Paczka świątecznych filmów

Każdy czasami lubi obejrzeć sobie film świąteczny, aby lepiej wczuć się w tę wyjątkową atmosferę. Dlatego też postanowiłam w tym roku spędzić kilka długich godzin na Netflixie, aby móc podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami na temat wybranych produkcji. Zapraszam!

Świąteczny kalendarz


Utalentowana, ale sfrustrowana fotografka dostaje w prezencie świąteczny kalendarz, który zdaje się przepowiadać przyszłość.

Życie Abby jest beznadziejne, ale jak wiadomo: święta to czas cudów oraz doceniania tego, czego się ma. To właśnie przez całą produkcję próbują nam pokazać twórcy poprzez postać głównej bohaterki. Abby bowiem dostała wyjątkowy kalendarz, który sprawia, że jej życie staje się lepsze, pokazuje jej przyszłość, a dziewczyna interpretuje ją według własnego uznania. To z kolei doprowadza do różnych mniej lub bardziej komicznych sytuacji oraz wydarzeń, które wywołują u widza chęć zrobienia „aww‟ albo powiedzenia „ale ty jesteś głupia‟ – jak wolicie.

No i tak właściwie to by było na tyle. Film nie jest w żaden sposób przełomowy, nie ma w nim zaskakujących zwrotów akcji, ani nawet czegoś, co szczególnie zapadałoby w pamięć. Widziałam tę produkcję półtora tygodnia temu i część faktów już zaciera mi się w pamięci. Świąteczny kalendarz ma pokazać, że należy doceniać to, co się ma. A właściwie: częściej zwracać na to uwagę. Nie czyni tego jednak w żaden błyskotliwy sposób.

Filmowi towarzyszy ta świąteczna aura, mamy śnieg, choinki i urok kolacji wigilijnej, ale oglądając tę produkcję nie można tego odczuć. Ogólnie nie mogę powiedzieć, aby w filmie były jakieś ogromne luki fabularne, zabrakło jednak klimatu oraz czegoś magnetycznego, a w końcu o to chodzi w tych grudniowych produkcjach, prawda?

Świąteczny książę

Młoda dziennikarka dostaje prezent jeszcze przed świętami – zostaje wysłana za granicę, aby przygotować materiał o dziarskim księciu, który ma zostać królem.

Znacie historię o Kopciuszku? Dziewczyna bez matki, nieszczególnie przebojowa, która poznaje księcia, a jej życie wywraca się do góry nogami? No, to właśnie o tym jest Świąteczny książę. Przynajmniej jeżeli chodzi o główny motyw, ponieważ Amber (główna bohaterka) postanawia oprzeć się na kłamstwie, aby zdobyć najlepszy materiał dziennikarski dotyczący następcy tronu małego królestwa (potem się dziwić, że źle się myśli o dziennikarzach).

Oczywiście obok samej koronacji pojawia się dodatkowa intryga, która ma doprowadzić do tego, że tron obejmie ktoś inny. To z kolei ma nadawać charakteru całej historii. Czy tak się stało? Cóż, na pewno doceniam, że autorzy postawili na coś więcej niż sam romans oparty na oszustwach Amber. Doceniam, że wykorzystano tam elementy jej zawodu, przez co film wydaje się bardziej wiarygodny oraz przemyślany.

Nie mogło zabraknąć uroczej relacji miłosnej, która sprawia, że człowiek powinien się uśmiechać. Generalnie ten film nie jest jakiś tragiczny... Ma trochę niedociągnięć, można go uznać za przeciętny, ale da się go obejrzeć raz i potem o nim zapomnieć. Bohaterowie nie są skomplikowani, fabuła jest przewidywalna, ale jest świąteczny klimat? Owszem.

Świąteczny książę: królewskie wesele

Rok po tym, jak pomogła Richardowi zdobyć koronę, Amber przygotowuje się do ślubu z ukochanym. Kłopot w tym, że nie bardzo widzi siebie w roli królowej.

Kontynuacja współczesnej wersji bajki o Kopciuszku. I na tym podobieństwa się nie kończą, ponieważ jeżeli ktoś z Was pamięta drugą część disneyowskiej produkcji dotyczącej tej księżniczki, to zauważy trochę zbieżności. Przede wszystkim wizja głównej bohaterki oraz ludzi zamieszkujących królestwo na temat jej wesela są zupełnie inne. Do zamku zostają ściągnięci organizatorzy wielkich przyjęć, którzy zupełnie nie odpowiadają gustom Amber. Doprowadza to pewnych sporów oraz dramatów. A te nie są jedynymi!

Podobnie, jak w Świątecznym księciu z zeszłego roku mamy do czynienia z pewną intrygą, rozgrywającą się w tle. To ona sprawia, że planowanie wesela jest jeszcze trudniejsze, a może właśnie łatwiejsze, ponieważ Amber nie musi się nim zajmować i zamiast tego może uwolnić swoją dziennikarską naturę. Zatem otrzymujemy całkiem sympatyczny film, który pokazuje, jak Amber i spółka rozgryzają tajemnicę przy okazji organizując wspaniałe wesele.

Produkcja pokazuje kilka uroczych, potencjalnie wzruszających scen, które mają rozgrzać nasze serduszka w trakcie tych zimnych dni. Nie zmienia to jednak faktu, że Świąteczny książę: królewskie wesele jest produkcją niezwykle przewidywalną i nawet „tajemnica‟ nie jest wcale tak tajemnicza, jak widzowie mogliby tego chcieć.

Zamiana z księżniczką

Zwyczajna cukiernik z Chicago i przyszła księżniczka, które wyglądają jak bliźniaczki, postanawiają przed świętami zamienić się życiami.

Z wszystkich wymienionych przeze mnie filmów, ten podobał mi się najbardziej! Nie pozostaje on jednak bez znaczących wad, wynikających z irracjonalnego motywu filmowo-serialowo-książkowego, czyli „od nieznajomych do miłości w dwa dni‟. Wierzę, że niektórzy oglądający ten film, nie będą mieli problemów z tym zabiegiem, a może nawet go nie zauważą. Z kolei nadgorliwcy mi podobni, będą musieli zacisnąć zęby, jeżeli chcą obejrzeć ten film.

Bo oprócz tego Zamiana z księżniczką wypada naprawdę dobrze! Jest uroczym, słodkim filmem, z fajnymi bohaterami oraz dwoma wątkami miłosnymi, które rozwijają się równolegle do siebie. Nie zabraknie tam humoru! Oglądając ten film czasami można się uśmiechnąć, a przy okazji wciąnąć w wydarzenia, które zostają nam przedstawione na ekranie.

Oczywiście Zamiana z księżniczką jest nieco przewidywalna (ale jeszcze nie spotkałam takiego filmu świątecznego, który byłby zaskakujący, pomijając odcinki świąteczne Doctora Who), jednak da się go obejrzeć dość szybko i z sympatią do kreacji świata.

Podsumowanie


Cóż, żaden z filmów świątecznych nie powalił mnie na kolana, dlatego planuję obejrzeć w najbliższym czasie mój (nie)świąteczny klasyk, o którym możecie wiedzieć, jeżeli obserwujecie mojego fanpage'a – Powrót do przyszłości. Bo tak naprawdę produkcje Netflixa pod względem produkcji okołogwiazdkowych wypada na razie kiepsko. Myślałam, że może te filmy nie przemawiają tylko do mnie, ale widząc oceny na różnych portalach, okazuje się, że wiele osób myśli podobnie: można to obejrzeć, jeżeli ktoś chce, ale nie można się po tym spodziewać niczego nadzwyczajnego.

Swoją drogą: czy każdy film świąteczny musi mieć w tytule słowo „świąteczny‟? Widzę, że film pojawił się w grudniu. Widzę, że wszędzie jest śnieg, dominują czerwony i zielony, wszędzie są choinki i dzwonki. Rozumiem, że to film świąteczny i twórcy tytułów naprawdę mogliby się nieco bardziej wysilić w tej sprawie...

Pytanie do Was: oglądaliście któryś z tych filmów albo planujecie?

Nie bądź ukwiał, polajkuj Kulturalną Meduzę na Facebooku!

Komentarze

  1. Bardziej teraz siedzę w dramach koreańskich niż w filmach czy serialach :) Miałam w planie obejrzenie jakiegoś świątecznego filmu (dwóch z wyżej wymienionych), ale widząc oceny innych ostatecznie się nie zdecydowałam :D
    Pozdrawiam Zakładka do Przyszłości

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że nic nie stracisz, jeżeli nie obejrzysz wymienionych przeze mnie filmów :P Tym bardziej jeżeli masz listę innych, ważniejszych do obejrzenia.

      Usuń
  2. Nie widziałam w swoim życiu wielu świąteczny filmów, ale "Świąteczny kalendarz" wydaje się produkcją stworzoną dla mnie. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że spodoba Ci się bardziej ode mnie :D

      Usuń
  3. Oglądałam wszystkie, całkiem fajne familijne kino (prócz drugiej części świątecznego księcia...). Polecam jeszcze Kronikę Świąteczną!

    Kasikowykurz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że jeszcze obejrzę przed końcem roku! Dzięki za polecenie :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza