Seriale dobre do binge-watchingu


Binge-watching. Według Wikipedii to zjawisko kompulsywnego oglądania seriali, charakteryzujące się oglądaniem po kilka odcinków z rzędu. Ogólnie rzecz ujmując: to rzeczywistość moja oraz większości moich znajomych (najwidoczniej wszyscy powinniśmy się leczyć). Dzisiaj o serialach, które ogląda się miło, przyjemnie i najwidoczniej – kompulsywnie.

Peaky Blinders
Razem ze swoją rodziną Thomas Shelby dowodzą jedną z największych grup gangsterskich w mieście – Peaky Blinders. Jaki jest ich rodzinny biznes? Zakłady bukmacherskie. Jednak dla Tommy'ego to za mało i pragnie poszerzyć swoją działalność. Okazja nadarza się, kiedy w jego ręce wpada skradziona broń.

Lata 20 XX wieku, gangsterski półświatek, ci źli, których nie da się nie lubić, Cillian Murphy grający główną rolę... Dla mnie to wystarczające argumenty, ale wierzę, że nie każdego one przekonają. To historia, jakich mało – bardzo dobrze wykonana, pełna intrygujących bohaterów, którzy balansują na granicy dobra i zła, fabuła jest przepełniona emocjonującymi intrygami, które mogą pochłonąć na długie godziny. Co za tym idzie – widz bardzo szybko zatraci poczucie czasu w trakcie seansu tego serialu.

Recenzja (wkrótce)

One Day at a Time
Penelope Alvarez to była wojskowa, rozwódka, pielęgniarka, matka dwójki dzieci, która mieszka razem ze swoją mamą. Historia tej czwórki (a właściwie piątki, wliczając sąsiada-zarządcę budynku Shneidera) przepełniona jest przygodami życia codziennego związanych z pracą, związkami, szkołą, a także tymi mniej oczywistymi: orientacją seksualną, zespołem stresu pourazowego oraz imigracją.

Pierwotnie spodziewałam się typowego sitcomu. Takiego, do którego nie potrzeba znać fabuły, wydarzeń z poprzedniego odcinka – wiecie, typowa produkcja do śmiechu. Jakie było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że One Day at a Time porusza problemy polityczne i społeczne współczesnej świata! Humor z kolei jest, ale w wielu przypadkach można go śmiało określić mianem czarnego humoru, bo chociaż widz zaczyna się śmiać, to w jego głowie pojawia się czerwona lampka, sygnalizująca, że coś jest nie tak z naszą rzeczywistością.

Recenzja (wkrótce)

Degrassi: Next Class
W liceum Degrassi uczniowie muszą uczyć się nie tylko wiedzy pochodzącej z podręczników, ale też życia, które wiele razy da im w kość. Mimo młodego wieku bohaterowie stawiają czoła szeregowi wyzwań: problemom związanych z zaburzeniami psychologicznymi, narkotykami oraz identyfikowaniem swojej seksualności.

Na pewno nie zaliczę Degrassi: Next Class do produkcji niezwykle ambitnych. Jednak jest to tak przyjemne w oglądaniu i idealne do odmóżdżenia, że nie mogło zabraknąć tego serialu na tej liście. Kolejne odcinki pochłaniałam w zawrotnym tempie i nawet teraz lubię sobie wrócić do przygód tych licealistów.


SKAM
SKAM przedstawia historię pięciu przyjaciółek, które właśnie rozpoczęły naukę w liceum. Produkcja skupia się na podobnych problemach, jak Degrassi: Next Class, jednak śmiało można powiedzieć, że dokonuje tego w ambitniejszy sposób. Każdy sezon poświęcony jest przede wszystkim jednej postaci, przez co poznajemy historie związane między innymi z: homoseksualizmem, wyznaniem wiary islamskiej czy toksycznymi związkami.

Zaczęłam ten serial oglądać w trakcie grypy i bardzo szybko się wciągnęłam. Produkcja porusza ciekawe, współczesne problemy nastolatków i robi to w dość niebanalny sposób. Bohaterowie są różnorodni, dzięki czemu widz się nie nudzi, a to tylko sprzyja oglądaniu kolejnych odcinków.


Doctor Who
Doktor to ostatni przedstawiciel Władców Czasu – kosmitów, którzy mogą podróżować w czasie i przestrzeni. W swoje liczne podróże Doktor zabiera wielu towarzyszy, z którymi przeżywa niesamowite przygody, nieraz związane z ratowaniem świata.

Mam wrażenie, że tego serialu nie trzeba nikomu przedstawiać. Nawet jeżeli ktoś nie oglądał, to jednak słyszał o Doctorze Who. Ta produkcja science-fiction jest wciągająca i gwarantuje świetną rozrywkę na długie godziny (których upływu się nie zauważa). Niektóre historie są lekkie i dostarczają po prostu przyjemnej rozrywki, z kolei inne zmuszają do zastanowienia się, co dla mnie stanowi ogromny atut. Co więcej, serial gwarantuje barwne i oryginalne postacie, które z miejsca można pokochać!

A wy jakie seriale uważacie za dobre do binge-watchingu?

Komentarze

  1. SKAM oglądałam praktycznie do końca, bo ten ostatni sezon o Sanie strasznie mnie wynudził, chociaż już od pewnego momentu oglądałam dla samego faktu oglądania, dla zabicia czasu, a same wydarzenia nie poruszały mnie tak jak na początku. A teraz wiem, że wystartował SKAM Italia i mam mieszane uczucia czy chcę oglądać czy jednak odpuścić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? To dla mnie ostatni sezon był właśnie najlepszy!
      SKAM Italia? O mamuniu, niedawno słyszałam o SKAM France, ale byłam w stanie obejrzeć tylko pół odcinka - tam wszystko jest tak samo tylko z innymi aktorami!

      Usuń
  2. Skam jest chyba pierwszym taki serialem, który obejrzałam od początku do końca, a od pewnego momentu wyczekiwałam kolejnych odcinków, mnie naprawdę wciągnął! :D
    Kojarzę również Doctora Who, jestem w sumie po pierwszym sezonie i jakoś nie mogę zabrać się za drugi, ale mam ambitny plan kontynuowania go w języku angielskim, oczywiście z napisami angielskimi, bo ze słuchu to pewnie nie wiele bym zrozumiała. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobry początek! Cieszę się, że SKAM tak bardzo przypadł Ci do gustu :)
      Na początku z napisami będzie to o wiele lepsze - każdy Doktor ma tendencję do szybkiego mówienia, a do tego pojawiają się trudniejsze słowa naukowe, które ciężko zrozumieć tylko ze słuchu.

      Usuń
  3. Myślę, że Marvelowo-Netflixowe seriale da się oglądać w nieskończoność (są pewne wyjątki, rzecz jasna). Jak po-nadrabiam zaległości z ''The Gifted'' oraz ''Agentami T.A.R.C.Z.y'' (co prędko nie nastąpi), to może powrócę chociaż do Jessici Jones czy Daredevila ;P.

    Na pewno chciałabym ponownie obejrzeć ''Runaways''. To jest taki świetny serial, że olaboga. Zupełnie inna forma, jeśli chodzi o odbiór superbohaterskości. Polecam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi jakoś z tymi marvelowskimi serialami nie po drodze! Mimo że filmy uwielbiam, tak seriale mi nie podchodzą :/ Obejrzałam 1 sezon JJ dla Kilgrave'a i w sumie do drugiego już mnie nie ciągnie, a próbowałam 3 razy go oglądać. Resztę albo zaczęłam i porzuciłam albo w ogóle nie tknęłam. Mimo to cały czas się łudzę, że w końcu zapoznam się z tymi produkcjami.

      Usuń
    2. Rozumiem, też nie mogłam się początkowo wbić w ten inny serialowy klimat. Po jakimś czasie po prostu przepadłam. Może z czasem i Jellyfish się przekona ;P.

      ''Runaways'' mimo wszystko polecam gorąco. To nawet nie przesiąka zbytnio heroizmem. To jest raczej taki serial o dojrzewającej młodzieży:).

      Usuń
    3. A, może się przekona, może!

      Okay, zapamiętam :)

      Usuń
  4. Większość tych seriali kojarzę, ale nie mogę pozwolić sobie na binge-watching, więc nawet ich nie zaczynam :O
    xoxo
    L. (https://slowotok-laury.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to nie trzeba od razu oglądać w formie binge-watchingu. Można stopniować, choć ja mam z tym problem ^^

      Usuń
  5. Bardzo ciekawy wpis. Jestem pod wrażeniem !

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza