„Dzika karta‟ – Marie Lu [recenzja]


Emika Chen ledwo uszła z życiem z Mistrzostw Warcrossa. Teraz, gdy zna prawdę stojącą za nowym algorytmem Neurołącza stworzonym przez Hideo, nie może już ufać jedynej osobie, której zawsze wierzyła i na którą zawsze liczyła.
Zdeterminowani, by położyć kres ponurym planom Hideo, Emika i Phoenix Riders łączą siły, by odnaleźć nowe zagrożenie czające się na oświetlonych neonami ulicach Tokio. Ktoś wyznaczył nagrodę za głowę Emiki, a jej jedyną szansą na przeżycie są Zero i Czarne Płaszcze, jego bezwzględna ekipa. Wkrótce jednak Emika dowiaduje się, że Zero jest kimś więcej, niż mogłoby się wydawać – a jego ochrona ma swoją cenę.

Warcrossa czytałam dwukrotnie. I to nie dlatego, że powieść mnie urzekła, a ze względu na analizę głównej bohaterki na rzecz mojej pracy magisterskiej. I chociaż wiążą się z tym przeboje, finalnie muszę przyznać, że byłam bardzo ciekawa dalszych losów Emiki. Akcja pierwszego tomu zakończyła się w dość dramatycznych okolicznościach, więc musiałam wiedzieć, co będzie dalej. I, ku mojej radości, okazuje się, że Dzika karta jest o wiele ciekawsza od poprzedniczki.

Emika pragnie powstrzymać Hideo, a ponieważ niektórzy wyznaczyli wysoką kwotę za jej głowę, dziewczyna postanawia wejść we współpracę z Zero. To właśnie tajemniczy haker pragnie powstrzymać działania Hideo razem z pomocą organizacji, do której przynależy. Okazuje się jednak, że wszystkie sprawy związane z Neurołączem oraz technologią wykorzystywaną w świecie Emiki są o wiele bardziej skomplikowane...

I to wszystko prowadzi do tak niesamowitych szarości! Naprawdę byłam pod wrażeniem tego, jak niejednoznaczne są postacie przedstawione w Dzikiej karcie. Nie wiedziałam, komu kibicować, kogo wspierać, kto ma rację. Rozumiałam, dlaczego bohaterowie zachowują się w pewien określony sposób, ale czy to wystarczało, by usprawiedliwić ich czyny? To naprawdę niesamowite, co w tym tomie udało się zrobić Marie Lu, jeżeli chodzi o prezentowanie granicy między tym, co dobre a co złe. 

Na plus działa również niesamowita intryga. Byłam pod wrażeniem niektórych niespodziewanych plot twistów oraz decyzji, które musieli podjąć bohaterowie. Kilkukrotnie przerywałam lekturę, aby zastanowić się nad tym, czego właśnie się dowiedziałam, bo... wow. Nie ma co się oszukiwać: to było naprawdę coś dobrego!

W ogóle ten tom odbieram lepiej od poprzedniego (a rzadko się zdarza, aby drugi tom był lepszy, nawet w przypadku dylogii). Bohaterowie zachowują się racjonalniej, a relacja między Emiko a Hideo aż tak bardzo mi się nie gryzie. W pierwszym tomie totalnie jej nie kupowałam, ale w drugim ich dynamika znacząco się zmienia. Dzięki temu byłam o wiele bardziej skłonna uwierzyć, że to, co rozgrywa się między bohaterami ma sens. 

Trochę miejsca dostają także drugoplanowi bohaterowie, ale nie aż tyle, ile bym chciała. Jest to jednak mała wada. Nie czuję dużej straty, ale troszkę żałuję, że lepiej nie poznajemy ludzi z otoczenia Emiki. Choć nie przeczę, że i tak dowiedzieliśmy się o ich przeszłości nieco więcej niż wiedzieliśmy dotychczas.

Styl Marie Lu nie zrobił na mnie zbyt dużego wrażenia, ale to w gruncie rzeczy dobra wiadomość. Przy lekturze Warcrossa miałam liczne zastrzeżenia dotyczące sposobu pisania autorki oraz polskiej redakcji tekstu. Po tym tomie nie pozostało we mnie uczucie niesmaku. Szkoda, że było czym się zachwycić, ale to i tak lepsza sytuacja niż miała miejsce dwa lata temu!

Podsumowując, Dzika karta to dobra kontynuacja i zarazem zwieńczenie Warcrossa. To całkiem zaskakujące, ale drugi tom okazał się lepszy od poprzedniego. Intryga jest świetna, historia wciąga, a bohaterowie stali się bardziej wiarygodni. Cieszę się, że spędziłam czas przy tych książkach i zdecydowanie Wam je polecam!

W PIGUŁCE:
| akcja | hakerzy | science-fiction | gra komputerowa | wirtualna rzeczywistość | świat przyszłości | rozwój technologii | 
dzika karta cytat

Komentarze

  1. Poczekam na propozycję spoza tego gatunku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już wkrótce będzie coś spoza fantastyki, science-fiction!

      Usuń
  2. Fajnie, że ten tom okazał się lepszy od poprzedniego. To jest bardzo zachęcające.

    OdpowiedzUsuń
  3. Faktycznie ciekawe że drugi tom jest lepszy od pierwszego (z reguły jest odwrotnie) :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Warcross znalazł się na moim oku za sprawą M, który w tym roku co jakiś czas wybiera mi książki. Jeszcze nie przeczytałam, ale jestem ciekawa tej serii i fajnie, że druga część jest nawet lepsza!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo polecam! Mam nadzieję, że Ci się spodoba.

      Usuń
  5. Skądś kojarzę tę autorkę, chyba już kiedyś coś jej czytałam, ale musze poszukać. Ten tytuł brzmi zachęcająco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może z cyklu Legenda? Rebeliant i cała reszta :D W okresie mody dystopii ją wydano.

      Usuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza