Zwolnijmy ze Slowly
Podobno listy odeszły w zapomnienie. Ale czy na pewno? Okazuje się, że w internecie znajdziemy miejsca, w których korespondencja nie zginęła. Jedną z nich jest aplikacja Slowly.
Ludzie z internetów
Zawieranie znajomości przez internet nigdy nie było dla mnie ani dziwne, ani niepokojące. Od gimnazjum poznawałam ludzi na forach internetowych, YouTubie oraz blogach. Zazwyczaj te znajomości nie trwały zbyt długo, ale niektóre liczą sobie już kilka dobrych lat (przykładem jest wywiad na temat cosplayu, który mogliście niedawno przeczytać). Zawsze miałam świadomość zagrożeń z tego wynikających, ale zachowując odpowiednią ostrożność, nie rozumiałam demonizowania relacji powstałych na gruncie internetu.
Choć w gruncie rzeczy takie poznawanie ludzi „w ciemno‟ było już i wcześniej. W końcu jeszcze przed internetem, istniały przyjaźnie zawarte z pomocą listów. Nawet moja mama opowiadała mi, że prowadziła korespondencję z różnymi obcokrajowcami. Śmiem twierdzić, że ten sposób wcale nie był szczególnie bezpieczniejszy – w końcu należało podać swój adres domowy.
W każdym razie wydaje mi się, że obawy tego typu odeszły w zapomnienie. I obecnie nikogo nie dziwi, że ludzie poznają się za sprawą internetu. Powszechnym jest, że jakaś para zgadała się na Tinderze, niektóre znajomości zawarliśmy na Facebooku czy to, że ktoś kojarzy kogoś z Twittera lub blogosfery. Zatem nie jest wcale nienaturalnym to, że w dobie pandemii, kiedy wszyscy musieli ograniczyć wychodzenie z domu, jeszcze aktywniej zaczęliśmy szukać znajomości z pomocą dostępnym nam nowoczesnych technologii.
Jedną z aplikacji, która to umożliwia jest Slowly. Choć podeszłam do tej platformy z ostrożnością, bardzo szybko weszło mi w krew pisanie z ludźmi na całym świecie. Oto okazało się, że można połączyć tradycyjne pisanie listów, którym interesowała się moja mama, z nowoczesnym zawieraniem znajomości z pomocą internetu.
Natychmiastowa odpowiedź? Pff, dobry żart!
Slowly z pozoru sprawia wrażenie aplikacji jakich wiele. Zakładamy konto, zaznaczamy nasze zainteresowania, tworzymy opis swojej skromnej (bądź nie) osoby oraz personalizujemy awatar. W następnej kolejności jedyne, co należy zrobić, to przejrzeć katalog i napisać wiadomość do wybranej osoby. Jaki jest haczyk? Czas, w którym wiadomość będzie szła na do naszego adresata, jest uzależniony od dzielącego nas dystansu. A zatem w przypadku Wielkiej Brytanii są to cztery do pięciu godzin, Portugalii około siedmiu, a Stanów Zjednoczonych nawet doba.
Niecierpliwe osoby właśnie załamały ręce. Bo jak to tak? Jak to czekać kilka lub kilkanaście godzin, aż nasza wiadomość dotrze do odbiorcy? Nie wspominając o tym, że jego odpowiedź również będzie do nas „szła‟ tyle czasu! Jak zawierać znajomości? Jak nie oszaleć? Kto ma na to czas i chęci? W końcu jesteśmy pokoleniem tu, teraz, natychmiast, od razu...
I jest też druga grupa, która czytając, że na dotarcie wiadomości trzeba poczekać, odczuła cień ekscytacji. To również ja należę do grona tych osób, które pomyślało sobie, że to czekanie jest w gruncie rzeczy fajne. Bywam dość niecierpliwa, ale w przypadku Slowly podoba mi się to, że nic nie dzieje się od razu i trzeba zastanowić się, co dana osoba odpisze. Wraca dziecięce poczucie oczekiwania na prezenty pod choinką – to chyba najtrafniejsze porównanie, jakie można zrobić, by zobrazować odczuwany przeze mnie stan przy korzystaniu ze Slowly.
Wydaje mi się, że takie oczekiwanie nie tylko nieco uczy cierpliwości, ale też sprawia, że wysyłane wiadomości są bardziej przemyślane. Rozmowy w listach mogą być naprawdę wielowątkowe, pełne odniesień do rozpoczętych tematów, a także zapoczątkowania nowych. Zdarzyło mi się, że list pisałam przed godzinę. Problemem nie była bariera językowa, zmęczenie albo ciągłe przerwy. Powodem była obszerność tejże wiadomości, chęć ujęcia wszystkich wątków oraz upewnienia się, że wszystko wyjaśniłam wystarczająco jasno. Dlaczego tak mi na tym zależy? Bo wiadomość będzie szła na Filipiny przez następne dwadzieścia cztery godziny.
Wierzę, że czekanie na odpowiedź nie jest dla każdego. W końcu jedną z największych zalet internetu jest to, że możemy komunikować się z kimś w trybie natychmiastowym. Z drugiej zaś strony... kto z Was nie odczuwa tego nieprzyjemnego stanu, gdy zbyt długo nie dostajemy od kogoś odpowiedzi? Chętnie nauczyłabym się podchodzić do tego spokojniej i być może Slowly jest sposobem na przypomnienie nam, że nie zawsze musimy uzyskiwać odpowiedzi od razu.
Portugalia, Indie, Stany Zjednoczone...
Ludzie, których dotychczas poznałam pochodzą z różnych państw na całym świecie: Wielkiej Brytanii, Portugalii, Kenii, Indii, Stanów Zjednoczonych, Filipin i innych. To niesamowita mieszanka kultur, intrygujących ludzi o odmiennych doświadczeniach, przeżyciach oraz zajmujących się na co dzień innymi rzeczami. Zarazem pozwala ona na znalezienie wielu zaskakujących punktów wspólnych.
Slowly to świetna okazja do rozmów o różnicach kulturowych, sposób do przekonania się, co warto zobaczyć w danym państwie oraz wymiany się spostrzeżeniami na różne tematy, które dotyczą wszystkich ludzi. Z pewną dziewczyną z Filipin mamy tradycję, że na koniec listów załączamy kilka faktów dotyczących naszych krajów, z kolei z inną ze Stanów Zjednoczonych rozmawiałam o różnicach w naszych systemach edukacji (przy okazji rozwiała moje wątpliwości, czy amerykańskie szkoły są takie, jak we Wrednych dziewczynach).
To także fenomenalna przestrzeń do zawarcia bliskich relacji opartych na podobieństwach. Nie bez powodu na początku wybiera się zainteresowania. Zawsze wiedziałam, że najłatwiej jest znaleźć kogoś o podobnych hobby właśnie w internecie. Slowly potwierdziło to po raz kolejny. Rozmawiałam z chłopakiem z Malezji na temat twórczości Sarah J. Maas, z kolei z Portugalką przerzucałyśmy się cytatami z Harry'ego Pottera. Ostatnio dowiedziałam się również, że ja oraz pewien Hindus mamy bardzo podobne zainteresowania w dziedzinach naukowych (cyberbezpieczeństwo), choć patrzymy na nie z innych perspektyw (ja bardziej socjologicznie, on informatycznie).
Nie wspominając o tym, że ci wszyscy ludzie są tak niesamowicie mili! Dawno nie widziałam w jednym miejscu tak przeuroczych, sympatycznych oraz uprzejmych osób! Niemal każdy list zaczyna się od pytania o stan zdrowia oraz sytuację w kraju w związku z pandemią. Wszyscy, z którymi miałam do czynienia, wydają się ciekawi świata, są zainteresowani tworzeniem więzi mimo dzielących różnic kulturowych oraz kilometrów. A to wszystko przebiega w uprzejmym oraz serdecznym tonie.
Niechciane zdjęcia i oferty matrymonialne?
Pamiętam, że jeszcze w liceum pisałam na Inter PenPals, jednak dość szybko się zniechęciłam, ponieważ ludzie tam obecni wydawali się być w tam innych celach niż ja (co stanowi eufemizm). Jasne, spotkałam parę sympatycznych osób, jednak rozmowa nie kleiła się, a negatywy przebiły pozytywy. W przypadku podobnych aplikacji wiele się słyszy o tym, że ludzie tam obecni potrafią być chamscy oraz ordynarni, co odstrasza od korzystania z tej strony. Jak jest w przypadku Slowly?
Nie twierdzę, że to miejsce idealne, bo bez wątpienia znajdą się niekulturalne osoby. Jednak ani ja, ani moje dwie przyjaciółki, które namówiłam do korzystania ze Slowly, na takie się nie natknęły. Najdziwniejsze, co dotychczas spotkało nas na tej aplikacji, to fakt, że jednej z moich przyjaciółek oferowano przylot do Maroka, bo wspomniany Marokańczyk szukał żony z Europy (przy okazji chciał ją nawrócić na swoją religię). Ja z kolei przestałam odpisywać po dwóch wiadomościach osobie, która wykazywała nadzwyczaj wysokie zainteresowanie bronią palną oraz sugerowała, że wkleja do dzienników kosmyki włosów intrygujących ludzi (oraz swoją krew, choć nie wnikam, jak). Nie osądzam, ale w tych wiadomościach było coś niepokojącego. Oprócz tego? Na ponad dwadzieścia zaczętych rozmów wszystkie pozostałe były serdeczne, pozytywne oraz napawające nadzieją.
Również kwestia zdjęć została tutaj rozwiązana w odpowiedni sposób. Użytkownik tworzy awatar, zatem nie musi pokazywać swojej twarzy. Co więcej, aby zacząć udostępniać zdjęcia, obydwie strony muszą wyrazić na to zgodę. Jeżeli się tego nie zrobi, pomijając linki, nie ma opcji, że zobaczymy coś, czego zobaczyć byśmy nie chcieli.
Rachunek zysków i strat
Slowly jest aplikacją o bardzo prostej mechanice, która umożliwia poznanie ludzi na całym świecie oraz uzyskanie namiastki wysyłania tradycyjnych listów. Moim zdaniem jest to świetne zbilansowanie tradycji oraz nowoczesności. Z jednej strony mamy łatwość komunikacji oraz znajdowania partnerów do rozmów. Z drugiej zaś czas oczekiwania na wysłanie listów, charakterystyczne znaczki oraz długość tworzonych wypowiedzi. Chociaż korzystam ze Slowly zbyt krótko, by móc ocenić jakość zawartych tam znajomości, już teraz mogę powiedzieć, że nie żałuję. Nawet jeżeli te relacje miałyby się urwać za miesiąc, i tak będę szczęśliwa, że miałam okazję w pierwszej kolejności je zawrzeć.
Nie twierdzę, że Slowly jest aplikacją idealną. Bez wątpienia dziwne sytuacje mogą się tam przytrafić, jednak póki co nie zaobserwowałam, aby były one szczególnie powszechne. Możliwe, że wynika to z niezbyt wysokiej popularności tej aplikacji. Chociaż jakiś czas temu zdobyła nieco rozgłosu, wydaje mi się, że jest wciąż relatywnie mała, stąd też nie trafiła w ręce ludzi, którzy chcą ją wykorzystać w celach niezamierzonych przez twórców.
Krótko mówiąc: serdecznie mogę Wam polecić korzystanie z tej aplikacji! Jeżeli nie zraża Was czas oczekiwania, bardzo możliwe, że znajdziecie tam miejsce dla siebie.
Zachęciłaś mnie tym wpisem. Jeszcze nie dawno zdecydowanie nie zdobyłabym się na zawieranie znajomości przez internet (chyba że pisanie rp się liczy), ale pisanie bloga plus obecna sytuacja trochę zmieniły moje podejście. Nawet napisałam już pierwszy list do kogoś z własnej inicjatywy, co jest dla mnie już sporym osiągnięciem, jako że jestem osobą bardzo nieśmiałą internetowo (no i w sumie nie tylko internetowo). W każdym razie spodobał mi się pomysł na to oczekiwanie, przez co pisanie przypomina wysyłanie do siebie listów. Zawsze marzyłam o posiadaniu z kimś takiej korespondencyjnej relacji. Może ta aplikacja to nie jest dokładnie to samo, co prawdziwe listy, ale zawsze to chociaż coś. W ogóle cieszę się, że napisałaś ten wpis, bo pewnie inaczej nie trafiłabym na tą aplikację^.^
OdpowiedzUsuńJa przez RP zawarłam też znajomości - niektóre trwały mniej, niektóre więcej (i trwają do dzisiaj), więc wydaje mi się, że jak najbardziej się liczy :)
UsuńBardzo się cieszę, że próbujesz! Mam nadzieję, że natrafisz na samych miłych ludzi, którzy pomogą Ci się odważyć w rozmawianiu z innymi <3
Nigdy nie słyszałam o tej aplikacji i chyba ją wypróbuję :) Szczególnie, że bardzo zależy mi na podnoszeniu swoich umiejętności językowych, a nic tak ich nie sprawdza, jak właśnie rozmowy :)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że to pomaga przypomnieć sobie, jak w ogóle pisało się po angielsku! :D
UsuńNie za bardzo interesuję się aplikacjami i przez to o tej nie słyszałam a szkoda, bo widzę że chyba warto się nią zainteresować :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto! Polecam!
UsuńKorzystałam kiedyś z podobnej aplikacji. Chodziło tam jednak o wysyłanie sobie krótkich wiadomości 'w butelce'. Tą butelkę później wrzucało się do morza i trafiała do jakieś przypadkowej osoby. Szybko z tego zrezygnowałam, bo zmorą okazały się być te oferty matrymonialne i jakieś bzdury.
OdpowiedzUsuńW gruncie rzeczy warto spróbować, przecież nic nie stracę :)
Och, współczuję :( Ale myślę, że warto spróbować - tutaj masz kontrolę, do kogo wysyłasz listy!
UsuńŚwietny pomysł! Ja mam koleżanki tu w kraju do których piszę czasami listy. ;) Rozjechałyśmy się na różne strony, ale nie chcemy żeby pewne rzeczy zanikły. :)
OdpowiedzUsuńSuper, że piszecie listy! :D To fajna tradycja!
UsuńPierwsze słyszę o takiej aplikacji. Do tej pory korzystałam z poczty tradycyjnej jeśli chodzi o wysyłanie listów.
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, że są osoby, które wysyłają listy formą tradycyjną! ^^
UsuńZawsze po koloniach zbierało się adresy "przyjaciółek" i wysyłało listy. W gimnazjum miałam też przyjaciółkę, z którą uzgodniłyśmy, że będziemy do siebie pisać listy. Ale miała śliczną papeterię! Fakt, że ta aplikacja nie zastąpi tradycyjnych listów - ciekawe ja znaczki mają w Indiach! - ale daje na pewno możliwość poznania niezwykłych ludzi :D
OdpowiedzUsuńBez wątpienia takie wysyłanie listów nie zastąpi w całości tych "prawdziwych", jednakże Slowly to super alternatywa :)
UsuńCo chwilę wymyślają coś nowego...
OdpowiedzUsuńJa uwielbiałam pisać listy... Teraz już kilka lat nie piszę, Internet to wszystko wyparł...
Tutaj właśnie internet pozwala na to, aby jednak o listach nie zapomnieć ^^
UsuńOczywiście, że kontaktuję się przez współczesne kanały komunikacji, ale wciąż piszę tradycyjne listy. :)
OdpowiedzUsuńSuper! Fajnie to czytać! :D
UsuńPisanie listów, czy wysyłanie kartek na święta, urodziny to był piękny zwyczaj. W mojej rodzinie nadal wysyła się kartki i jest to naprawdę miłe. Ubolewam, że tak mało teraz dajemy od siebie. Komunikatory stały się po prostu wygodne, bo możemy odpisywać wtedy kiedy mamy czas (chociaż w dzisiejszym świecie często okazuje się, że mamy go bardzo mało), czy będąc w biegu. Przez to nasz zasób słów stał się bardziej ubogi, bo nie musimy już pisać elaboratów a wystarczy zdawkowe słowo. Fajnie zatem, że powstała taka aplikacja. To zawsze coś nowego w tym stechnologizowanym świecie. Pozdrawiam Cię serdecznie! :)
OdpowiedzUsuńKartki z wakacji u mnie też są tradycją! Przyznaję, że to świetny zwyczaj :)
UsuńZgadzam się, że komunikatory internetowe mają pewne wady, jednak cieszę się, że zarazem pojawia się w ludziach tęsknota do tradycyjnych form i pojawia się odpowiedź na to zapotrzebowanie :)
Slowly odkryłam pod koniec marca i byłam naprawdę oczarowana. Czemu "byłam"? Nie znalazłam co prawda niemiłych ludzi i sama również przekonałam dwie swoje przyjaciółki, ale po miesiącu ludzie przestali odpisywać, ja też jakoś odczuwam mniejszą chęć. I choć jest kilka osób, z którymi jestem w kontakcie, a z jedną z nich wymieniłam już z 50 listów, to jednak czuję się już "zmęczona". Być może dlatego, że cały entuzjazm zużyłam w kwietniu, a na maj nie wiele już zostało. Wciąż jest miło czytać i odpisywać na listy, jednak coraz częściej mi się po prostu nie chce. ;)
OdpowiedzUsuńOch, rozumiem :/ No tak, wierzę, że entuzjazm może z czasem opaść, szczególnie jak relacje się urywają. Aczkolwiek warto pamiętać, że chociaż na początku Ci się podobała! :)
UsuńJeszcze tego do końca nie ogarniam, ale przed chwilą zainstalowałam aplikację :) Trochę się obawiam, ponieważ wolę tradycyjną formę listów :)
OdpowiedzUsuń