„Ukochane równanie profesora‟ – Yoko Ogawa [recenzja]

ukochane równanie profesora
Jak przystało na wybitnego matematyka, Profesor ma swoje dziwactwa. Pewnego dnia w progu jego domu pojawia się nowa gosposia z synem, od tej pory nazywanym pieszczotliwie Pierwiastkiem. Wspólne życie pokaże, że znacznie łatwiej napisać skomplikowane równanie niż ułożyć relacje z drugim człowiekiem. Językiem, który pozwoli im zbudować namiastkę rodziny, stają się matematyka i baseball. Ale swoją relację będą musieli odbudowywać co osiemdziesiąt minut…

Matematyka zawsze była w moim życiu. Nie tylko w szkole. Regularne spędzanie wakacji z emerytowaną nauczycielką matematyki sprawiało, że trudno było o uwolnienie się od tego przedmiotu. I chociaż miałam z matematyką burzliwą relację (chwilami, gdy nie potrafiłam czegoś rozwiązać, szczerze jej nienawidziłam), to było wiele momentów, gdy prosiłam o dodatkowe zadania z matematyki albo z przyjemnością rozwiązywałam równania.

Ta głęboko zakorzeniona sympatia do matematyki odrodziła się we mnie dzięki Ukochanemu równaniu profesora. Tytułowy Profesor od czasu wypadku żyje liczbami (najbardziej liczbami pierwszymi), o których kocha opowiadać tym, którzy zechcą posłuchać. Powieść Ogawy przepełniona jest zatem definicjami matematycznymi oraz równaniami, ale w taki sposób, że nawet największy antyfan matematyki chętnie ją przeczyta. W sposobie mówienia o matematyce przez Profesora jest pasja, miłość, która udziela się nie tylko innym bohaterom, ale również czytelnikowi.

Bardzo łatwo jest zatracić się w Japonii lat 90. ubiegłego wieku, kiedy wszystko wokół wyjaśniane jest przez liczby – te doskonałe, te bliźniacze, te pierwsze, te naturalne. Chwilami sama miałam ochotę chwycić za ołówek oraz zacząć poszukiwania par, o których opowiadał Profesor. Niemniej – mimo że matematyka stanowi tutaj kluczową rolę – nie jest to jedyny punkt tej historii.

Gdzieś obok przejawiają się wątki dotyczące baseballu czy pracy w roli gosposi w domach różnych ludzi, ale najważniejsze są jednak relacje między bohaterami. Podobała mi się życzliwość, troska oraz miłość między nimi. Poruszała jakąś strunę wewnątrz mnie i sprawiała, że się uśmiechałam, a na sam koniec nawet wzruszyłam.

Chociaż jest to powieść spokojna, w której trudno o wielkie zwroty akcji czy niesamowite wydarzenia, nie nudziłam się. Powiedziałabym, że wiele elementów jest bardzo emocjonujących, smucących, dających radość albo zmuszających do zastanowienia. Słowa z ust Profesora spija się z ciekawością i żałuję, że nie wszyscy uczący o Królowej Nauk mają taką pasję, jak ten książkowy bohater.

Trudno mi powiedzieć coś więcej o tej książce poza tym, że jest ładna. Ma ładną treść, ładnych bohaterów, ładną okładkę i jest ładnie wydana. Wszystko w niej jest spójne, spokojne, dające poczucie stabilności. Kojarzyła mi się z różnymi filmami o podobnej tematyce, które nie raz, nie dwa widziałam, co sprawiało, że łatwiej było mi wyobrazić sobie niektóre wydarzenia. Ba, przełożenie na ekran Ukochanego równania profesora byłoby proste, ciekawe oraz naprawdę fajne.

Żałuję jedynie, że nie poznajemy zbyt wielu sekretów przeszłości Profesora. To taka ciekawa postać, a gdzieś pozbyto się jego osoby sprzed wypadku. Brakuje mi dodatkowych informacji, wyjaśnień, co robił, kogo kochał, czy miał styczność z dziećmi? To samo tyczy się Wdowy, która przewija się przez niektóre sceny, ale wierzę, że miałaby o wiele więcej do pokazania, gdyby dać jej szansę.

Mimo to książkę polecam z całego serducha. Sięgnijcie po nią i poczujcie błogi spokój, który można odnaleźć w matematyce. Spróbujcie zrozumieć Profesora oraz jego świat liczb pierwszych. Uwierzcie mi, że nie pożałujecie!
ukochane równanie profesora cytat

Komentarze

  1. To zdecydowanie najlepsza książka jaką jak na razie przeczytałam w tym roku i to wcale nie dlatego, że jestem fanką matematyki, wcale. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest cudowna! Nie dziwię się, że to najlepsza jaką czytałaś.

      Usuń
  2. Bardzo wiele dobrego czytałam o tej książce i sama również chcę ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie słyszałam jeszcze o tej książce, ale recenzja jest kusząca!

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękna książka. Od razu się w niej zakochałam - nawet jeśli z matematyką zawsze było mi nie po drodze ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem w sumie trochę ciekawa tej książki, choć ja do matematyki miłościa nigdy nie pałałam (choć moja nauczycielka z podstawówki to było złoto! Powstało trochę produkcji, które skupiają się na matematykach, ale książki nigdy nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daj jej szansę :D To książka nawet dla tych, którzy nie kochają matematyki.

      Usuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza