, jak została poprowadzona historia. Liczne groteskowe i makabryczne sceny wbiją w fotel, pozostawiając w widzu poczucie pewnego żalu. Heathers do ostatnich scen trzyma w napięciu, łudząc nas możliwościami rozwiązania akcji. 

Rzeczywistość ubarwiają niezwykle barwne postacie, które wyróżniają się na tle licznych bohaterów przedstawianych w produkcjach dla nastolatków. Postacie te są bezkompromisowe, nieco szalone, bywają absurdalne, a jednak mają w sobie coś magnetycznego. Nie wiem, czy polubiłam albo znienawidziłam jakąkolwiek postać, ponieważ są one tak niejednoznaczne, że ciężko na przestrzeni dziesięciu odcinków ostatecznie powiedzieć, jaki ma się stosunek do danego bohatera.

Było kilka elementów, które mi zgrzytały i wpłynęły na obniżenie oceny. Przede wszystkim byłam niezadowolona z ostatnich dziesięciu minut ostatniego odcinka, które przyjęły nieco... metafizyczną formę. Wydaje mi się, że gdyby pozbyć się ostatnich scen i zakończyć serial dosłownie kilka minut wcześniej, przekaz byłby silniejszy. Z drugiej strony: o wiele bardziej kontrowersyjny, co też mogło wpłynąć na to, że twórcy zdecydowali się na dodanie ostatnich scen. Tym bardziej, że sama produkcja i tak spotkała się z różnymi opiniami, również takimi, które potępiają Heathers.

Dla mnie, osoby, która widziała inne wersje Heathers, to ciekawa, odświeżona odsłona znanej nam opowieści. Wiele wątków zostało zmienionych w stosunku do oryginału, sprawiając, że historia staje się dłuższa, bardziej krwawa oraz bardziej psychodeliczna. Poza tym serial bardziej skupia się na analizie Veronici oraz jej zachowań, co było dla mnie niesamowitym podejściem do sprawy. Główna bohaterka została przedstawiona w zupełnie inny sposób, a jej historię praktycznie wywrócono do góry nogami. Może i niektórzy fani Heathers będą kręcić nosem, twierdząc, że to nie jest to samo, ale dla mnie twórcy doskonale poradzili sobie z odświeżaniem tej historii i dodaniem czegoś nowego od siebie.
Co uważam za niesamowite w tej produkcji to jak twórcy podeszli do współczesnych problemów. W tym serialu uczyniono grupy, które przez lata były piętnowane (i niestety dalej są) za te stojące u władzy, te, które trzymają wszystkich w garści. Każda z Heather reprezentuje grupę, która w filmach pokazujących realia liceum prawdopodobnie będzie szykanowana – a zatem mamy osobę z nadwagą, przedstawiciela, którego płeć jest niebinarna oraz osobę homoseksualną. To oni są prześladowcami innych, pewnymi bojownikami. Już w pierwszych scenach widzimy, jak wszystkie trzy Heather za obraźliwą uznają koszulkę, która może urazić kogoś mającego krew tubylczych Amerykanów. Ten motyw zbulwersuje wiele osób, uważając, że pogarsza sytuację grup reprezentowanych przez Heather, inni z kolei uznają to za ciekawe i niebanalne rozwiązanie. Ja trzymam się tej drugiej grupy, ponieważ opierając się na poprzednich wersjach Heathers nie sposób sprawić, aby te dziewczyny były miłe.

Mocnym przekazem było podejście dorosłych do problemów nastolatków. I chociaż niektóre sceny są przerysowane, groteskowe, do bólu absurdalne, to uderzają w czuły punkt – fakt, że nie wszyscy zauważą problemy, z którymi borykają się nastolatkowie. Nie zauważą tych, którzy cierpią z powodu depresji nawet jeżeli ta osoba będzie wykrwawiać się tuż obok nich, nie zwrócą uwagi na poważny problem sygnalizowany przez ucznia, tylko będą spierać się o przyzwoitą długość sukienek u uczennic. W serialu pojawiają się też kwestie związane z ograniczaniem możliwości wypowiedzi dziewczyny, która padła ofiarą pedofila, rozważania, czy strój kobiety prowokuje mężczyzn do gwałtu oraz czy narzucenie jej pewnego dress-code'u będzie ograniczaniem jej możliwości wyrażenia siebie. Fenomenalnym podsumowaniem jest dialog grona pedagogicznego z ostatniego odcinka, którego ze względu na spoilery nie mogę przytoczyć.

Pod tym względem Heathers jest świetne. Może i widz będzie chwytać się za głowę, zaśmieje, mówiąc, że ta scena jest nierealna. Ja tak miałam! A jednak po chwili pojawiała się przykra świadomość, że nie jest to wcale tak odległe od prawdy.
Słyszałam pogłoski, że w planach jest drugi sezon produkcji: Heathers: Revolution, które miałoby się rozgrywać za czasów Marii Antoniny. Aktorzy, których poznaliśmy w pierwszym sezonie mieliby tam odegrać nowe role. Nie wiem, czy to dobry pomysł. Obawiam się, że w ten sposób możemy uzyskać zmęczenie materiału, pewne przeciągnięcie struny do tego stopnia, że w końcu pęknie. Jednak z ciekawością będę śledzić informacje na ten temat i jeżeli takowa produkcja się pojawi, to możecie być pewni, że na pewno ją obejrzę!

Heathers to czarna komedia oraz parodia znanych nam motywów z popkultury. To także próba przekazania pewnych spostrzeżeń na temat współczesnego świata za pomocną absurdalnych oraz pełnych cynizmu scen. W tej produkcji nie zabraknie chwil, w których widz uśmiechnie się do ekranu, doskonale bawiąc, ale również będzie się zastanawiał: co właśnie ogląda i czy nie powinien przerwać. To produkcja pełna skrajności, swoiście uroczych, ale również okropnych i krwawych scen, w trakcie których poddaje się pod wątpliwość istnienie policji.

Może Wam się nasuwać pytanie: czy Heathers jest dla Was? Jeżeli ktoś miał wcześniej do czynienia z tą historią, prawdopodobnie najlepiej zna odpowiedź. Jednak w przypadku laików... Cóż, Heathers to parodia, która zakrywa o kicz. Jest jednocześnie ciekawe i absurdalne. Nie jest to serial, który każdemu się spodoba, ale uważam, że warto chociaż spróbować się o tym przekonać na własnej skórze.

Komentarze

  1. Słyszałam o tym serialu wiele opinii - pozytywnych i negatywnych. Na razie odpuszczę sobie tę produkcję ze względu na brak czasu, ale w przyszłości może się skuszę i zobaczę przynajmniej jeden odcinek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto spróbować, bo to jest serial, w przypadku którego potrafię zrozumieć, dlaczego ktoś go nienawidzi, jak również, dlaczego go uwielbia :P Po jednym odcinku już będziesz wiedziała, czego się spodziewać.

      Usuń
  2. Przez ciebie jestem uzalezniona od JD :p a także od piosenek z musicalu. Teraz też mogę szczerze przyznać,ze Heathers w obojętnie jakiej wersji jest świetne. Uwielbiam ten kicz, podejście do powaznych problemów oraz ukazanie Veronici (w tej serialowej wersji jest niesamowita i rzetelniej rozbudowana psychicznie oraz emocjonalnie niz w innych wersjach).
    Ogolnie rzecz biorąc najlepiej sie ogląda Heathers w towarzystwie - podobało mi się, jak obrzucalysmy bohaterow czy też sytuacje sarkastycznymi uwagami. :D
    Świetny remake, czekam na drugi sezon i zabieram sie za dokończenie pierwszego.
    Btw. Wczoraj odsluchiwalam wszystkie piosenki z musicalu. Meant to be yours wciąż najlepsze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, w towarzystwie od razu ciekawiej! A "Heathers" są świetne w każdej wersji dzięki temu kiczowi.

      Usuń
  3. Odpowiadając na pytanie, czy Heathers jest dla mnie... Zdecydowanie nie mój typ. Po przeczytaniu recenzji serial wydaje się być bardzo chaotyczny i krwawy, a to na pewno nie dla mnie. Ja lubię produkcje uporządkowane i z głębokim motywem psychologicznym :) Hej, ale jeśli się mylę to mów, z samej ciekawości zerknę na pierwszy odcinek :)
    nieznane-miejsca.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, są tam elementy psychologiczne, ale niewielkie i na pewno nie nazwałabym tego ambitnym. Serial właściwie nie jest chaotyczny, tylko po prostu pokręcony, dziwny, inny.
      Myślę, że po tym, co napisałaś to jednak nie jest produkcja dla Ciebie, aczkolwiek zawsze najlepiej się przekonać na własnej skórze :)

      Usuń
  4. Nawet nie wiedziałam o istnieniu serialu, a film sprzed 30 lat bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolejny serial dorzucam do mojej listy. Gdzieś go widziałam, ale dobrze było się dowiedzieć o czym on jest. Nie słyszałam nigdy o filmie.

    Pozdrawiam,
    Ksiazkowa-przystan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. W sam raz na długie wieczory ;) bardzo chętnie skorzystam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Może gdy skończę obecny serial, wezmę się za ten, ale u mnie to oglądanie to proces bardzo długoooootrwały :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak jestem zaskoczona, że jakiś teraz oglądasz! Cóż, liczę, że jeżeli weźmiesz się za "Heathers", to będziesz zadowolona.

      Usuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza