„Oczy uroczne‟ – Marta Kisiel [recenzja]

Gdzie anioł nie może, tam czorta pośle. Laureatka Nagrody im. Janusza A. Zajdla powraca z nowymi dożywotnikami w kolejnej odsłonie bestsellerowego cyklu! Wraz z nieoczekiwanym atakiem zimy nadciągają równie niespodziewane kłopoty. Ktoś lub coś grasuje po okolicy, atakując przypadkowe osoby. Tymczasem Bazyl wyraźnie coś knuje i w tej intrydze niespodziewanie zyskuje sprzymierzeńca, zaś przyjaźń Ody z Rochem zostaje wystawiona na poważną próbę. Lecz wszystko to blednie w obliczu tajemnic sprzed wielu lat, jakie skrywa pobliski cmentarz — i niewielki staw w samym sercu ciemnego lasu. Nadciąga czas nieprzejednanej nocy. Czas śmierci.

Każda nowa książka autorstwa Marty Kisiel niesamowicie mnie ekscytuje, dlatego bolało mnie, że musiałam ciągle odkładać lekturę Oczu urocznych ze względu na natłok pracy. Jednak w końcu udało mi się znaleźć dwa wolne wieczory i zanim się obejrzałam, skończyłam kolejną powieść nawiązującą do świata dobrze znanego fanom Dożywocia.

Nie będę się szczególnie wyróżniać i przytaknę stwierdzeniu, że Oczy uroczne można czytać osobno, bez znajomości jakiejkolwiek innej powieści Kisiel, choć moim zdaniem, dobrze być zapoznanym z opowiadaniem Szaławiła. Stanowi ono wprowadzenie do historii Ody Kręciszewskiej i dzięki niemu łatwiej połapać się, skąd się wzięła ta bohaterka, dlaczego mieszka z czortem i o co tutaj właściwie chodzi.

Chociaż i to nie jest do końca jasne w Oczach urocznych, ponieważ ałtorka (pisownia nieprzypadkowa) tylko z początku roztacza wizję dość spokojnej rzeczywistości Ody, aby szybko i sprawnie pokazać, że w powietrzu wisi jakaś tajemnica. Wraz ze zbliżającym się przesileniem zimowym, pojawiają się nowe niebezpieczeństwa: Odę nawiedzają przerażające sny, po lesie grasuje niebezpieczna istota, a wszyscy w otoczeniu bohaterki (od pacjentów na przyjaciołach kończąc) zdają się zachowywać nietypowo.

Aura, która została utworzona w Oczach urocznych, jest mroczna oraz nieco nietypowa dla Dożywocia. Poprzednie książki z tego uniwersum stawiały głównie na humor i chociaż tego w najnowszej powieści Kisiel nie brakuje, ja miałam wrażenie, że mrok przeważa, co bliższe jest np. Toń. Jednak ta tajemniczość, niepewność oraz swoista ciemność mnie kupiły. Bardzo spodobało mi się, że przez długi czas nie wiemy, o co chodzi. I nawet jeżeli w pewnym momencie można było zacząć się domyślać, to i tak czytelnika spotka kilka zaskoczeń. Z kolei wykorzystanie słowiańskich wierzeń było świetnym uatrakcyjnieniem, które pokazało, że w naszej dawnej kulturze również pojawia wiele ciekawych istot.

Jednak to, co mnie najbardziej zaskoczyło (i to bardzo pozytywnie), to nawiązania do współczesnego problemu w Polsce, związanego z ruchem antyszczepionkowym. Jestem zadowolona, że Kisiel sprytnie przemyciła ten istotny i obecny spór światopoglądowy do swojej książki. Nie jest to nachalne, ma sens, trzyma się wątków i przy okazji pokazuje jasne stanowisko. Chapeau bas!

Wspominałam, że Oczu urocznym nie brakuje humoru. Faktycznie, wiele razy czytając tę książkę śmiałam się z zabawnych dialogów, komicznych sytuacji czy sarkastycznych odzywek bohaterów. Świetne poczucie humoru to nieodłączny element książek Marty Kisiel i również tym razem stanowi on mocną stronę powieści. Inną kwestią zawsze bliską jej twórczości jest charakterystyczny styl. Oczy uroczne pełne są plastycznych opisów, złożonych z długich, wielokrotnie złożonych zdań. Jednak przy tym Kisiel nie traci na naturalności, więc bez obaw! Nie inaczej ma się sprawa dialogów – styl wypowiedzi jest idealnie dobrany do osoby mówiącej.

A skoro o bohaterach mowa, to wiedzcie, że są fenomenalni. Z pazurem, z krwi i kości, ciekawi i nie nużą. Żadna z postaci nie działała mi na nerwy, co jest ogromną zaletą, ponieważ kiepscy bohaterowie potrafią dla mnie całkowicie zniszczyć książkę. W tym przypadku polubiłam każdego z osobna, a jeszcze większą sympatią zapałałam do relacji między nimi. Wiele razy uśmiechałam się, uznając je za urocze i chcąc jeszcze więcej ich wspólnych scen.

Podsumowując, Oczy uroczne są świetne, chociaż (przyznaję bez bicia) obawiałam się, że nie dorównają Dożywociu. Okazało się to nieprawdę, ponieważ obydwie książki reprezentują wysoki poziom na wielu płaszczyznach. Oczy uroczne to powieść idealna dla osoby, która jeszcze nie miała do czynienia z piórem Marty Kisiel, ale także dla największych fanów ałtorki. Gorąco polecam!
Za egzemplarz dziękuję:

Komentarze

  1. Uwielbiam twórczość ałtorki :D Chciałam się zabrać właśnie za „Oczy uroczne”, ale dobrze wiedzieć, że najpierw wypada nadrobić to opowiadanie, „Szaławiła”, bo jeszcze go nie czytałam. Podoba mi się, że jest więcej mroku, „Toń” była świetna. Nic, tylko czytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się: nic tylko czytać :D I serio, jeżeli nie miałam do czynienia z "Szaławiłą", to nadrób wcześniej, będzie Ci się wygodniej czytało!

      Usuń
  2. Kurte, słyszałam dużo dobrego o autorce, mnóstwo ludzi się zachwyca, ale jakoś nie umiem się zebrać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liczę, że w końcu Ci się uda, bo naprawdę warto!

      Usuń
  3. Pani Marta pisze oryginalne książki, które za każdym razem powalają świeżością pomysłu. Tej nie miałam okazji czytać, ale koniecznie chcę ją poznać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, Kisiel zawsze stawia na oryginalność :) Mam nadzieję, że "Oczy uroczne" Ci się spodobają!

      Usuń
  4. Jeszcze nie znam tej autorki, ale wszystko przede mną. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza