A idźcie mi z tymi planami czytelniczymi...

a idźcie mi z tymi planami
Styczeń to okres powstawania planów czytelniczych (tzw. TBR – To Be Read). I chociaż starałam się je robić, uświadamiam sobie, że wywołują one we mnie więcej frustracji niż dają rozrywki...

Specjalista ds. bezużytecznego planowania 


Wiedzcie, że uwielbiam planować. Lubię robić listy, rozważać wszystkie opcje oraz analizować. Zapisuję sobie wszystko w kalendarzu, zaznaczam przeczytane książki na Lubimy czytać oraz prowadzę listy rzeczy do zrobienia w ramach danego dnia. Kiedyś z pełnym przekonaniem powiedziałam, że na spontanie można co najwyżej kupić jabłko w warzywniaku. Pomijając takie małe „szaleństwa‟, warto planować. Najlepiej ze szczegółami. I to takimi, że mój plik wycieczki do Wrocławia wyglądał tak, jakbym jechała na drugi koniec świata bez dostępu do internetu, a nie do miasta trzy godziny drogi ode mnie. Można zatem wyciągnąć wniosek, że powinnam lubić robić listy rzeczy do obejrzenia i przeczytania, prawda? Powinnam się lubować w postanowieniach noworocznych, a potem z dziką satysfakcją odhaczać ich realizację, no nie?

No właśnie, cholera, nie


Mam na komputerze kilka list z postanowieniami noworocznymi na poprzednie lata. Zrezygnowałam z nich już w 2019, ale w poprzednich latach jeszcze trzymałam się myśli, że warto takowe robić. I wiecie, to nie są jakieś szalone plany. Nie chciałam objechać świata dookoła, nie mając na to czasu, funduszy oraz odwagi. Naprawdę starałam się wymyślać postanowienia w ramach tego, co jest realne. Zapisywałam takie rzeczy, które wiem, że mogłabym zrobić i to bez ogromnego starania się czy wytykania sobie ewentualnej porażki. Ot, musiałabym choćby pamiętać o tym, co mam zrobić i choć trochę się zmotywować. Brzmi w porządku! A już tym bardziej nie powinno stanowić dla mnie wysiłku trzymanie się listy wyznaczonych książek do przeczytania, które mam na półce, interesują mnie i chciałabym poznać.

Zastanawiam się więc, czy naprawdę tylko o motywację się rozchodzi? Bo kiedy myślę o tym dłużej, odnoszę wrażenie, że działa we mnie pewien prosty, ale przewrotny mechanizm. 
plan

A teraz to ja już nie chcę!


Kojarzycie mem z wkurzonym pingwinem, który siedzi z założonymi skrzydłami (łapkami, rękami?) i podpisem „teraz to już mi się nie chce...‟? Mam wrażenie, że to moje alter ego, które wytwarza się, ilekroć stworzę listę rzeczy do przeczytania bądź obejrzenia. Serio.

Pierwszym tekstem na blogu w 2020 roku były Popkulturalne plany na 2020. Zamieściłam w nim grafiki, na których znalazło się: 
  • 18 książek,
  • 9 seriali,
  • 9 filmów.

Jeżeli czytaliście moje podsumowanie 2020 roku, to wiecie, że w sumie przeczytałam 66 książek, obejrzałam około 45 seriali (oznacza to przynajmniej jeden sezon) oraz 68 filmów. Realistycznie można powiedzieć, że moja lista powinna zostać zrealizowana. A jednak nie.

Z 18 książek przeczytałam 6, z 9 seriali obejrzałam 2 (trzeci porzuciłam po jednym sezonie), a z 9 filmów (tu mi poszło najlepiej) zapoznałam się z sześcioma. I kiedy patrzę na te wyniki, jest mi trochę przykro, że się nie udało. Bo wiadomo, przeczytałam masę fajnych książek, obejrzałam ciekawe filmy, ale te, które zaplanowałam na koniec grudnia 2019 też podobno są świetne. I naprawdę chciałam je poznać i dalej liczę, że w końcu to zrobię. 

Dlaczego więc nie zapoznałam się z nimi w 2020? Albo wchodzi tutaj w grę wspomniana przewrotność, która mówi, że coś zapisanego na liście do obejrzenia/przeczytania/zrealizowania nagle traci na atrakcyjności, albo... umieszczam na liście rzeczy, które uważam, że POWINNAM poznać, nie myśląc o tym, że w danym momencie w przyszłości mogę nie CHCIEĆ ich poznać. A to są zupełnie dwie różne rzeczy. 
teraz to ja już nie chcę pingwin

Prędzej czy później to zrobię


Kiedy siadam, aby stworzyć TBR, listę książek do przeczytania czy filmów do obejrzenia, towarzyszą mi następujące myśli:
  • mam to na półce, więc warto przeczytać,
  • ktoś bardzo mi poleca ten serial/tę książkę, więc zapiszę,
  • fajnie byłoby wkrótce zapoznać się z tym utworem popkultury.

Nie wpisuję na listę rzeczy, które w ogóle mnie nie interesują. Ja wiem, że prędzej czy później zapoznam się z tymi książkami, serialami i filmami. A jeżeli nie, to trudno. Świat się nie zawali, gdy ktoś czegoś nie przeczyta lub nie obejrzy (no chyba, że byłaby to instrukcja obsługi jakiejś konsoli do siania spustoszenia na całej planecie, wtedy moglibyśmy mieć problem). 

Nie mogę jednak zaprzeczyć, że kiedy patrzę na swoje zeszłoroczne plany popkulturalne, jestem lekko zawiedziona. Bo naprawdę chciałam się z tym wszystkim zapoznać i liczyłam, że to zrobię. Tymczasem, kiedy wpisywałam jakiś tytuł na listę, automatycznie dodawałam sobie presji, że KONIECZNIE muszę to przeczytać lub obejrzeć. Teraz, już, natychmiast. A nie zawsze mi się chce. Nie zawsze mam ochotę na daną książkę i wolę sięgnąć po coś innego. I mam do tego prawo. Nie powinnam wywierać na sobie jakiejś bzdurnej presji.

A skoro nie umiem tworzyć list, których się trzymam, to dla własnych nerwów z nich zrezygnuję. W końcu zapoznawanie się z tymi dziełami popkultury ma mi dawać radochę, a nie stresować, prawda?
stos książek

Tak w sumie, to zazdroszczę...


Biorąc pod uwagę tytuł tego tekstu, można pomyśleć, że potępiam robienie TBR. A sprawa jest w gruncie rzeczy całkowicie odwrotna. Ja naprawdę chciałabym je robić. Podobają mi się te estetyczne grafiki, które tworzą bookstagramerzy i to, jak zapisują na nich tytuły książek. Dostarcza mi rozrywki omawianie przez blogerów tych list i ocenianie, co im się podobało, a co nie. Serio, daje mi satysfakcję oglądanie TBR u innych i skomentowania ich słowami „to świetna książka, super, że chcesz ją przeczytać, liczę, że ci się spodoba‟. Zarazem ja sama za nic nie umiem się trzymać swoich planów czytelniczych. Dlatego podziwiam motywację, umiejętność trzymania się tej rozpiski czy też lepszego dobierania książek do przeczytania czy seriali i filmów do obejrzenia. Ale cóż! To nie dla mnie! 

Co więc planuję na 2021?


Po prostu być szczęśliwą i zapoznawać się z tą częścią kultury, którą chcę, a nie tą, którą powinnam, bo kiedyś sobie wyznaczyłam. I to w takiej ilości, jakiej się przytrafi. Tylko tyle i aż tyle.

Robicie TBR i postanowienia noworoczne na 2021? Jeżeli tak, to umiecie się ich trzymać?

Komentarze

  1. Nie robię żadnych list tego, co będę czytała, bo zazwyczaj i tak czytam zupełnie coś innego. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Z zazdrością patrzę na wszystkich, którzy mają plany i planery i są w nich regularni i konsekwentni. U mnie niestety planowanie kończy się tym, jak uzupełniam nowiutki planer... moim szkaradnym pismem xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Achh, znam ten ból! Też nie mam dobrego pisma i zawsze mnie to boli. Dlatego nigdy nie zabrałam się za robienie bullet journali, choć bardzo mi się podobają :(

      Usuń
  3. Ja też już zrezygnowałam z tworzenia takich list... nie wiem dlaczego, ale to chyba chodzi o to, że właśnie czuję się potem przymuszona (co z tego, że sama przez siebie) do robienia czegoś... Plan, żeby cieszyć się życiem i po prostu wybierać w danym momencie na co mam ochotę to dobry plan ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się dobrze rozumiem :D Nie ma co się przymuszać do czegoś i potem odbierać sobie radość z zapoznawania się z tymi książkami.

      Usuń
  4. TBR nie robię. :D Próbowałam robić na dany miesiąc, ale kończyło się to listą 10 książek, z których czytałam 1/4 i 5 innych książek. TBR-y to dla mnie zbyt sztywne ramy i mnie duszą, wolę sobie wybrać książkę na spontanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuję się tak samo! Zawsze czytam coś zupełnie innego niż planuję ><

      Usuń
  5. Doskonale rozumiem mechanizm, który opisałaś. Jak wybiorę sobie np. 4 książki, które chciałabym przeczytać w danym miesiącu to na bank stracę na nie ochotę i będę zmuszać się do czytania. Dlatego u mnie też nie zadziałają takie listy. Natomiast na pewno chciałabym w końcu więcej czytać, bo w ciągu ostatnich paru lat z ponad 100 przeczytanych i zrecenzowanych książek spadłam do...9. Oczywiście różne życiowe zawirowania miały na to wpływ, ale postanowiłam sobie, że będę czytać/oglądać/grać, ale bez spinania się, że jakiś tytuł koniecznie muszę poznać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to dobre postanowienie, by znajdować więcej czasu na czytanie :D Powodzenia w jego realizacji! Mam nadzieję, że będziesz zadowolona z rezultatów!

      Usuń
  6. Listy i plany też bardzo lubię. Ale o istnieniu TBR nawet nie wiedziałam ;-). Mimo, że moja excelowa lista mówi, że średnia przeczytanych książek za ostatnią dekadę, to 90 szt./rok. Tylko, że ja nie jestem blogerem, więc zwykle czytam co mi wpadnie w rękę (znaczy się zainteresuje mnie okładka/opis/recenzja w necie i w przypadku książki fizycznej czy wydanie nie ma za małej czcionki).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście uważam, że niewiele tracisz, skoro nie wiedziałaś o istnieniu TBR. Myślę, że to u nielicznych się prawdziwie i w 100% sprawdza!

      Usuń
  7. Też kiedyś próbowałam, ale zrezygnowałam z podobnych powodów. Do tego dochodzi to, że jak już czytam pod przymusem, to książki mniej mi się podobają - to coś do odhaczenia właśnie, a nie po prostu przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, też tak mam! Jakby nagle traciły na jakości!

      Usuń
  8. Bardzo rozsądne postanowienie - w końcu popkultura jest stworzona dla naszej przyjemności :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nigdy w życiu nie robiłam żadnych planów czytelniczych, filmowych, czy też serialowych, bo wiem że jestem osobą, która woli iść na żywioł. Nie chce w żaden sposób narzucać sobie książek, które powinnam przeczytać, tym bardziej że ostatnio czytam coraz mniej i straciłam trochę zapał do czytania.
    Kilka lat wstecz zdarzało mi się robić postanowienie noworoczne, ale z racji tego, że praktycznie wcale ich nie spełniałam, to po prostu odpuściłam i przestałam robić postanowienia. A co ma być to i tak będzie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, lepiej iść w takich kwestiach na żywioł. Co wyjdzie, to wyjdzie :D

      Usuń
  10. Ładne masz plany na rok 2021. Ja od wielu już lat nie robię postanowień na nowy rok, ani konkretnych planów co będę czytać lub oglądać (tylko w 2019 postanowiłam, że obejrzę Avengers Engdame w dniu premiery i się udało). O serialach nawet nie myślę oglądam ich coraz mniej. Co się tyczy książek, to jest parę wyjątków, kiedy wychodzi nowa książka Brandona Sansersona lub powieść z Star Trek Kelvin Timeline to chcę ( i w pewnym sensie staje się to moim postanowieniem /TBR-em) przeczytać ją w miarę krótkim czasie od premiery. Oczywiście chciałabym przeczytać trochę książek, które już trochę zalegają u mnie na półce, ale niczego sobie nie narzucam.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Sandersonem mam podobnie. Mam kilku autorów, których muszę przeczytać jak wyjdą, ale nie odczuwam tego jako przymus wynikający z TBR.

      Powodzenia w czytaniu książek, które zalegają u Ciebie na półce :)

      Usuń
  11. Nie narzucam sobie ile mam przeczytać i co, to dla mnie przyjemność, a nie praca do wykonania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, to powinna być tylko przyjemność, a nie obowiązek!

      Usuń
  12. Ja planów nie robię, ponieważ nigdy nie wychodzą XD

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam tak z filmami i serialami, muszą być dobierane na spontanie. Z książkami wychodzi mi lepiej, lecę według listy, ale dotyczy ona tylko fizycznych książek, które mam w domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To też wydaje mi się jest coś innego, kiedy wiesz, że te książki masz w domu, pod ręką.

      Usuń
  14. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja już dawno zaprzestałam robić listy, ponieważ u mnie się one nie sprawdzają w ogóle.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja lubię planować i takie tbr-y na krótszy czas całkiem dobrze mi wychodzą, natomiast nie wiem jak byłoby z postanowieniami stworzonymi na cały rok :) Mam ewentualnie taki ogólny plan, by doczytywać zaczęte serie i częściej sięgać po książki z półki, ale bez konkretów. Lubię, tak jak Ty, poznawać plany innych, np. z przyjemnością oglądałam dzisiaj u jednej książkoholiczki losowanie 12 książek z większej puli zalegających jej na półce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, to brzmi jak super rzecz - takie losowanie. Też się z tym spotkałam i oglądanie tego jest przyjemne, ale robienie na własną rękę... Pewnie kompletnie bym się w tym nie odnalazła.

      Usuń
  17. Jak każdy zawsze chcę wyczytywać swoje prywatne zapasy, a że mam ich stosunkowo mało, to z pewnością odwiedzę bibliotekę parę razy. Jest to jednak miejsce, w którym nie mam pojęcia co przykuje moją uwagę i z czym wyjdę, więc ciężko tworzyć mi jakiekolwiek plany, a już szczególnie miesięczne, jednak moja miłość do tworzenia jakichkolwiek list sprawiła, że postanowiłam pójść na kompromis. I tak co roku, na początku stycznia przeglądam półkę "chcę przeczytać" na LC i wybieram ciekawe pozycje. Po poprzednich latach widzę, że wyczytywanie takiego tbr idzie mi z miernym skutkiem, ale przyznam, że bardzo mi się też podoba przeglądanie tej półki, czasem nawet zapominam, że część książek tam jest (a potem już są w mojej pamięci i jest szansa, że przy następnej wizycie w bibliotece, to właśnie po nie sięgnę). :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To super, że u Ciebie w jakiejś formie się to sprawdza! Mam nadzieję, że jak najdłużej ten system będzie dla Ciebie dobry!

      Usuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza