Ms Marvel [recenzja]

ms marvel recenzja
Kamala za sprawą starej bransolety zyskuje niesamowite moce. Te jednak skupiają na nastolatce uwagę licznych przeciwników.

„Ms Marvel” to serial, na który nie czekałam jakoś szczególnie niecierpliwie. Nie ukrywam, że to uczucie towarzyszy mi obecnie w obliczu wszystkich produkcji z MCU, w których poznajemy zupełnie nowych bohaterów. Tak bardzo przyzwyczaiłam się do oglądania znanych sobie postaci, że widząc nowe origin story czuję się niemal nieswojo. Nie mogłam jednak przepuścić tego serialu (bo to w końcu MCU) i… mam wobec niego mieszane uczucia.

Kamala to nastolatka, która jest „jedną z nas”. Co to znaczy? Jest ogromną fanką Avengersów, szczególnie Kapitan Marvel, jeździ na konwenty poświęcone bohaterom, a nawet robi cosplay. Żyje we własnym świecie, w którym musi godzić pasje z oczekiwaniami rodziny pochodzenia pakistańskiego. A gdy zdobywa moce – sprawy tylko się komplikują.

„Ms Marvel” to serial bez wątpienia kolorowy i miły dla oka (choć CGI czasami nie jest zbyt udane). Przyczyniają się do tego kolorowe ubrania, a także rysunkowe wstawki autorstwa Kamali. W sytuacjach, w których bohaterka tłumaczyła swoje przebiegłe plany, stawiała na rysunki, które urozmaicały widowisko oraz dodawały produkcji nastoletniego wydźwięku.

W ogóle mam poczucie, że „Ms Marvel” przywodzi chwilami na myśl produkcje skierowane dla dzieci i młodzieży. Sposób tworzenia planów, ustawiania priorytetów w życiu, a szczególnie sekwencja walki z ostatniego odcinka. Sposób, w który bohaterowie walczą ze „złymi-dorosłymi” przywodził mi na myśl dziecięce programy, wywołując przyjemne poczucie nostalgii w serduszku.
ms marvel kamala
Ta – nazwijmy to – „nastoletniość” kojarzyła mi się także z netflixowym „Jeszcze nigdy…”. I o ile dla mnie osadzenie historii w takich klimatach nie stanowiło problemu, wyobrażam sobie, że dla niektórych widzów będzie to stanowiło wadę. Liczę jednak, że przymkną na to oko, ponieważ „Ms Marvel” wprowadza nie tylko nowych bohaterów, ale również tworzy jeden z największych twistów w 4 fazie MCU póki co. (Przynajmniej w moim przypadku jedna ze scen ostatniego odcinka sprawiła, że wstrzymałam oddech).

W „Ms Marvel” bardzo silnie wyłania się motyw społeczności. To dla mnie największy plus tej produkcji. Uwielbiam, gdy bohaterowie w książkach, serialach oraz filmach odnajdują ludzi, na wsparcie których mogą liczyć. Tutaj ta grupa jest tak ogromna, że serce mi rośnie, a łzy wzruszenia nieco cisną się do oczu. To bardzo miły aspekt tej produkcji, który wyłania się z niemal każdego odcinka.

Nie mogę jednak nie wspomnieć o wadach tego serialu. Choć wprowadza bardzo, bardzo ważne wątki i pod żadnym pozorem nie powinno się „Ms Marvel” pomijać, to… bywa też nudny. Niby się dzieje, niby są ci przeciwnicy bohaterki i niby są tajemnice rodzinne z przeszłości. Ale jakoś tak bywało za spokojnie, za mało akcji. W połowie serialu pisałam ze znajomymi, że w sumie podoba mi się wszystko, oprócz głównej linii fabularnej. Tak naprawdę najciekawiej wypada finałowy odcinek, który jest ekscytujący oraz zabawny. A ponadto wprowadza ważne dla MCU motywy.

„Ms Marvel” to serial, któremu daleko do ideału. Na pewno nie znajdzie się w mojej topce ulubionych, ale myślę, że warto (a może nawet trzeba) go obejrzeć. Bez wątpienia dobrze zobaczyć więcej reprezentacji na ekranie, osadzenie historii w innej kulturze oraz poznać pewne twisty mające znaczenie dla przyszłości MCU. To kolorowy, zabawny serial, ale nie będę Was okłamywać – chwilami nudny.

Komentarze

  1. Jak najbardziej się zgadzam. Ma taki vibe serialu dla nastolatków i trochę przez to cierpi na typowe niedociągnięcia tych właśnie seriali, jak choćby nie do końca sensowne walki z dorosłymi, trochę zbyt szybką akceptację rodziców na to, że ich córka jest superbohaterką (no bo, heloł, trochę to jednak niebezpieczne...) i nie do końca sensowny główny wątek.
    Ale jedno muszę przyznać, aktorka wymiata w kwestii wiedzy o MCU. YT podpowiedziało mi jakieś fragmenty wywiadów z nią i OMG, nie potrafiłam odpowiedzieć na prawie żadne pytanie xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A z tym, że rodzice tak łatwo zaakceptowali ryzykowną robotę superbohaterki, to się zgadzam. Byłam w szoku, że tak łatwo poszło! Dobrze, że ją wspierają, ale dziewczyna może zginąć!

      Usuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza