„Księga cmentarna‟ – Neil Gaiman [recenzja]

Kiedy małemu dziecku udaje się uciec przed mordercą zamierzającym zabić całą rodzinę, kto mógłby przypuszczać, że schronienia udzieli mu miejscowy cmentarz? Wychowany przez zamieszkujące go duchy, zjawy i widma, Nik musi uczyć się życia od umarłych. Ale wciąż grozi mu niebezpieczeństwo, bo morderca nie ustaje w wysiłkach, żeby dokończyć swoje zadanie...

Księga cmentarna to moje pierwsze spotkanie z Gaimanem, choć planowane i przekładane od wielu lat. Nieco krócej, choć wciąż relatywnie długo, na mojej półce znajdują się trzy powieści jego autorstwa i w końcu udało mi się po jedną z nich sięgnąć. Czy jestem zachwycona tworem Gaimana tak bardzo, jak wszyscy jego fani?

Pomysł na historię wydaje mi się oryginalny. Z chęcią poznawałam historie poszczególnych duchów oraz to, w jaki sposób radzi sobie w ich towarzystwie Nik. Tajemnica, która utworzona jest wokół jego postaci wciąga oraz ciekawi do ostatniej strony, nawet jeżeli przez sporą część powieści, tak naprawdę nie ma o niej mowy. To niektórym może się jednak wydawać denerwujące, ponieważ po pełnym akcji początku, w którym pojawia się motyw potrójnego morderstwa, temat cichnie na 3/4 książki.

Nie zmienia to faktu, że przez ten czas Księga cmentarna jest ciekawa. Przedstawia proces dorastania Nika na cmentarzu, jego mniejsze lub większe przygody oraz to, jak stopniowo poznaje otaczający go świat. Powiedziałabym, że ta część książki jest stosunkowo sielankowa i raczej pozbawiona gwałtownych zwrotów akcji. Mimo to czyta się ją całkiem przyjemnie. Na tyle, że pozwala oderwać się czytelnikowi od prawdziwego świata.

Wiele razy nie byłam przekonana do głównego bohatera, który jest ciekawy, da się go lubić, jednak to, co wywoływało u mnie niepewność, to fakt, że... często wydawał się za mądry na swój wiek. Może była to kwestia jego ponadprzeciętności, miejsca wychowania oraz innych czynników zewnętrznych, jednak mimo to nie mogłam pozbyć się wrażenia (szczególnie na początku książki), że Nik jest zbyt elokwentny na kogoś tak młodego. W końcu w pierwszych rozdziałach jest zaledwie dzieckiem!

Oprócz tego bohaterowie są dobrze wykreowani. Gaiman zaprezentował nam całą masę intrygujących, niebanalnych postaci, które mają pewne swoje charakterystyczne elementy. I szczerze powiedziawszy, poboczne postacie intrygowały mnie bardziej niż sam Nik. Może wynikało to z kwestii tego, że duchy zamieszkujące cmentarz miały ciekawe doświadczenia, biorąc pod uwagę lata, w których przyszło im żyć. Niemniej w całej Księdze cmentarnej nie pojawia się moment, w którym uważałabym, że jakieś postacie są frustrujące i najchętniej bym się ich pozbyła, a to stanowi ogromny plus!

Największy problem miałam ze stylem, a właściwie z wgryzieniem się w styl Gaimana. Powieść przeczytałam w dwa posiedzenia, które przerywał kilkutygodniowy okres zaliczeń i egzaminów. I zarówno za pierwszym, jak i za drugim razem z początku miałam problem, aby płynnie przechodzić z jednego zdania do drugiego. Trudno było mi plastycznie i płynnie odbierać tę książkę, jednak po kilkunastu stronach to nieprzyjemne uczucie znika. Po przełamaniu się, książkę zaczyna czytać się lekko i przyjemnie, choć z początku nie obejdzie się bez zgrzytów.

Bo świat wykreowany przez Gaimana jest intrygujący. Chociaż większość książki rozgrywa się tylko na terenie cmentarza, to autorowi udało się wykreować tam mikroświat, z własnymi zasadami, rolami społecznymi, obowiązkami i tradycjami. Opisy działają na wyobraźnię i łatwo dostrzec przed oczami sceny, które opisywane są w Księdze cmentarnej. Co ciekawe, mimo że atmosfera powinna być mroczna, to ja tego wcale nie odczułam. Cmentarz, na którym mieszka Nic jest uroczy (przynajmniej na tyle, na ile można nazwać takie miejsce uroczym).

Podsumowując, po licznych poleceniach książek Neila Gaimana spodziewałam się czegoś niesamowitego, porywającego, co wbije mnie w fotel i zostawi z kacem książkowym na długie dni. Coś takiego nie miało miejsca, jednak mimo to Księga cmentarna podobała mi się i na pewno sięgnę po inne powieści tego autora, licząc, że któraś z nich sprawi, że będę tak zachwycona, jak cały fandom Gaimana.

Komentarze

  1. Czytałam tą książkę i myślę, że moje uczucia względem niej są podobne do Twoich, aczkolwiek spodziewałam się czegoś innego (bo to nie była pierwsza książka tego autora, którą czytałam), więc rozczarowanie było troszkę większe. I myślę, że nie przypadło mi do gustu właśnie to, że na początku dzieje się dużo, aby kontynuować to dopiero na końcu. Ogólnie książka ta skojarzyła mi się z "Przygodami Tomka Sawyera", tylko, że w wersji paranormalnej, a mnie nigdy nie ciągnęło, do tej lektury. :P
    Od siebie polecałabym od Gaimana "Gwiezdny pył" i "Nigdziebądź", póki co najlepsze jego książki, jakie czytałam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Nigdziebądź" bardzo mnie ciekawi, dlatego na pewno prędzej czy później sięgnę po tę powieść!

      Usuń
  2. Szczerze mówiąc, to jestem trochę zdziwiona, że Cię ta książka nie wbiła w fotel, ponieważ ja totalnie przy niej przepadłam. Ale oczywiście każdy ma swój gust, wymagania itp. :) Czytałam prawie wszystkie książki Gaimana i go uwielbiam, mimo dość nierównomiernego wykonania. Właśnie "Księgę cmentarną" najbardziej lubię, ponieważ dla mnie jest to powieść baśniowa, jednak też bardzo mocna, szokująca i przerażająca metafora ludzkiego życia. Tymczasem mam nadzieję, że znajdziesz coś dla siebie z książek Gaimana. Polecam "Amerykańskich bogów", którzy mimo fantastyki są całkowicie odmienni od tej książki.

    Zapraszam do siebie :)
    https://lustrzananadzieja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Amerykańscy bogowie" to pierwsza książka Gaimana, o której usłyszałam. Od blisko sześciu lat próbuję się zmotywować żeby ją przeczytać i coś nie umiem się zebrać :P Ale liczę, że w końcu mi się uda!

      Usuń
  3. Duuużo słyszałam o tej książce i momentalnie fabuła niezwykle mnie zaintrygowała, bo umówmy się, nie brzmi zbyt tuzinkowo i tak, jak napisałaś, brzmi po prostu oryginalnie i kusi. W dodatku kwestia świata wykreowanego przez autora - przyznam szczerze, że i tym zachęciłaś mnie do książki. Akcja dziejąca się tylko na cmentarzu? Chyba nie czytałam jeszcze czegoś takiego.
    Szkoda, że ta pozycja nie zrobiła na Tobie takiego wrażenia, na jakie czekałaś. Bo i ja czytałam i słyszałam raczej wychwalające słowa na temat "Księgi cmentarnej". No nic, myślę, że i tak kiedyś wezmę się za nią:) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że Ci się spodoba! Na pewno jest to niebanalna książka, a ja miałam trochę wygórowane oczekiwania względem Gaimana po naprawdę licznych zachętach. Może z tego wynika to lekkie rozczarowanie.

      Usuń
  4. Czytałam wcześniej "Mitologię nordycką" i "Koralinę" i Gaiman ma dość specyficzny styl pisania. Dla mnie to bardziej takie horrory dla dzieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę tak - szczególnie "Koralina" i "Księga cmentarna" też wzbudza takie uczucia, aczkolwiek wydaje mi się, że nie dotyczy to wszystkich powieści tego autora.

      Usuń
  5. Nie słyszałam o tej książce, ale będę miała ją na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
  6. Też muszę w końcu zabrać się za inne jego książki, choć mnie bardziej intrygują te bardziej cegiełkowate, m.in. Chłopaki Anasiego czy Amerykańscy Bogowie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Chłopaków Anansiego" mam na półce i kiedyś nawet zaczęłam, ale na tyle dawno, że musiałabym poczytać od początku. Z kolei "Amerykańskich bogów" mam w planach :D

      Usuń
  7. Mam na półce i przyznam, że postawiłam tej książce wysoką poprzeczkę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam wszystko (no prawie, z Amerykańskimi Bogami mam kłopot do dziś:P) co wychodzi spod pióra Gaimana. Księga cmentarna jest jedną z moich ulubionych pozycji.

    Pozdrawiam!
    Ewa z www.mybooksandpoetry.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę, a ja akurat mam w planach sięgnąć po "Amerykańskich Bogów", bo tyle dobrego o nich słyszałam :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza