„Ja, ocalona‟ – Katarzyna Berenika Miszczuk [recenzja premierowa]

ja ocalona recenzja

Minęło dziesięć lat odkąd udało jej się wydostać z Tartaru i ocalić zaświaty, a także swoją miłość przed zniszczeniem. Wszystko powinno być pięknie, ale… jej związek się rozpada, a świat zmierza jak zwykle w stronę nieuchronnego końca. Wiktorii w żadnym razie to nie dziwi. Z diabłami przecież nigdy nie można się nudzić!

Lucyfer zmaga się z depresją, jednak zamiast przyjąć pomoc od życzliwych mu osób postanawia przyspieszyć Apokalipsę. Azazel niebawem ma wyjść z anielskiego więzienia, do którego trafił podczas próby wciśnięcia guzika WIELKIEEEGO KATAKLIZMU. Beleth tuła się po świecie usiłując odnaleźć mitycznego ifrita, który zaginął przed wiekami. Z kolei Wiktoria zostaje zatrudniona przy produkcji anielskiego programu Top Angel. Do gry dołącza cherubin Uzjel, skazany na wieki odosobnienia Metatron oraz cała gama znanych i mniej znanych postaci historycznych.

Czy świat czeka zagłada? Czy Wiktoria pogodzi się z Belethem? I co się stało z kotem Behemotem? Jak ułożył sobie życie Piotr? Żeby się tego dowiedzieć, przeczytajcie koniecznie finałowy, oczekiwany przez czytelników przez niemalże dziesięć lat, tom cyklu diabelsko-anielskiego.

Życie Wiktorii jest... nudne. Prowadzi rekrutację na anielice w ramach programu Top Angel, rozstała się z Belethem, zerwała znajomości z piekielnymi przyjaciółmi, a większość czasu spędza w swoim domu. A biorąc pod uwagę, że przed nią jeszcze wieczność... cóż, znużenie jest gwarantowane. Przewrotny los, zwany Lucyferem, ma jednak inne plany. Bowiem władca Piekła zdecydował, że pora na Apokalipsę. Tym oto sposobem drogi Wiktorii znowu się krzyżują z Belethem i Azazelem, a jej życie na nowo staje się pasmem przygód. I na moje oko: niezwykle fascynujących przygód! Bo oto życie romantyczne Wiki zaczyna być jeszcze bardziej napięte, złość na jej byłego chłopaka tylko rośnie, a na domiar złego musi niańczyć Azazela. A to wszystko w otoczce końca świata, który przeplata się ze współczesnymi wydarzeniami (np. pożary w Australii czy pandemia).

To wszystko sprawia, że Ja, ocalona wciąga. I to do tego stopnia, że gdy raz się zacznie tę książkę, trudno się od niej oderwać. Czytelnik w napięciu przerzuca kolejne strony, zastanawiając się, czy Apokalipsa dojdzie do skutku, jak Wiktoria spróbuje ją powstrzymać oraz czy wróci do Beletha. Pojawiają się też pytania o Uzjela, którego postać już wcześniej przemykała na kartach historii, jednak tym razem zyskuje o wiele większe znaczenie. Co więcej, Ja, ocalona stanowi płaszczyznę do rozważań nad celem w życiu i rzeczami, które pragnie się osiągnąć, a które nie zawsze są nam dane.

Dopisuje również humor. Wiele razy uśmiechałam się, widząc dialogi bohaterów. Przeżywałam również emocjonujące sceny, które nie raz sprawiały, że gwałtownie podnosiłam się z siedzenia i ponownie czytałam dany fragment, nie wierząc własnym oczom. Poprzednie tomy nie wywołały we mnie aż tylu reakcji, więc pod tym względem ten na pewno wygrywa!

Zanim jednak przejdę do bohaterów, warto zastanowić się nad tą książką w kontekście osób, które czytały trylogię lata temu. Po pierwsze, nie obawiajcie się, że może zapomnieliście pewnych szczegółów. Miszczuk najważniejsze wątki odświeża, przytacza wydarzenia z poprzednich tomów, więc najważniejsze kwestie potrzebne do zrozumienia fabuły zostają powtórzone. To z kolei może być nieco irytujące dla tych, którzy czytają serię ciągiem, ale i tak uważam to za dobry zabieg. Po drugie, historia zaprezentowana na kartach tej książki ma sens. To rzecz, której bardzo się obawiałam, gdy pierwszy raz usłyszałam, że Ja, ocalona powstanie. Zastanawiałam się, co Miszczuk jeszcze chce tutaj zrobić, ale przyznaję z ręką na sercu, miała dobry pomysł. Pokazała, co ma miejsce po stereotypowym „i żyli długo i szczęśliwie‟, uświadamiając ludzi, że wejście w związek to dopiero początek ciężkiej pracy. 

Poza tym powieść dała jej możliwość, aby pokazać nieco odmienione, dojrzalsze postacie i nieco rozwinąć motywy, które być może wcześniej nasuwały się niektórym czytelnikom. Miszczuk postawiła na wprowadzenie nowych bohaterów (choć „nowi‟ to złe słowo, bo przedstawia bohaterów znanych z Biblii) i nawet zasugerować, że przed nami kolejny tom przygód wesołej zgrai. Czy to dobrze, czy to źle? Nie wiem. Trochę się boję, że teraz to już będzie przesada, że Ja, ocalona fabularnie się udała, ale przeciągnięcie tego dalej może być pomyłką. Co więcej, mam poczucie, że „furtkę‟ do następnego tomu dało się zamknąć już w tym... Niemniej jestem ciekawa, co Miszczuk jeszcze wymyśli.

No dobrze, a co z tymi bohaterami? Jak już wspominałam, ich podejście nieco się zmieniło. Związek Beletha i Wiktorii rozpadł się i trochę wpłynęło to na ich zachowania. Szczególnie dziewczyny, która przechodzi pewien kryzys egzystencjonalny, ale dzięki temu zachowuje się dojrzalej. Jasne, ma swoje drobne naleciałości, które kojarzą się raczej z trzpiotką, ale są one bardzo rzadkie i nieirytujące. I całe szczęście, bo w poprzednich tomach zaczynało mnie to już nieco denerwować! Zyskuje także mocno Azazel, który okazuje się moją nową miłością. To prawdopodobnie najbardziej zaskakująca postać, która z każdym kolejnym tomem tylko zdobywa na głębi.

Również styl Miszczuk uległ poprawie. Widać, że na przestrzeni lat poczyniła nie jedną książkę i dużo się nauczyła. O wiele sprawniej posługuje się słowem oraz trafniej tworzy opisy. Co prawda czasami powtarzała niektóre fakty o wiele za często, jednak były to pojedyncze przypadki. Oprócz tego tworzy zabawne dialogi oraz naprawdę dobrze radzi sobie z piórem (czy też klawiaturą). Dlatego dla mnie ten element jest jak najbardziej na plus!

Podsumowując, Ja, ocalona to świetna książka, którą koniecznie powinni przeczytać i starzy, i nowi fani cyklu anielsko-diabelskiego! Ja bawiłam się przy tej książce diabelnie dobrze i mam nadzieję, że następny tom (jeżeli się pojawi) będzie co najmniej tak samo dobry! 

W PIGUŁCE:
| fantastyka | młodzieżowe | romans | zaświaty | Piekło | Niebo | postacie historyczne | postacie mitologiczne i religijne | humor | anioły i demony | diabły, dżiny | Apokalipsa | rok 2020 | polska pisarka | inne książki autorki |
ja ocalona cytat
Za egzemplarz dziękuję:

Komentarze

  1. Nie znam twórczości tej autorki, ale to dlatego, że to zupełnie nie mój gatunek czytelniczy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na razie nie planuję poznawać autorki, przyjdzie jeszcze na to czas :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z pewnością ją przeczytam. Azazel nie wzdycha do Kleopatry to jest naprawdę nowość. Miło czytać, że czwarta część po tylu latach jest świetna. I ani słowa o Piotrusiu. Cudownie!!!
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak, Piotrusia jest jak kot napłakał i całe szczęście!

      Usuń
  4. Dużo dobrych opinii słyszałam o tej serii, jednak nie wiem czy zdecyduję się na jej przeczytanie, bo aktualnie i tak mam już długą listę książek, które chcę przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, trzeba sobie ustalać priorytety czytelnicze :D

      Usuń
  5. Nigdy nie czytałam Miszczuk, choć muszę przyznać, że mam w planach! O tej serii nie słyszałam aż do niedawna i nie wiem. Takie anielskie serie niekoniecznie przypadły mi do tej pory do gustu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto przeczytać pierwszy tom i się przekonać, czy to coś dla Ciebie :)

      Usuń
  6. nie wiem czy aż tak by mi podeszła ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza