Chilling Adventures of Sabrina [recenzja 1 sezonu]

 
Nastoletnia Sabrina, w której żyłach płynie krew wiedźm i ludzi, próbuje łączyć życie zwykłej śmiertelniczki z rodzinną tradycją: przynależnością do Kościoła Nocy.

Jestem w plecy za internetem, bo przecież o tym serialu było głośno już w październiku. Do teraz temat prawie ucichł, choć dalej mówi się o tym, jak kościół satanistyczny pozwał Netflixa za kojarzenie Szatana z kanibalizmem. I to właściwie było powodem, dla którego w końcu przekonałam się, aby obejrzeć Chilling Adventures of Sabrina.

W przeciwieństwie do ogromnej rzeszy fanów, która uwielbiała Sabrinę jeszcze w serialu Sabrina: nastoletnia czarownica, nigdy nie widziałam tej produkcji, a więc w tej recenzji nie zastaniecie żadnych porównań czy analogii. Kojarzyłam blond wiedźmę, kojarzyłam czarnego kota i to by było na tyle. Ale hej, skoro mamy do czynienia z osobną produkcją, to nie potrzebowałam wiedzieć za dużo o tamtym serialu.

Oglądając Chilling Adventures of Sabrina, odniosłam wrażenie, że mam do czynienia z ekranizacją każdej książki przeczytanej przeze mnie za czasów gimnazjum... Nastoletnia bohaterka, która pragnie normalnego życia w towarzystwie swojego chłopaka oraz grona przyjaciół, ale zamiast tego musi mierzyć się z drugim, mrocznym, paranormalnym światem. W obliczu tego wychodzi na jaw, że jej historia jest znacznie bardziej zagmatwana niż mogłoby się wydawać, jej przyszłość niepewna, a teraźniejszość pomieszana przez towarzystwo wrednych wiedźm oraz potencjału na trójkąt miłosny. No, przyznajcie: czy nie brzmi Wam to na historię jednej z książek, których swego czasu na rynku była cała masa?

Dlatego też oglądałam tę produkcję z przymrużeniem oka. Dostrzegłam tam wiele podobieństw do typowej paranormalnej historii przeciętnej/nieprzeciętnej nastolatki. I właśnie coś takiego otrzymujemy. Chilling Adventures of Sabrina nie jest ambitną produkcją, która zaskoczy zwrotami akcji albo wbije w fotel. To historia o nastolatce skierowana głównie do nastolatków, choć i osoby spoza tej grupy wiekowej mogą się tam odnaleźć.
Fabularnie historia wypada dość średnio. Od początku do końca fabuła jest stosunkowo przewidywalna. Widz prowadzony jest za rączkę przez kolejne odcinki, które czasami są zwykłymi zapychaczami czasu ekranowego. Niestety był przypadek jednego odcinka, który musiałam niemal przewijać chwilami, ponieważ myślałam, że umrę z nudów. Szczęście w tym nieszczęściu jest takie, że pozostałe odcinki utrzymują poziom, choć i ten nie jest wybitny.

Nie wiem, jak należy zaklasyfikować ten serial pod względem gatunku. Z jednej strony mówi się o horrorze, ale to działa na tej samej zasadzie, co określenie Pamiętników wampirów horrorem. Jest trochę krwi, trochę brutalności, krzyków i demonów, ale nie wzbudza to w odbiorcy strachu. A uwierzcie mi, wiem, co mówię, bo jestem potwornym tchórzem w takich sprawach. Jednak Chilling Adventures of Sabrina wcale nie są takie „chilling‟. Z drugiej strony mówi się o czarnej komedii i jest to może trochę trafniejsze określenie, choć i z nim w pełni się nie zgadzam. Okay, chwilami można się uśmiechnąć, ale oprócz tego? Nie bardzo.

Właśnie z kwestią emocjonalności miałam największy problem w przypadku tej produkcji. Bo tak naprawdę nie sprawia ona, że kibicuję postaciom albo głowię się, co będzie potem. Nie boję się demonicznych potworów, ani nie śmieję z rzekomo zabawnych scen. Nie było chwili na wzruszenie i można powiedzieć, że przeszłam przez tę produkcję niewzruszona niczym skała.
Choć może pojawiła się jedna emocja. Frustracja. I w tym nie ma nic absolutnie pozytywnego. Główna bohaterka denerwuje do granic możliwości. Podejmuje irracjonalne decyzje, mimo że wszyscy jej odradzają takowego postępowania. Zachowuje się niewłaściwie i wpędza w kłopoty nie tylko siebie, ale również innych swoich bliskich. Sprawia to, że bliskie jej wiedźmy muszą cały czas przejmować się, czy aby na pewno Sabrina dożyje następnego dnia...

Drugoplanowe postacie wypadają o wiele ciekawiej. Są one barwniejsze, oryginalniejsze oraz mają podstawy do swoich zachowań. Szczególnie można to dostrzec wśród rodziny Sabriny, która jest pełna niebanalnych osobistości. Ich historie ciekawią mnie o wiele bardziej i w przeciwieństwie do głównej bohaterki: polubiłam ich. Zachowania, które reprezentują są charakterystyczne dla każdej postaci. Są oni dopracowani pod względem swoich obaw, przeszłości, wyglądu czy sposobu mówienia. W tym przypadku twórcy spisali się doskonale.

Również w ciekawy sposób zostali nakreśleni przyjaciele Sabriny, którzy mam nadzieję, że zyskają nieco więcej czasu ekranowego w drugim sezonie. Okazuje się, że ich historie mogą być całkiem niebanalne, dlatego czekam, aby przekonać się, co twórcy dla nich wymyślili.
Co zasługuje na pochwałę, to bardzo ładne wykonanie wizualne produkcji. Serial jest przyjemny dla oka, ładnie złożony, o ładnej charakteryzacji oraz dobrze dobranym ubiorze dla wybranych postaci. Jest naprawdę estetyczny i w tej kwestii zasługuje tylko na pozytywne opinie.

Podsumowując, Chilling Adventures of Sabrina to serial do obejrzenia, kiedy człowiek potrzebuje czegoś niewymagającego. Jest to prosty, przewidywalny serial o dość irytującej protagonistce, jednak zainteresował mnie na tyle, że sięgnę w kwietniu po drugi sezon.

A wy widzieliście już Sabrinę? Czekacie na drugi sezon?

Komentarze

  1. Byłam tego ciekawa. Chciałam obejrzeć, ale skoro pojawia się irytująca bohaterka i przewidywalnosc... odpuszczę sobie bez żalu :3 Dziwię się, że będziesz oglądać drugi sezon ><

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znasz mnie - czasami nawet, jak coś uważam za średnie albo złe, to i tak chcę zobaczyć, co będzie dalej :P

      Usuń
  2. Muszę przyznać, że recenzje, które czytałam wcześniej zachęcał mnie do tej pozycji zdecydowanie bardziej. Teraz już wiem, żeby jednak nie nastawiam się na nic wybitnego. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy od człowieka - niektórym ten serial bardzo się podoba. Moim zdaniem warto do niego podejść bez nastawiania się na arcydzieło, bo można się rozczarować.

      Usuń
  3. Ja obejrzę z czystej ciekawości ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Widziałam Sabrinę, ale właśnie w tej wersji kreskówkowej, lata temu, chyba jeszcze na ZigZapie. Nigdy mnie ta postać jakoś nie porwała, tym bardziej jej przygody. Po seriale nie sięgam często (ba, od roku jestem męczona o obejrzenie Sherlocka z Cumberbatchem), więc na Sabrinę raczej się nie skuszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niewiele stracisz, jeżeli nie obejrzysz. Jednak "Sherlocka" od BBC polecam! :D

      Usuń
  5. Mnie akurat nie ciągnie do tego serialu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czyli jeden serial mniej do obejrzenia! Dokładnie takie samo zdanie ma moja przyjaciółka, więc mogę sobie darować na rzecz czegoś ciekawszego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie jest to serial, który można sobie odpuścić!

      Usuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza