Czy marnuję czas?


82 dni. W przybliżeniu tyle czasu przez całe swoje życie poświęciłam na oglądanie seriali. A przynajmniej tak uważa internetowy kalkulator, który nie uwzględnia tego, że pewne odcinki widziałam kilka razy. Śmiało przyznam, że te 82 dni to zaniżona liczba, jednak zostańmy przy niej. Czy to oznacza, że zmarnowałam 82 dni swojego życia?

Winię rodziców (w końcu ktoś zawsze musi być winny, nie?), bo jeżeli ja spędziłam na oglądaniu zagranicznych seriali 82 dni, to moi rodzice bez oporów mogą mierzyć w liczby trzycyfrowe bez pomocy jakiegokolwiek kalkulatora. Od kiedy pamiętam w moim domu oglądało się seriale: lepsze, gorsze, krótsze, dłuższe, raz i nigdy więcej albo właśnie po piętnaście razy każdy odcinek (Przyjaciele powstawali w latach 90, ale nie zmienia to faktu, że w 2018 roku w moim domu słynne I'll be there for you! zwiastujące początek odcinka leci codziennie, a nawet dokładnie teraz, w momencie pisania tego posta).

W związku z tym, kiedy byłam dzieckiem nuciłam pod nosem When it hasn't been your day, your week (...), melodia Z Archiwum X wywoływała we mnie dreszcze, a Carry On Wayward Son kojarzyło mi się dość jednoznacznie z Supernaturalem. I pewnego dnia dołączyłam do mamy, gdy oglądała Gotowe na wszystko. A potem przyszła kolej na Zaklinacza duchów (zastanawia mnie, czy były to rozsądne seriale do oglądania przez jedenastolatkę, ale mniejsza o to). Ze względu na to, teraz nie ma dnia, abym nie potrafiła odpowiedzieć na pytanie: Jaki serial oglądasz?.

Niektórzy powiedzieliby, że rodzice mnie skrzywdzili. Biedne dziecko od początku atakowane serialami – co z tego wyrośnie? Bo na pewno nic dobrego! Leniwe toto i wzrok zepsuje, no i pewnie jeszcze ocen nie będzie mieć dobrych... Jak widać okazałam się maniakiem serialowym, choć patrząc po moich znajomych wcale nie jest to nic nadzwyczajnego. I mimo wszystko jakoś udaje nam się funkcjonować w świecie. Po prostu czasami nasze rozmowy zaczynają się od słów "Widziałaś, co się wydarzyło w ostatnim odcinku Riverdale?".

Skoro znamy już tło, to zastanówmy się nad odpowiedzią na pytanie: czy marnuję czas? Pewnie zdaniem niektórych: jak najbardziej. W końcu mogłabym spożytkować ten czas na spotkanie ze znajomymi albo zacząć uprawiać jakiś sport (choć bądźmy szczerzy, moja antypatia do sportu nie ma nic wspólnego z sympatią do seriali). Mogłabym w tym czasie uratować świat albo wynaleźć lekarstwo na raka. Zamiast tego płacę Netflixowi za dni spędzone na binge-watchingu – shame on me!

Ale jak się nad tym zastanowię, to w gruncie rzeczy można powiedzieć tak o wszystkim. Ci, którzy grają w gry komputerowe marnują czas w świecie wirtualnym, tylko czasami zdobywają nagrody na IEMie. Są i tacy, którzy marnują czas na chodzenie do kina, tylko czasami zostają krytykami filmowymi. Są także ci, którzy marnują czas na odrestaurowaniu starych samochodów, tylko czasami rozkręcają na tym niezły biznes. Są tacy, którzy marnują czas na pisaniu krótkich historyjek na WattPadzie, tylko czasami zostają słynnymi pisarzami.

Kiedyś słyszałam, że jeżeli coś sprawia ci przyjemność, to nie można mówić o marnowaniu czasu. A powiedziała to osoba z wykształceniem z dziedziny psychologii, więc jej uwierzyłam. Czy wy też musicie? Nie, ale zastanówcie się, co by było gdybyście w to uwierzyli.

Komentarze

  1. Każdy robi to co lubi, sama jestem ostatnio maniakiem serialowo-filmowym, i szczerze mówiąc nie nazwałabym tego marnowaniem czasu :)
    Pozdrawiam,
    Subiektywne Recenzje

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasami sama się zastanawiam czy nie marnuję czasu przy serialach, filmach czy (o zgrozo!) książkach, jednak zawsze dochodzę do tego samego co Ty wniosku- coś co sprawia nam przyjemność nie może być marnowaniem czasu. Jasne- mogłabym w tym czasie odkurzyć dom, pozmywać naczynia, wyjść ze znajomymi na pizzę czy na spacer. Ale myślę, że jeśli na każdą z tych rzeczy znajduję czas, to i na odpoczynek przy serialu czy czymkolwiek innym co lubię, również powinnam. Zresztą gdybym nie oglądała seriali, to nie wiedziałabym że omija mnie coś tak niesamowitego jak Supernatural, Teen Wolf czy Once Upon A Time. Nie stresuję się, a jak się komuś nie podoba to jak żyję, to wie gdzie są drzwi :D Zabrzmiało okrutnie, ale taka prawda- moje życie, moje decyzje :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, jeżeli to nie jest chorobliwe, mam tutaj na myśli: oglądanie seriali uniemożliwia ci funkcjonowanie w rzeczywistym świecie, bo zwyczajnie nie wychodzisz z domu, to nie ma się czym przejmować. Ot, oglądanie seriali to inna forma rozrywki :D

      Usuń
  3. Historia Reda Gerarda pokazuje, że można spędzić noc na oglądaniu "Brooklyn 99" i zaraz potem zdobyć złoty medal na olimpiadzie, więc hej, jedno drugiemu nie przeszkadza. Mnie też często wkurza takie postrzeganie rzeczywistości, w której "osoby oglądające seriale" (tak jakby stanowiły jakąś zwartą grupę społeczną) nie mają życia, znajomych, nie uprawiają sportu i jeszcze na pewno mają pryszcze i żyją w syfie, bo właśnie binge'ują Stranger Things. No i jeśli uczestnictwo w kulturze jest marnowaniem czasu, no to nie wiem, co niby można robić, żeby go nie marnować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To takie uogólnianie, że spędzanie czasu na oglądaniu seriali wiąże się z charakteryzowaniem się pewnymi cechami (oczywiście negatywnymi). Poza tym: zgadzam się z tobą, seriale to element kultury, z którym dobrze jest się zapoznać :D

      Usuń
  4. Ja zainteresowałam się światkiem serialowym w sumie głównie przez Skam, ale i tak nie odpuszcza mnie często wrażenie, że oglądając seriale, a nawet i filmy marnuję trochę czas (więc teraz rzadko coś oglądam), ale mam zamiar spróbować połączyć to z nauką języka, także może wrócę do tego światka. ;) A tak swoją drogą to bardzo mądre słowa tego psychologa tak w sumie, choć raczej można by uznać życie za zmarnowane, gdybym je przespała (dosłownie), więc wszystko trzeba robić z umiarem. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobry sposób - połączyć przyjemne z pożytecznym. Dzięki oglądaniu seriali można łatwo wyłapać pewne frazy, charakterystyczne dla języka, oswoić się z jego brzmieniem i nauczyć nowych słów.

      PS. SKAM dobry serial, choć jak ostatnio spróbowałam oglądać francuską wersję, to miałam jedno wielkie "NOPE".

      Usuń
  5. Ojejku, przejmować się wszystkim, co mówią inni... Można powiedzieć, że każde hobby czy forma spędzania czasu wolnego to strata czasu, ale za to sprawia ona dużo przyjemności i dlatego warto to robić dalej. Dobra rozrywka nie jest zła. Obecnie oglądam drugi sezon Jessici Jones. Chociaż mam totalny zapierdziel na uczelni, wali mnie to ;P. Lubię tak marnować swój czas :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej, człowiek by zwariował, gdyby nie mógł sobie w jakiś sposób odpocząć. Jedni wybierają rowerową wycieczkę, a inni seriale. Ot, zabawa :D Miłego oglądania!

      Usuń
  6. Każdy ma własny sposób na rozerwanie się, a oglądanie seriali to wyjście jak każde inne, tak więc nie widzę w tym nic złego. Zresztą nawet jeśli ktoś spędza na oglądaniu seriali całe dnie, to co mi do tego? :P

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest akurat przyjemne marnowanie czasu, więc czemu miałabyś go sobie odmawiać? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie widzę ku temu przeciwwskazań, więc sobie nie odmawiam :P

      Usuń
  8. Nie zmarnowałam ani jednej chwili na czytanie książek czy pisanie postów na bloga, bo to kocham, to moja odskocznia od rzeczywistości. Każdy z nas jej potrzebuje, bo byśmy wszyscy powariowali robiąc tylko poważne rzeczy! ;) A jeśli to zaowocuję w przyszłości to świetnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Dobrze powiedziane, człowiek dostałby do głowy próbując skupiać się tylko na tych "istotnych" sprawach.

      Usuń
  9. Ha! Ostatnie zdanie brzmi prawie jak wyjęte z mojego ostatniego wpisu. A nieskromnie pochwalę się, że też mam dyplom z psychologii, więc... to musi być prawda ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza