„First Last Kiss‟ – Bianca Iosivoni [recenzja premierowa]


Elle Winthrop i Luke McAdams są najlepszymi przyjaciółmi. I nic ponadto. Oboje nie chcą tego zmieniać, mimo że ich znajomi od dawna obstawiają zakłady, czy i kiedy nierozłączna skądinąd para wreszcie się ze sobą zejdzie. Sytuacja wymyka się spod kontroli, kiedy Elle zostaje zaproszona na przyjęcie zaręczynowe swojej siostry, a Luke występuje na nim jako jej rzekomy chłopak. Ale czy ta rola go nie przerośnie? Jak mocno można się do siebie zbliżyć, nie narażając na szwank przyjaźni? I czy warto ryzykować przyjaźń dla czegoś więcej? 

First Last Look nie zachwyciło mnie, jednak było na tyle przyjemną lekturą, że zaciekawił mnie drugi tom. A jako osoba, która ma słabość do gatunku New Adult, gdy tylko książka trafiła w moje ręce, zabrałam się za lekturę. Bo co lepiej pasuje do letniego wypoczynku nad morzem niż lekka książka z wątkiem romantycznym?

Elle i Luke to najlepsi przyjaciele, jednak jak to często w tworach popkultury bywa, zaczynają się do siebie coraz bardziej zbliżać (w sensie romantycznym oczywiście). Bohaterowie obawiają się jednak, że takie rozwinięcie relacji może doprowadzić do całkowitego zrujnowania ich przyjaźni. To właśnie z rozterkami, które obracają się wokół pytania „być ze sobą czy nie być?‟ mierzymy się przez całą powieść.

I chociaż opis ten brzmi nie najlepiej, First Last Kiss czytało mi się całkiem przyjemnie. Obawy obydwojga bohaterów były całkiem racjonalne, jeżeli przyjrzeć się ich przeszłości. A i ta powraca ze zdwojoną siłą, aby dać im niezłego kopa! Powieść ta opowiada o przejściu z jednego etapu znajomości na drugi; o tym, co oznacza słowo „rodzina‟ oraz o wybaczaniu sobie. W gruncie rzeczy, mimo dość sztampowego opisu, książka ma w sobie kilka interesujących elementów.

Nawet jeżeli nie wszystkie wątki były oryginalne (Elle i Luke posiadają historie, które widziałam w NA milion razy), charaktery postaci, ich przyjaźń oraz poczucie humoru, które nie raz wywołało uśmiech na mojej twarzy sprawiły, że dobrze się bawiłam!

Pamiętam, że czytając First Last Look byłam zagubiona w ogromie przedstawionych bohaterów. W First Last Kiss na szczęście nie odniosłam już wrażenia, że postacie zaprezentowane są powierzchownie, a ich wprowadzenie do fabuły jest całkowicie bezpodstawne. Każdy ma mniejsze lub większe znaczenie w życiu Elle i Luke'a przez co otrzymują nieco więcej miejsca na ponad czterystu stronach powieści Iosivoni. To wszystko pozwala na lepsze zorientowanie się, kto jest kim, co przyjęłam z ogromną ulgą! W końcu udało mi się zacząć rozpoznawać konkretne postacie oraz zapamiętać ich imiona!

Ze względu na to zaczynam odbierać wprowadzony przez autorkę zabieg o wiele bardziej pozytywnie, niż miało to miejsce w pierwszym tomie. First Last Kiss pozwala na lepsze poznanie grupy przyjaciół. Teraz wszyscy znajomi głównych bohaterów okazują się o wiele ciekawsi – każdy z nich ma oryginalne cechy, które pozwalają na stwierdzenie, czy daną postać obdarzymy sympatią. Dlatego też kwestia bohaterów wypada w tej powieści zdecydowanie na plus.

Niestety nie mogę powiedzieć tyle dobrego na temat innego elementu First Last Kiss. Już w recenzji pierwszego tomu zwróciłam uwagę, że Iosivoni wydaje się nie być do końca wprawiona w pisaniu. Tym razem pojawia się dokładnie ten sam problem: niektóre fragmenty tekstu są niepotrzebnie powtórzone. Co gorsza nie zdarza się to tylko na przestrzeni kilku rozdziałów, ale również w odstępie dwóch stron! Z czasem robi się to męczące i czytelnik może odnieść wrażenie, że książka mogłaby być krótsza o sto stron, gdyby nie te zbędne opisy. Z przykrością stwierdzam, że zaczynam sądzić, że skoro teraz brakuje poprawy, to i w przyszłości wcale lepiej nie będzie...

Podsumowując, First Last Kiss to przyjemna, choć niezbyt oryginalna książka, którą można przeczytać w leniwy, letni wieczór. Nie jest ona pozbawiona schematów typowych dla New Adult, jednak prezentuje też pewne oryginalne i ciekawe wątki, które bardzo mi się spodobały. Mimo to nie mogę przymknąć oka na beznadziejny styl Iosivoni, który odbiera trochę frajdy z lektury. Mogę jednak z ręką na sercu przyznać, że pomijając sposób pisania, drugi tom wypada lepiej od pierwszego.

Komentarze

  1. Tylko z ciekawości zapoznam się z tą serią. Jednakże nie wiem kiedy to nastąpi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta część jakoś bardziej mnie zainteresowała niż poprzednia. Byłby sens czytać ją bez znajomości pierwszej części?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Niby skupia się na różnych bohaterach, ale jednak pojawia się ta sama grupa przyjaciół, która jest BARDZO obszernym towarzystwem. Niby nie musisz znać historii z 1 tomu, aby przeczytać 2, ale możesz być nieco zdezorientowana bohaterami.

      Jeżeli chcesz, to ewentualnie mogę Ci krótko opowiedzieć o poprzednim tomie i bohaterach, tylko odezwij się przez fanpage albo maila jellyfish96@wp.pl :D

      Usuń
  3. Niestety nie mój klimat.
    Pozdrawiam, Alice :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam pierwszy tom serii i podobnie jak ty uważam go za niezły, ale nic ponad to, ponieważ zabrakło mi tam czegokolwiek, co wyróżniłoby tę powieść w moich oczach. Drugi tom zapowiada się zaś ponownie po prostu okej, niemniej to, że twierdzisz iż jest lepszy od pierwszego sprawia, że mam nieco większa ochotę po niego sięgnąć. Nie będzie to jednak z pewnością mój priorytet w najbliższym czasie. ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że gdy już znajdziesz chwilę na lekturę, drugi tom przypadnie Ci do gustu (i to bardziej niż pierwszy)!

      Usuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza