Przeznaczenie: Saga Winx [recenzja 1 sezonu]

przeznaczenie saga winx
Bloom dowiaduje się, że jest wróżką ognia i trafia do szkoły, która szkoli osoby o podobnych talentach. Nie wie jednak, że ten świat skrywa przed nią mnóstwo tajemnic o jej przeszłości oraz zagrożeń, z którymi będzie musiała się zmierzyć. 

Przeznaczenie: Saga Winx idzie tym samym tropem, co Riverdale oraz Chilling Adventure of Sabrina. Twórcy zdecydowali się na sięgnięcie po historię znaną i lubianą przez dorosłe już dzieci, a następnie przekształcenie jej w coś, co spodoba się tymże dorosłym wersjom. A zatem z uroczej animacji dla dzieci, stworzono historię, w której znajdziemy wyglądających na doroślejszych niż są nastolatków, jednak z zachowaniem iście infantylnym. Z jednej strony mamy wulgaryzmy, mnóstwo mroku, potworów, krwi, ran, śmierci, zabójstw, narkotyków, alkoholu czy scen z podtekstem seksualnym, ale z drugiej zostajemy w konwencji nieco irytujących zachowań nastolatków.

To był dla mnie duży problem, w trakcie oglądania tego serialu. Czuję, że nieco wyrosłam z tego typu historii. Twórcy postawili tutaj na eksploatację motywów, które były popularne lata temu, na fali Zmierzchu i Pamiętników wampirów. W tamtym okresie książki mówiące o nastolatkach trafiających do szkół bądź ośrodków dla ludzi z magicznymi mocami powstawały na pęczki. Ten motyw został wielokrotnie w literaturze przerobiony, zostawiając nam pewne dobre historie, jak i te marne. Co więcej, próbowano go przenieść na ekran, jednak powiedziałabym, że z miernym skutkiem (np. Akademia wampirów).

Nie inaczej jest w przypadku Przeznaczenia: Sagi Winx. Główna bohaterka, Bloom, po latach życia w niewiedzy, odkrywa, że jest Wróżką i trafia do szkoły, która specjalizuje się w nauczaniu m.in. ludzi o jej zdolnościach. Co więcej, okazuje się, że ma nieprzeciętne zdolności, a nowy świat, w którym przychodzi jej funkcjonować, skrywa przed nią liczne tajemnice oraz zagrożenia. Jednym z nich są Spaleni, potwory, które po latach uśpienia ponownie zaczynają atakować żywe istoty, tworząc zagrożenie dla Wróżek oraz zwyczajnych ludzi.
przeznaczenie winx
I niestety w związku z postawieniem na te znane motywy, pojawia się trochę kwestii dla mnie frustrujących, co znowu wydaje mi się, że wynika z wieku i tego, że ja już doświadczyłam w odpowiednim czasie podobnych historii. Nie zliczę, ile razy denerwowałam się na bohaterki, które zachowywały się nierozsądnie, niedojrzale oraz samolubnie. Chociaż twórcy próbują je pokazać jako protagonistki, z których powinno czerpać się przykład, ja odczuwałam irytację, że nie zostawiają niektórych spraw dorosłym osobom. I ja wiem, wiem! Bez tego nie byłoby fabuły, no czepiam się! Mam świadomość, że bez ten serial by nie zaistniał, ale to nie zmienia faktu, że jestem niezadowolona.

Kolejna rzecz, która dawała mi się we znaki, to fakt, że bardzo mocno starano się osadzić Przeznaczenie: Sagę Winx obok Riverdale i Chilling Adventures of Sabrina. I to do tego stopnia, że jedna z bohaterek, Beatrix, swoją kreacją do bólu przywodziła mi na myśl Cheryl Blossom z Riverdale. Z kolei kwestia potworów, używanych efektów specjalnych oraz stawiania na magię, było dla mnie swoistym low budget Sabrina. Wiem, że nie wszyscy to odbiorą w ten sposób, ale ja oglądając ten serial, nie mogłam się powstrzymać od zestawiania tych trzech produkcji ze sobą i dostrzegania między nimi pewnych znaczących podobieństw.

Trudno mi z kolei zestawiać Przeznaczenie: Sagę Winx z oryginalną animacją, ponieważ jej nie oglądałam. W dzieciństwie byłam raczej #teamWITCH, więc inne wróżki omijałam szerokim łukiem. Nie odniosę się zatem do zarzutów związanych ze zmianą niektórych postaci czy tym, jak skrzywdzono bohaterki pod względem ich ubioru. Oglądałam i czytałam rozważania na ten temat i jeżeli ta kwestia Was ciekawi, na pewno znajdziecie w internecie mnóstwo odniesień na ten temat. W moim przypadku nie wpływał ten element jednak na finalną ocenę serialu.
przeznaczenie winx bloom
No ale dobrze, tyle narzekań, więc czy właściwie coś mi się w tym podobało? To bez wątpienia lekka i niedługa produkcja, więc dość szybko ją obejrzałam. Były momenty, które mnie wciągnęły, a jedna scena wręcz wywołała we mnie niepokój. Ogólnie akcja ma do siebie to, że jest całkiem dynamiczna. Co prawda znajdziemy tam trochę bezsensownych scen, które mają wyłącznie pokazać, że nastolatkowie imprezują, piją alkohol i jeszcze ćpają. Jeżeli jednak odsunąć to na bok, myślę, że sama kwestia tego, co miało nas zaskoczyć, zaciekawić: całkiem wyszła.

Bo oto mamy dwa pokolenia: nastolatków, którzy borykają się z nierozwiązanymi problemami dorosłych liczących, że przeszłość ich nie dogoni. (Swoją drogą grono nauczycielskie nie zawsze grzeszyło inteligencją i zastanawiałam się, na jakiej zasadzie piastują tak ważne stanowiska). Jest tajemnica z przeszłości oraz ludzie, którzy próbują doprowadzić do powrotu pewnego (z początku) bliżej nieokreślonego zła. Towarzyszą temu zwroty akcji, próby rozwiązania trudnych wydarzeń, zagadek i ogólnie nawet ciekawe zabiegi fabularne.

Polubiłam również nielicznych bohaterów, jak np. Musę czy Stellę. Uważam je za najciekawiej zbudowane bohaterki i chętnie zobaczyłabym ich dalszy rozwój. W pewnym momencie zaczęłam również sympatyzować z Aishą, ale wynikało to bardziej z faktu, że bliżej końca sezonu stała się ona dla mnie jedyną racjonalnie myślącą osobą. Niestety reszcie nastolatek kierowanie się logiką nie groziło...
przeznaczenie winx musa
Za plus zapewne można też uznać chęci moralizatorskie. Już w pierwszym odcinku usłyszymy potępienie zarówno dla mansplaningu (pierwszy raz spotkałam się wtedy z polskim tłumaczeniem tego określenia i mocno się zdziwiłam!) oraz fat-shamingu. W ogóle z Terry zrobiono po Bloom drugą główną bohaterkę, więc prawdopodobnie warto poświęcić jej nieco uwagi. Ma ona swoje dobre momenty, stawia na niezależność, siłę oraz walkę ze stereotypami. Zarazem złapała u mnie minusy za infantylne zachowania, które niestety przejawiają się w niektórych scenach.

Bloom z kolei okazała się beznadziejną bohaterką. Do bólu stereotypową, denerwującą, głupią (chciałabym użyć innego słowa, ale nie umiem) oraz samolubną. Może już jestem zmęczona motywem podobnych bohaterek i pewnie kiedyś bardziej przypadłaby mi do gustu. Na tym etapie ciągle się wkurzałam, myśląc, że jej zachowania przynoszą wszystkim wokół więcej szkody niż pożytku. Nie spodobał mi się również jej wątek romantyczny, który nie wzbudził we mnie żadnych emocji. Może to też wynikać z faktu, że jej obiekt westchnień był zwyczajnie nijaki i nie zapadający w pamięć (w tym momencie nie pamiętam już, jak miał na imię).

Za minus uznaję również grę aktorską oraz dialogi, które chwilami była potwornie drewniane. Tyczy się to przede wszystkim scen rzekomo romantycznych. Niektóre dialogi toczone między postaciami były dla mnie po prostu... nudne. Mimika aktorów nie grała z tym, co mieli wyrażać i jakoś tak... no nie. A skoro już o aktorach mowa, to znowu nie mogę pozbyć się wrażenia, że w roli nastolatków osadzono stanowczo zbyt starych aktorów. Dodatkowo odnoszę wrażenie, że coś zawaliło w kwestii montażu i poprawiania kolorów. Coś zrobiono, że aktorki wyglądają na starsze niż są i to nie jest tylko wina tego, że same nie mają szesnastu lat.
przeznaczenie winx sky
Jak zatem widzicie, do Przeznaczenia: Sagi Winx mam mnóstwo zastrzeżeń. Niektóre wynikają z tego, że ja nie do końca jestem targetem tego serialu. Stworzyłam litanię wyjaśniającą, że po raz kolejny mamy do czynienia ze szkołą dla niezwykłych i bla, bla, bla. Ale nie oszukujmy się: swego czasu naprawdę lubiłam ten motyw i chętnie po niego sięgałam. Wyrosłam z tego, ale wierzę, że inne osoby, pewnie młodsze ode mnie, łatwiej odnajdą się w tym świecie. Jestem przekonana, że jeżeli ktoś lubi te klimaty, to nie będzie aż tak sceptycznie podchodzić do tych kwestii.

Natomiast osoby, które podobnie jak ja, przez lata eksploatowały te motywy i które oczekują wyższego poziomu od takich produkcji, mogą być rozczarowane. Jestem przekonana, że również stworzą własne litanie zażaleń, bo widziałam, że inni recenzenci zwracają uwagę na jeszcze inne wątki, których tutaj nie ujęłam. Ogólnie nie mogę powiedzieć, że to udany serial, ale wiem, że znajdzie swoje grono odbiorców. 

Komentarze

  1. Niestety to nie moje klimaty, ale tak jak piszesz, pewnie znajdzie swoich odbiorców 😉

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko byłoby w miarę ok gdyby Bloom nie była tak koszmarnie schematyczną i wykurzającą bohaterką. Cała reszta naprawdę nie byłaby taka zła, chociaż przed kolejnymi odcinkami robiłam z narzeczonym zakłady co się wydarzy xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, zakładam, że w większości przypadków z łatwością rozgryźliście dalszą część?

      Usuń
  3. Ja chyba jestem za stara i na Winx, i na Witch, bo żadnych wróżek w młodości nie oglądałam. Za to ten serial obejrzałam i mam podobną opinię do Twojej. Taki przeciętny dla mnie, ale to może rzeczywiście wynikowa tego, że już w sumie wszystko było i że ten motyw jest wykorzystywany latami, aż do porzygu? Mój największy zarzut to tempo akcji. Wiem, że odcinków jest mało i trzeba to wszystko upchnąć w krótkim czasie, ale jednak te wszystkie wydarzenia w moim odczuciu dzieją się za szybko. Bo dopiero co Bloom trafia do szkoły, nie bardzo wiedząc co i jak, a za chwile czaruje jak opętana, walczy ze wszystkimi i czuje się tam jak u siebie, jakby w ogóle nie był to dla niej obcy świat. Chciałabym umieć się tak szybko aklimatyzować XD Też uważam, że Bloom jest najgorszą postacią, najbardziej polubiłam się z Musą i Bellatrix (ale ja zazwyczaj darzę sympatią "czarne charaktery"). Jedyne, co mnie na chwilę wgniotło w fotel, to zakończenie. Oby w drugim sezonie (bo koniec sugeruje, że powstanie kontynuacja) było lepiej, bo pewnie go obejrzę, nawet mimo takiej przeciętnej jedynki XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, że Bloom zaaklimatyzowała się stanowczo za szybko. Co gorsza, jeszcze mamy tutaj motyw "nauczyciele są po nic". Na dość, że jest ich niewielu, to jeszcze praktycznie nic nie robią i dzieciaki odwalają robotę...

      Usuń
  4. Nie jestem odpowiednim odbiorcą dla tej sagi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Coś zrobiono, że aktorki wyglądają na niż są i to nie jest tylko wina tego, że same nie mają szesnastu lat. Zgubiłaś coś w tym zdaniu, ale masz rację. One wyglądają strasznie staro! Aktorka grająca Bloom ma momentami strasznie dziwną twarz, blond księżniczka wygląda jakby była bliżej trzydziestki, niż dwudziestki. Owszem, serial ma dużo wad, ale na wieczorne odmóżdżenie jest w sam raz. Ja mam akurat jakiś sentyment do tego typu produkcji i jeszcze się na nich dobrze bawię, ale mam ogromną ochotę obejrzeć oryginał :) Więc jakiś plus jest!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Już poprawiłam :)
      Dobrze, że fajnie się przy nim bawiłaś! I co za ulga, że nie tylko ja widzę, że coś jest nie tak z wiekiem aktorek (albo postprodukcją serialu).

      Usuń
  6. Nie do końca moje klimaty :p Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Miałam na uwadze ten serial, ale koniec końców po kilku nieprzychylnych opiniach dałam sobie spokój ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że słusznie! Nie ma co marnować czasu :(

      Usuń
  8. Chyba tym razem nie jest to dla mnie. Totalnie nie mój klimat.

    OdpowiedzUsuń
  9. Obejrzałam kilka odcinków, ale mnie nie wciągnęło. Jak byłam nastolatką, to mój młodszy brat oglądał animowany "Klub Winx", więc z ciekawości zerknęłam na nową wersję. Lubię magiczne klimaty, ale jakoś tutaj mi czegoś zabrakło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się :/ Coś mocno nie wyszło, a szkoda, bo był potencjał!

      Usuń
  10. Moja córka ogląda ten serial. Jest zachwycona. Ja już niekoniecznie

    OdpowiedzUsuń
  11. Tylko cztery meduzki! :o Ja się przy nim świetnie bawiłam, choć zgadzam się z wszystkimi minusami, o których piszesz, tylko w trakcie oglądania byłam w stanie odłożyć je na bok. Od zawsze miałam słabość do produkcji tego typu i jestem świadoma, że nie jest to produkcja na wysokim poziomie, ale i tak byłam w stanie czerpać z niej rozrywkę. :D O i zdecydowanie zgadzam się, że Bloom była bardzo irytująca, odkryłam, że często oglądam seriale, w których nikogo nie lubię, ale i tak oglądam, tutaj na szczęście była jeszcze Muza. ;) Przyznam też, że zaskoczyłaś mnie z porównaniami do Riverdale i Sabriny, tego drugiego nie oglądałam, ale z pierwszym jestem na bieżąco (i tak zdaję sobie, że to też nie jest dobra produkcja, ale już mówiłam, że mam słabość haha) i nie pomyślałam, aby porównywać Beatrix do Cheryl, ale w sumie coś w tym jest! A i jeszcze dodam, że dokładnie to samo myślałam o Aishy! Że była jedyna rozsądna tam, ale i tak na swój sposób strasznie irytująca. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że dobrze się przy nim bawiłaś <3 Mimo że mi to nie do końca wyszło, fajnie, że inni czerpali z niego więcej radości ode mnie :)

      Aisha na swój sposób była irytująca, ale chyba bardziej irytowało mnie to, jak wszyscy jej rozsądne myślenie uznawali za szkodliwe!

      Usuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza