Mulan [recenzja filmu]

mulan 2020 recenzja
Przebrana za mężczyznę Mulan dołącza do cesarskiej armii, zastępując schorowanego ojca na wojnie.

Uwielbiam animowaną wersję Mulan. To moja ulubiona bajka Disneya, regularnie do niej wracam, mimo że nie jestem w grupie docelowej, i wciąż się na niej świetnie bawię. Znam niektóre dialogi na pamięć, a jednak dalej potrafię się z nich śmiać. Co więcej, historia Mulan zawsze podnosi mnie na duchu. Jednak od kiedy ogłoszono, że otrzymamy wersję aktorską... obawiałam się. Ponadto moje napięcie rosło wprost proporcjonalnie do nowych informacji, które pojawiały się na temat tej produkcji. I chociaż długo odkładam seans, w końcu Mulan z 2020 roku pojawiła się na HBO Go, co ostatecznie przekonało mnie do obejrzenia filmu.

Historię Mulan chyba wszyscy znają. Chiny zostają zaatakowane, a każda rodzina musi posłać na wojnę jednego mężczyznę. Niestety w rodzinie Hua Mulan jedynym mężczyzną jest ojciec, który musi poruszać się o lasce ze względu na stare obrażenia wojenne. Mulan w obawie o jego życie decyduje się wybyć na front zamiast niego. Musi jednak ukrywać swoją tożsamość, ponieważ kobiety w wojsku czeka wyłącznie kara śmierci.
mulan 2020 swatka
Najbardziej podobały mi się dyskretne nawiązania do animowanej wersji w dialogach, jak i w muzyce. Bohaterzy używali fraz, które pochodziły bezpośrednio z produkcji znanej mi z mojego dzieciństwa, a w tle leciała muzyka inspirowana choćby Lustrem czy Zaszczyt nam przyniesie to. Te momenty wywoływały uśmiech na mojej twarzy, ponieważ lubię mrugnięcia okiem do fanów danej franczyzy, serii czy produkcji. Dlatego też pozytywnie postrzegam hasła, które nie każdy widz wyłapie (ale jeżeli widziało się animację tyle razy co ja, nie będzie stanowiło to problemu).

Co mi się za to nie podobało... No, tutaj sprawa zaczyna się komplikować Po pierwsze, absolutnie nie rozumiem decyzji twórców dotyczących magicznych wątków. Pamiętam, jak czytałam, że smoków, świerszczy itd. nie będzie w imię realizmu. I faktycznie Mushu ani duchów przodków nie ma (zostali zastąpieni przez feniksa, który raz na jakiś czas przeleci przez ekran jako symbol wsparcia Mulan, co na moje oko zbyt realistyczne również nie jest), a świerszcza zastąpiono człowiekiem, który ma na imię Świerszcz. Dodano za to zupełnie niepotrzebny wątek fantastyczny, mianowicie moc Chi, sprawiającą, że dostaliśmy czarownicę.

Boli mnie fakt, że Mulan nadano niemal magiczne moce, które posiadała od dziecka. W animacji ich nie miała. Była normalnym człowiekiem, który musiał przejść katorżniczy trening, aby dorównać innym wojownikom (a była na tyle kiepska, że wręcz zaproponowano jej powrót do domu!). To niełatwa droga, której filmowa wersja nie przedstawiła dobrze. Mulan wszystko zaczyna się udawać dość szybko (i nie odróżnia się na tle reszty), co umniejsza jej sile psychicznej i samozaparciu.
mulan 2020 dowódca
Spłycenie wszystkiego to kolejny problematyczny element tego filmu. Bohaterowie za bardzo sobą nic nie reprezentują. Nie poznajemy ich, nie pokazano żadnych ich cech charakterystycznych, a mieli do tego potencjał (Świerszcz miał być szczęśliwym amuletem, ale ograniczono ten fakt do jednego zdania). Zabrakło budowania relacji między nimi, więzi emocjonalnych (czy to pozytywnych, czy negatywnych). W Mulan nie ma ani jednej postaci, która wzbudzałaby jakąkolwiek sympatię. No, może poza czarownicą, którą ze wszystkich osób w filmie poznajemy najlepiej, ale i tak za słabo.

Bardzo mi zależy, aby bohaterowie w popkulturze byli wartościowi, ciekawi oraz z historią. W Mulan nikt nie ma historii, a było mnóstwo miejsca, aby ją stworzyć! Pojawia się wątek aranżowanych małżeństw, które są problematyczne i dla kobiet, i dla mężczyzn. A jednak zamiast powiedzieć o tym coś więcej, kwestia jest sprowadzona do paru zdań. Przekłada się to również na fabułę, która chwilami wydaje się pospieszona, poszatkowana oraz wybrakowana...
mulan 2020 armia
Nie pomagają aktorzy, których za bardzo nie da się oglądać. A przede wszystkim aktorki wcielającej się w Mulan, która... no, nie wyraża sobą absolutnie nic. Jej mimika przez cały film jest taka sama. Nieważne, co się wokół niej dzieje i czy może wypadałoby wykazać złość, strach czy smutek. Minę ma jakby na stałe wykutą w kamieniu.

Chcę traktować ten film jako osobny twór. Natomiast kiedy to robię, widzę nieco poszatkowaną historię z wątkami feministycznymi, które mogły być poprowadzone lepiej. Widzę opowieść niezbyt ciekawych bohaterów, ponieważ nie włożono wysiłku w ich kreację. Widzę pewien chaos. Najbardziej pozytywne rzeczy w tej produkcji to te, które nawiązywały do animacji (dialogami czy muzyką). Wersja aktorska Mulan miała potencjał, ale niestety nie wyszło (wydaje mi się, że twórcy podobnie jak ja nie wiedzieli, czy się odciąć od animowanej wersji, czy jednak do niej mocno nawiązywać). Dlatego gdybyście mieli poznawać tę historię, polecam animację.

Komentarze

  1. Animację oglądałam. Tego filmu póki co nie mam w swoich planach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Animację bardzo lubię, także film też chętnie zobaczę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niw planowałam oglądania tego filmu, ani przez chwilę nie uważałam, że będzie w stanie przebić animację. Dzięki za ostrzeżenie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Pewnie będę oglądała z chrześniaczką :)

    OdpowiedzUsuń
  5. I tak zrobię, zacznę i zakończę na bajce ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Animacja jest świetna, kocham Mushu, kocham świerszcza bardzo boli mnie, że w filmowej wersji tego nie ma. Bardzo ciężko się oglądało gen film i drugą połowę już siedział znudzona i tylko czekałam na koniec. Bardzo zmarnowany potencjał!

    OdpowiedzUsuń
  7. Zastanawiałam się nad filmem. Wielka szkoda, bo historia Mulan jest niezwykle ciekawa.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza